O medytacji - ogólnie

in #polish6 years ago

Wstęp

alone-hand-hindu-1321727.jpg

Jeszcze nie tak dawno, zanim zalogowałem się do Steemit-a, zaglądałałem na stronę nautilus org.pl. Czasem człowiek potrzebuje odizolować się od szarej rzeczywistości i zanurzyć się w czymś diametralnie różnym, niezależnie od ich realności zjawisk. Może na skutek nudy oglądania naszego, znanego nam świata, umysł domaga się nowych pomysłów? Tak jak Gra o Tron mnie w tym zakresie w pełni usatysfakcjonowała.

Wracając do portalu o którym wspominam, pełnił on do niedawna podobną rolę. Przed kilku laty, w akcie desperacji wyeksmitowałem z domu złodzieja czasu, tzn. telewizor, uznając, że oglądanie filmu podczas przerw w reklamie to kiepski pomysł. Pamiętam jak przytargałem płaskacza z marketu i Szklaną pułapkę (zresztą bez sensu) oglądaliśmy z żoną od 20.30 do 23.30. Po dwóch tygodniach stwierdziliśmy – o nie! W naszym domu tak nie będzie! Co prawda mam świadomość istnienia alternatywnej oferty programów, ale uniosłem się honorem i zamiast oglądać filmy edukacyjne o borsukach wolałem „poczuć wiatr we włosach” (to z Tańczący z wilkami”) podczas jazdy na rowerze po wertepach.

Jakoś nie mogę wróćić do meritum sprawy (Nautilus), więc ponawiam próbę dokończenia myśli. Otóż celem wprowadzenia do umysłu jakichś odmiennych ideii, czytywałem sobie umieszczane tam artykuły, bardzo dalekie od racjonalnego, fizycznego świata, a konkretnie o kręgach zbożowych, parapsychologii, prekognicji, ufonautach, lewitacji itp. ciekawostkach. Dawałem się wciągać w dyskusje na forum, ale stan umysłu dyskutantów (emocje) jak i poziom ich wiedzy mnie poniekąd zniesmaczyły.

Najbardziej w komentarzach irytujące były niekończące się lamenty, jak to okrutnie potraktował ich los, że pomimo regularnego chodzenia do kościoła i czasem do konfesjonału, wciaż mają złą karmę i że wszystko jest już zdeterminowane. W tym i następnym życiu. Liczne próby merytorycznego wyjaśnienia, w jaki sposób mogą się wyplątać z niekorzystnych sytuacji kończyły się fiaskiem. Zanim zdążyłem coś poradzić, wyjaśnić, lamentnicy (jest takie określenie? Jeśli nie to tworzę je na potrzeby tego akurat postu) znikali, aby się wypłakakiwać na innym portalu. Pustkę po nich wypełniali następni im podobni – pasuje do nich określenie „żałobnego planktonu”. Mam w tym swoją zasługę ponieważ, w akcie desperacji wymyślałem im, że zamiast aktywnie kreować wydarzenia w swoim życiu, preferują wczołgiwanie się pod łóżko ze złożonymi dłońmi (na łokciach) i żebranie o zmiłowanie tych tam niby na górze.
Mamy tu klasyczny przykład bezmocy roztrzęsionego, niezdolnego do koncentracji umysłu, którego jedyną aktywnością jest lęk. A jak już niektórym może wiadomo, z lęku rodzi się agresja, która burzy wszystko dookoła. Wystarczy poczytać codzienne wiadomości (kto komu napluł do zupy) aby zrozumieć, że od stanu umysłu nie tylko naszych decydentów zależy los całego społeczeństwa.

Jak wynika z powyższego wywodu, problem jakości umysłu (każdego w zasadzie) jest jednym z najważniejszych w naszym życiu ponieważ, to w nim zapadają decyzje o naszej przyszłości.Chociaż wiruje mi w głowie wiele oddzielnych fragmentów puzli, nigdy nie udało mi się ich jakoś uporządkować, wydrukować, skatalogować i zarchiwizować. Teraz mam okazję zdać się na blockchaina za pośrednictwem steemit-a, a przy okazji podzielić się swoimi, być może w niektórych kwestiach kontrowersyjnymi przemyśleniami. Poglądy, które tu eksponuję nie mają swojego źródła w świętej jakby się chciało iluminacji 😉 (nie dla psa kiełbasa), lecz stosownej literaturze, treningu umysłu i takich tam.

Próbowałem przed laty wgryźć się w psychologię, ale ta złożona terminologia, nauka Freuda, sny, jakieś mandale – to wszystko mnie przerastało. Jako praktyczny leń, obrałem drogę na skróty i zrozumiałem, że istnieją proste, i do tego darmowe metody rozpuszczania cierpienia, na miejsce ktorego wślizgują się radośniejsze chwile.

Postrzeganie poprzez pryzmat własnego umysłu
Szyby większości pojazdów, z wyłączeniem wozów drabiniastych i niektórych traktorów, nie bez powodu wyposażone są w wycieraczki. To oczywiste, że bezpieczeństwo pasażera (pasażerów) i prawidłowe decyzje szofera zależą od dobrej widoczności na drodze. Tyle widać przez brudną szybę samochodu po trzęsieniu ziemi w Katmandu (symboliczna analogia do zaciemnionego, pełnego frustracji umysłu w którym ciężko jest coś wykreować). Tu remont nie na wiele się zda. Można to zostawić jak jest, albo zburzyć, wyczyścić do korzenia i zbudować od nowa, myjąc przy tym dodatkowo szyby. Wymaga to wielkiego wysiłku ale daje nową jakość.

brudna szyba.JPG
Zródlo: Canon EOS 1000D

Otaczający nas świat, postrzegamy poprzez pryzmat umysłu, podobnie jak kierowca pojazdu przez swoją szybę. Każde z nas z osobna, nie wyłączając świata zwierzęcego (i nie tylko), doświadcza otaczającą nas aktywność w zależności od od widoczności przedniej szyby. To właśnie walory umysłu decydują o „ostrości” postrzegania zjawisk a w rezultacie i podejmowanymi decyzjami.
A tak w mojej ocenie powinien wyglądać wzrok maksymalnie skoncentrowanego, zdeterminowanego do działania umysłu. Widać, że facet wie czego chce. Umysł jak brzytwa, i o to właśnie w tym wszystkim chodzi.

animal-cat-eyes-33537 koncentracja.jpg
Zródlo: Pexels

Od czego zależy zależy czystość umysłu? Od częstego włączania wycieraczek i mycia szyby.
Zdarzają się sytuacje, bardzo dla nas (i nie tylko) niebezpieczne, gdy z jakiegoś powodu szyba (lustro) pęka na drobne fragmenty (do celów dydaktycznych zakładamy, że jest szklana) a drogę przed nami widzimy poprzez jej drobne fragmenty. To tak, jakbyśmy się golili brzytwą przed rozbitym pięścią lustrem. Niektórym to nie przeszkadza, byle podczas golenia nie pomylili kieruku ruchu ostrza brzytwy pod podbródkiem z pionowego na poziomy. Zmierzam do tego, że siłą zdolną do zdeformowania percepcji jest jest emocja. Dlatego rozsądni ludzie nigdy nie podejmują decyzji w stanie wzburzenia, czekając aż umysł się wyklaruje. Podpowiadam, że inteligentne oczyszczanie umysłu (odpowiednia medytacja) nie pełni jedynie roli ścierki do wycierania rozlanego mleka, ale sięga źródła problemu – usuwa przyczyny powstawania samych emocji, również tych, które mogłyby się pojawić w przyszłości. A wtedy lęgendarną już ścierkę do wycierania rozlanego mleką można powiesić na kołku.

Random Access Memory
Nie podejmę się ryzykownego zadania opisania umysłu ponieważ, podczas skomplikowanej ekwiblirystyki filozoficzno-buddyjskiej można sobie z wysiłku zwoje poplątać. Nie moża powiedzieć, że nie istnieje ponieważ, przejawia swoją aktywność na różne sposoby, a jednocześnie żadna sekcja zwłok nie udowodniła jego istnienia. Dajmy sobie więc spokój z definicjami a zajmijmy się jego właściwościami. Możemy dla uproszczenia przyjąć, że pełni między innymi funkcję RAM-u jako przestrzeni w naszym kompie. Pojawiające się w nim myśli można traktować jak oddzielne programy ewentualnie z jakimiś nakładkami. W tym momencie nie widzę większej różnicy pomiędzy funkcjonowaniem RAM-u i świadomości. Programy są wczytywane, coś tam realizują i mogą być zwalanione aby przekazuć przestrzeń którą dotychczas zajmowały następnemu algorytmowi. W przypadku błędnej kalkulacji, tzn. zbyt małej przestrzeni pamięci i jednocześnie dużymi wymaganiami, system protestuje. Mnogie algorytmy, w ciasnej przestrzeni obijają się jedne o drugie, rozpychają łokciami szukając wolnej przestrzeni, aż wreszcie w akcie desperacji stają w korku niczym tabuny skuterów na ulicach Katmandu. System się zawiesza i wtedy zmuszeni jesteśmy do resetu. Jeśli ktoś na skutek mentalnego przepracowania przeżył chwile „wypalania mózgu” wie o czym mówię.

Mamy tu do czynienia z analogią pomiędzy naszym kompem i umysłem, poza faktem, że ten drugi jest bardziej wyrafinowany i często działa nie w naszym interesie. Otóż ma on bardzo znaczącą cechę – zachowuje się jak klej, a jednocześnie pretenduje do roli masarza produkującego serdelki. Do przestrzeni umysłu bardzo ochoczo wpraszają się jakieś myśli, z którymi się nie identyfikujemy. Łapiemy się czasem na fakcie jakiegoś procesu myślowego, co do którego nie znamy jego ani genezy, ani nas osobiście nie dotyczą. Nie byłoby problemu gdyby się zachowywały przyzwoicie tzn. witały się grzecznie, przedstawiały a następnie szły sobie. Ale nie, jak już nasz umysł przykleji się do jakiejś myśli nie odpuszcza, tworząc następnego serdelka i jeszcze jednego aż do naszej, docelowej stacji metra (Natolin?) na której wysiadamy. W ten sposób, zamiast percepować chwilę obecną (tu i teraz) jesteśmy zwodzeni przez umysł jakimiś enigmatycznymi esami-floresami. Umysł zasysa w tłumie cudze myśli i emocje poza naszą kontrolą. Nie oznacza to, że jest to jakiś narzucony przez trampmada standard, byłoby to przegięcie. Niektórzy z nas kontrolują się na tyle, że potrafią myśleć o czekającej ich kolacji, zajęciami z dziećmi, co będą oglądać w telewizji itp.

Malware
Kłopot z umysłem jest taki, że to inteligentna, świadoma bestyjka, która najczęsciej ma swoje priorytety zagnieżdżone gdzieś bardzo głęboko, gdzie nie mamy nad nią kontroli. Wymaga często działań niezgodnych z naszą etyką, wiedzą, postawą, zdrowiem itp. Potrafi wymusić na swoim „nośniku”, mocą której nie możemy się oprzeć, rozszarpaniu i wręcz pożarciu na stojąco super wypieczonej, pulchnej golonki. Oczywiście, ma później z tego powodu wyrzuty sumienia, ale tą akurat batalię przegrał sromotnie. Kiedy umysł całkowicie przejmie władzę nad rozsądkiem, stajemy się jego niewolnikiem spełniającym kapryśne życzenia. A są one bardzo prymitywne, bezsensowne i swojej istocie polegają na chwilowym zaspokojeniu któregoś ze zmysłów. Nie tylko tego o którym w tej chwili myślicie, czyli dotyku. Sprawianie sobie przyjemności, samo w sobie nie jest złe, ale powinno być kontrolowane tak, aby nie przerodziło się w obsesję. Staje się niebezpieczne, gdy tracimy kontrolę – pojawia się wtedy toksyczne uzależnienie, stojące na drodze do naszych życiowych celów.

Dlatego ważnym jest aby umysł odpowiedznio ujeździć. Jak jamnika na smyczy, któremu nie pozwalamy się przeciągać po chodniku, albo krępować bieganiem spiralą wokół naszej osi. Jak własne dziecko, perswazją, wyrozumiałością, cierpliwością ale również nieustępliwością gdy zachodzi taka potrzeba. Niektórzy mogą tu mieć skojarzenia z tzw. dzieckiem wewnętrznym lub podświadomością, ale nie chciałbym w tym miejscu szarżować w obawie przed jakąś nadinterpretacją. W każdym razie, to my mamy kontrolować własny umysł a nie odwrotnie.

Pokuśmy się teraz prześledzić dalsze losy naszych serdelków pojawiających się w umyśle. Ze względu na uczucia etyczno-wegańskie i aby nikogo tu nie obrażać jakimiś serdelkami, zamieńmy je na białe baranki posuwające się po niebie. Pardon – bardziej elegancko byłoby użyć zwrotu przesuwają się. Podsumujmy znajomość użytych tu synonimów. Umysł – czyste niebo, RAM. Myśli – oprogramowanie, baranki. W naszym interesie jest aby umysł był zawsze klarowny a programy i barany były zaprzęgane do pracy wyłącznie na nasze wyraźnie życzenie. W przeciwnym wypadku reprezentują chaos jak tutaj poniżej. To nie jest mój barłóg jakby co.

balagan1.JPG
Źródło: Canon EOS 1000D

W takim akurat środowisku nie wyobrażam sobie możliwości wykonywania jakiejś sensownej czynności, poza leżeniem w barłogu i oglądaniem w letargu telewizji.

Jedno i to samo wydarzenie, może być postrzegane przez różne osoby w odmienny sposób, w zależności od indywidualnej optyki. Ocenę obiektywną może wydać jedynie osoba o absolutnie czystym umyśle, dlatego wszelkie spory, wynikające z różnic w percepcji przez oddzielne umysły jest bez sensu. Każda z występujących w jakiejś polemice osób ma rację poonieważ, bazuje ona na indywidualnym doświadczeniu, co do którego ma absolutne zaufanie. Zatem pochopne, ocenianie wszystkich i wszystkiego, nie dość że subiektywne, bywa najczęściej dla innych krzywdzące.

Osoby, reprezentujące interesy różnych społeczeństw, nie powinne koncentrować się jedynie na licytacji wiarygodności własnej optyki, ponieważ żałosna satysfakcja z przeforsowania swojego jedynie poglądu nie wspiera woli czynu. Kończy się najczęściej na przyjęciu bizantyjskiej pozycji spasionego kota, wyszukującego swoim wyrachowanym wzrokiem następnej ofiary.W ten sposób marnowana jest energia, która w konsolidacji z inymi (energiami) mogłaby stanowić zbiorową wolę tworzenia jakiegoś dzieła. Np. reformy.

Mając świadomość funkcjonowania umysłu, wyposażeni w pewną dozę tolerancji i empatii, możemy wypracowywać wspólny, wypadkowy, zbiorowy, umysł jako ideę, przeznaczony do realizacji konkretnego zadania. Ofiarowany na ołtarzu Wyższego Dobra, każdy pojednczy kompromisik przyczynia się do jego wspólnej realizacji. Dobrym przykładem może tu być wykreowanie zbiorczej energii, potrzebnej do odbudowy po wojnie Warszawy. Lub choćby coroczna konsolidacja empatycznych umysłów z okazji Wielkiej Orkiestry Pomocy Świątecznej.

Niestety, zagnieżdżone w umyśle traumy, toksyczne, natrętne myśli, lęki, stanowią bardzo poważną przeszkodę na drodze pożytecznej i skutecznej jego eksploatacji. Nieuporządkowany jest sterowany przez emocje, a nie rozum i stanowi źródło wielu konfliktów, w tej liczbie i tych o charakterze globalnym.

Jak już wspomniałem, negatywne emocje mają swoje korzenie nie tylko w nieznajomości ich genezy ale również w tendencji do niekontrolowanego, ogólnie pojętego ocenianiania. Wszyscy naokoło oceniają wszystko co się rusza, jakby brali udział w jakimś masowym turnieju, z którego nic nie wynika. Chociażby dlatego, że większość pragnie wyartykuować swoją opinię, podczas gdy mało kogo to interesuje. Dlatego najsensowniejszym działaniem ludzi rozsądnych jest wycofanie. Ci mniej rozsądni dalej podtrzymują chaos, ponieważ na tyle im pozwala ich indywidualna percepcja otaczającego ich świata. Niestety, wciągają w swoje swary innych, nieświadomych niebezpieczeństwa obywateli, podatnych na wzniosłe hasła i emocjonalne, populistyczne wystąpienia. Skonfrontowane społeczeństwo kreuje całe plemiona, walczących pomiędzy sobą kretynów, niezdolnych do konsolidacji (wspólny cel). Krew się leje, dzieci płaczą, krowa muczy bo czas ją przepiąć, ale najważniejszy jest honor, bóg, ojczyzna, Balcerowicz musi odejść, własne traumy, Wisła Kraków, żadza zemsty i inne tym podobne banialuki. Na kreację spokoju i dobrobytu naszych dzieci i wnuków nie ma tu miejsca. Zemsta ważniejsza.

Zdrowy rozum podpowiada, że skoro niekontrolowany umysł potrafi sprawiać problemy, to może warto byłoby o pomyśleć o jakimś prysznicu. Podobnie jak spłukujemy ze swej skóry brud którym się często brzydzimy, mamy możliwość opłukać swoje ciała subtelne z całego mentalnego śmiecia, które dźwigamy ze sobą w aurze. To właśnie do niej się przyklejają różne wirusy, bugi i inne toksyczne śmieci.

aged-ancient-asian-45178.jpg
Źródło: Pexels

Chciałbym w tym miejscu doprecyzować pojęcie medytacji. Z pewnością nie polega ona na obwieszeniu się kolorowymi sznureczkami i koralikami, paleniu lampek i kadzidełek oraz masochistycznym siedzeniu w lotosie na czas. I do tego z zapaloną lampką maślaną na szczycie głowy. Zawsze kiedy się do czegoś przymierzamy, aby osiągać wymierne rezultaty, powinniśmy to robić z odpowiedniej strony. Tylko bez głupich uśmieszków pliiiz... Mam na myśli motywację. Medytacja w wersji soft bez specjalnej motywacji jest godna pochwały. Fajnie, że ludzie się interesują poważniejszymi sprawami niż piłką w skórę kopaną. Na dodatek nie osobiście, a wbudowani w swoje fotele. Uspokaja emocje, dystansuje od wielu spraw które nas nie dotyczą. Ma prozdrowotne, terapeutyczne działanie. W różnych publikacjach i w sieci jest w czym wybierać.

Mówiliśmy już o umyśle w negatywnym kontekście, teraz czas zaspokoić ciekawość tych, którzy czatują tu na wisienkę z tortu. O „mocach i cudach” oczyszczonego ze spalamień umysłu. Na Wschodzie, gdzie kultywowana i nauczana jest conajmniej od 2.5 tysiąca lat nauki dharmy przyjęło się używanie terminu siddhi.

Za Wikipedią: Siddhi – w religiach dharmicznych nadnaturalne zdolności powstające w wyniku medytacji. Osoba posiadająca umiejętności posługiwania się tymi nadnaturalnymi mocami to siddha.

Siddhi nie jest celem medytacji, jawi się jako skutek uboczny i jest ignorowany przez autentycznych mistrzów medytacji z dwóch powodów które przychodzą mi do głowy.

  • w kontekscie ostatecznego celu praktyki medytacyjnej jest bez znaczenia.
  • zainteresowanie sidhi może odwieść medytującego od zasadniczego celu, jakim jest osiągnięcie absolutnie doskonałego umysłu, czyli stanu ostatecznego oświecenia (chodzi o utrzymywanie nierozproszonego umysłu

Jest to powód dla którego nigdy demonstrują swoich umiejętności. Owszem, są tacy którzy prowadzą kursy lewitacji (szczególnie w Indiach) dla napalonych białasków 😊 którym to imponuje, ale dla mnie osobiście to kiepska motywacja do praktyki i marnowanie osobistego potencjału.

Medytacja której ja kibicuję, to taka, której motywacja dotyczy oczyszczania umysłów wszystkich ludzi. Na tym etapie dla uproszczenia mówię ludzi, ponieważ, gdybym użył prawidłowego określenia „wszystkich istot doświadczających cierpienia”, to z 5% przewidywanych czytelników tego postu zostałoby 0.5%. Więc zostańmy już przy ludziach.

Idąc do Biedronki po kapustę, wyciagamy z kieszeni przy kasie jedną monetę. Chcąc kupić dwie główki wygrzebujmy dwie monety. I przy każdej następnej główce dokładamy po jednej monecie. Ilości główek kapusty odpowiada ta sama liczba monet. Podczas medytacji, medytujący obejmuje w umyśle wszystkich ludzi, wszystkie umysły które potrzebują oczyszczenia. Nie trzeba wyciągać kalkulatora aby stwierdzić, że jeśli mamy do wyboru jedną konkretną osobę kandydującą do usunięcia swoich splamień w umyśle, i nieskończenie wiele, to zdecydowanie będziemy utrzymwać w umyśle intencję pomagania wszystkim. Tym bardziej, że określenie „wszyscy” zawiera również tą jedną osobę, a siła rażenia energii wyposażonej w empatię (współodczuwanie) jest ta sama jak dla jednej osoby.

Poza tym, fenomenalnym jest fakt, że zgodnie z twierdzeniem iż dawanie otwiera drogę do otrzymywania, medytujący w ten sposb otrzymuje adekwatne do jego wysiłku wynagrodzenie, w postaci między innymi różnych sidhi.

Przy okazji omawiania właściwości umysłu stwierdziłem, że pojedynczy umysł ma tendencje do kreowania, jak również przyciągania do siebie cudzych, toksycznycznych zawartości. Jeśli jednak tego nie mówiłem, to wspominam o tym teraz. Analogicznie jest z pozytywną zawartością umysłu, jeśli na skutek zrozumienia i praktykowania medytacji z czystą intencją oczyścimy swój umysł, to będzie on spontanicznie emanował czystymi energiami i przyciągał do siebie tych, którzy pragną bliskości podobnej energii.
Gdybyście chcieli zainwestować 58 minut swojego życia na obejrzeniu tego filmu, to zobaczylibyście w jaki sposób emanuje doskonale czysty umysł, przyciągając do siebie ludzi.
link do filmu

A teraz wyobraźmy sobie ilość inicjowanych codziennie na świecie negatywnych myśli, intencji, chorób psychicznych, samobójczych przez zaciemnione umysły. Rozsiewane są po całym świecie niczym radioaktywne prądy rodem z Fukushimy po oceanach. Napromieniowane i toksyczne (metale ciężkie) ryby są spożywane przez inne zwierzęta, ryby, ptaki a nawet ludzi. Tak jak ta infekcja dociera gdzie tylko może, podobnie ludzka ignorancja szerzy się z szybkością światła. Pomagają jej w tej misji równie głupie media.

Ten świat nie jest taki, bo taki jest, tylko jakim go stwarzają nasze umysły. Na całym świecie, mnisi i osoby prywatne, w grupach i indywidualnie usiłują walczyć z tą tendencją poprzez wysiłek medytacyjny. Codziennie, siedem dni w tygodniu, często równeż w nocnych sesjach, w setkach a może nawet nawet tysiącach klasztorów na całym świecie oczyszczają nasze umysły, w tym samym czasie gdy my się delektujemy tańcem z gwiadami. Robią to przez całe życie – od dzieciństwa aż do śmierci. Pracują ciężko mentalnie aby nam wszystkim pomóc. I mało kto o tym wie. Wspomagają ich pozaazjatyckie umysły, europejskie, australijskie, amerykańskie jako osoby prywatne. Robią to bezinteresownie bo rozwinęli w sobie empatię. I na zakończenie jeszcze raz – pies zakopany jest tam gdzie jej brak. Tzn. empatii.

A tutaj wybrałem kilka zdjęć, które bez potrzeby tłumaczenia wyrażają to o czym wspominam w tym i poprzednim poście.

adorable-animal-animal-park-1172000.jpg
Zródlo: Pexels

adorable-animal-blurred-background-289252.jpg
Zródlo: Pexels

adult-animals-beautiful-275717.jpg
Zródlo: Pexels

animal-dog-feelings-40064.jpg
Zródlo: Pexels

Dopuszczam, że mogłem pewne fakty pokiełbasić, ale pomimo wszystko materiał ten może komuś tam pomóc. A jeśli i nie to przynajmniej dobrze się czyta. Mam taką nadzieję.

Sort:  

Congratulations @trampmad! You have completed the following achievement on the Steem blockchain and have been rewarded with new badge(s) :

Award for the number of comments received

Click on the badge to view your Board of Honor.
If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word STOP

Do not miss the last post from @steemitboard:

Presentamos el Ranking de SteemitBoard
Introducing SteemitBoard Ranking

You can upvote this notification to help all Steemit users. Learn why here!

Cztery ostatnie obrazki, jakże różnią się od leniwego kota z brzytwą w oczach ;)

On reprezentuje uważność umysłu opisywaną w tej części postu . Reszta zwierzątek ukazuje symbiozę międzygatunkową na bazie wzniosłych uczuć. Przykład do naśladowania, koresponduje z zaufaniem.

Czy na pewno ten wyostrzony kotek (umysł/ego) potrafi wejść w symbiozę międzygatunkową bazującą na uczuciach?

Jeszcze raz, kot dotyczy ustępu w którym opisuję znaczenioe uważności umysłu, czyli koncentracji. Widać to po jego oczach. Zwierzątka są w innym miejscu i symbolizują co innego.

Czyjego umysłu w tym konkretnym przypadku?

@millionaire33 parafrazując trampmada - istoty z maksymalnie skoncentrowanym, zdeterminowanym do działania umysłem.


Jeżeli natomiast chodzi o budowanie symbiozy gatunkowej i międzygatunkowej - to uważam, że będzie dla nas wszystkich o wiele lepiej, jeżeli zamiast umysłów - zaczniemy uruchamiać nasze serca, one nie wymagają czyszczenia...@see-it-feel-it myślę, że @trampmad właściwie zrozumiał, to co chciałem porzez pytania przekazać.

Czekałam na ten wpis i było warto. :) Nawet uśmiałam się podczas czytania kilka razy. Uważam, że "żałobny plankton" to bardzo trafne określenie. Teraz myślę, że każdy jest na innym etapie i jeżeli pielęgnuje w sobie chęć użalania się nad sobą i nie chce pożegnać się z tym "swojskim" cierpieniem, nikt z zewnątrz nie jest w stanie tego zmienić (a przynajmniej nie w kilku/kilkudziesięciu wymianach zdań). Chociaż przyznam, że wcześniej często byłam zaangażowana w przedstawienie absurdu takich myśli i działań.
Porównanie z serdelkami bardzo mi się podoba, bardziej niż "baranki posuwające się po niebie". Z chęcią obejrzę też film, o którym wspomniałeś. Dzięki.

Tak naprawdę to ten post jest wstępem (przygotowaniem) do jądra medytacji. To była tylko otoczka tego co najważniejsze. Opisałem jedynie zewnętrzny obraz medytacji - prawdziwa jazda bez trzymanki na energiach, wykorzystywanie siddhi, uzdrawianie, czyszczenie karmy, przyciąganie kasy, odpowiedniego partnera, rozwalanie demonów, odprowadzanie po śmierci, przedłużanie życia i tak w nieskończoność. To wszystko jest jak najbardziej osiągalne. Ale ta wiedza, głębokie nauki o metodach nie jest przeznaczona dla zaspokajania zwykłej ciekawości. Z tego powodu nie doczekamy się publikacji na ten temat.

Wartościowa dawka wiedzy, dziękuję ❤️

To tylko wiedza powierzchowna, akceptowalna przez nasze środowiska. Jądro medytacji to coś bardzo głębokiego i trudnego, ale jej efekty to coś co spokojnie możemy nazwać (w naszym zrozumieniu magią).