Dzień, który zmienił moje życie. Opowiadanie "BitCoin zmienił moje życie." - część 1

in #polish7 years ago (edited)

Uwaga, niżej zamieszczone opowiadanie literackie jest w 100% tworem fikcyjnym i wszystko zostało stworzone w mojej wyobraźni, zastrzegam sobie prawa do tej twórczości i chciałbym prosić o wyrozumiałość jeśli ktoś się poczuł oburzony. Nie znam osób o których wspominałem i było to bardziej w kontekście żartobliwym, jeśli jednak ktoś chciałby prosić o zmianę treści, które w jego ocenie mogłyby wpływać negatywnie na jego renomę, proszę o wystosowanie wiadomości na mój kontakt biznesowy:  [email protected] 

Pozdrawiam serdecznie całą firmę BitBay !

JEST TO PIERWSZA CZĘŚĆ MOJEGO OPOWIADANIA, JEŚLI PODOBAŁO SIĘ I CHCESZ PRZECZYTAĆ KONTYNUACJĘ, ZAPRASZAM DO CZĘŚCI DRUGIEJ UMIESZCZONEJ W PRZEKIEROWANIU.

LINKI:
CZĘŚĆ DRUGA
All uploaded images are royality free, and licensed under the CC0 license 



17 maj 2018r.


     Deszczowe po południe, godzina 17:30. Jak zwykle siedzę przed komputerem i sprawdzam kurs Steem Dollara, w końcu posiadam ich okrągłe 52, które są "nagrodą" za mój udział w ulepszaniu społecznośći Steem. No właśnie słowo "nagroda" jest tutaj kluczowe, tak naprawdę każdy wie że jest to czysta kasa, kasa na wyciągnięcie ręki, którą można tutaj zarobić, trzeba tylko wstrzelić się w odpowiednią godzinę, temat, formę, odbiorców.... No właśnie, fajnie by było trafić na jakiegoś wieloryba, takiego jak na przykład Haejin, już chociażby UpVote od Noisy uratowałby mi dzień i to z bardzo pozytywnym wydźwiękiem. Nie wytrzymam tego dłużej, czas napisać jakiś chwytliwy artykuł, może uda się dostać jakieś grosze.

(...)

Po 30 minutach, dwóch kawałkach suchego chleba i szklance wygazowanej coca-coli wpadłem na pomysł, a raczej doszedłem do prostego wniosku który jest wszystkim znany... Bitcoin..

Ale tym razem się przyłożę, przeprowadzę potężny research, kolejny raz spędzę na tym pół nocy, spóźnię się do pracy i będę błagał szefa żeby mnie nie wyrzucał. Pewnie będą się śmiali że zachlałem, niech mówią co chcą. Kilka godzin później, stwierdziłem że z ciekawości założę konto na bitbay. Po wypełnieniu wszystkich danych proszą mnie o potwierdzenie tożsamości za pomocą skanu prawa jazdy, bądź innego dokumentu nie będącego dowodem. Wysłałem skan paszportu i czekam, bardzo dziwna sprawa, zostało zaakceptowane po 15 minutach, no cóż, zapewne robi to algorytm.

Wchodzę na konto i widzę małą czerwoną jedyneczkę przy znaczku "poczta", klikam w to i pojawia się informacja.


 28.02.2014 

"W związku z upadkiem giełdy Mt.Gox, transferujemy Panu kryptowaluty z portfela, ze względu na wykupioną opcję rozszerzonego ubezpieczenia wynikającą z Pana umowy z naszą firmą, pozdrawiamy i w razie pytań prosimy kontaktować się z naszym całodobowym supportem."


Jakie kryptowaluty? Coś mi się zaczyna kojarzyć, ale ile ja miałem wtedy lat? Chyba coś koło 16. 

TAK, PAMIĘTAM !

Tata, który jeszcze wtedy żył powiedział, że może w przyszłości mu podziękuję. Jaka waluta? MOŻE BITCOIN, NIE BYŁO WTEDY INNYCH. Ale ile mógł mi kupić, jakbym miał 1 BTC, starczyło by mi na wakacje z dziewczyną, kamerę do nagrywania, samochód, mamie bym coś dał...

Myśli mknęły przez moją głowę jak bolidy formuły, a ja drżącą ręką szukałem zakładki portfel.

Znalazłem. TAK, TO BITCOIN. Ale ile? Wszedłem w stan, spojrzałem na liczbę, zrobiło mi się ciemno przed oczami.



(...)

Słyszę głos brata, potrząsa mnie za ramiona, mówi żebym się nie ruszał i zaraz zadzwoni po pogotowie. Mówię że nic mi nie jest. Leżąc na ziemi z poduszką pod głową staram się przypomnieć sobie co się wydarzyło, obracam głowę i widzę na laptopie znajomy schemat kolorów, to strona z kryptowalutami. 

"Wylogowano Cię w ramach środków bezpieczeństwa, z powodu braku aktywności."

Pamiętam, mam pieniądze ! Ale nie pamiętam ile, zrywam się z podłogi nie bacząc na mój stan  i wołam brata, podczas gdy się loguję mówi że mi się przyśniło i muszę się położyć. Wchodzę na konto, portfel, stan. 

Nie.... Nie wierzę... Nie obudziłem się, pewnie śpię, często mam świadome sny, ale wszystko jest logiczne, patrzę na zegarek, czas leci normalnie, patrzę na palce i wszystkie się zgadzają. NIEMOŻLIWE, brat zaczął krzyczeć, odwaliło mu, złapał za telewizor i rozbił go o ziemię, ja patrzę wryty przy całkowitym braku reakcji, z pustką w głowie, tonący w oceanie myśli, uczuć, emocji, szukając brzytwy która okaże się logicznym argumentem przywracającym mnie do rzeczywistości. Ale ona się nie pojawia, a ja tonę.



Nagle się jakby "budzę ze snu", ale mam uczucie że nie spałem, jakby... odzyskałem świadomość jak po narkotykach, których wziąłem za dużo. Cucę się, dalej patrzę w ekran, ale jestem cały mokry, to łzy... Brat próbuje rozmawiać z mamą przez telefon ale nie może złapać oddechu, staram się przyglądnąć w liczbę na ekranie, ściągam palcami łzy z twarzy, cały drżę i nie wiem czemu płaczę. Spoglądam na stan konta.

20 000 BTC

Dwadzieścia. Tysięcy. BitCoinów.

Brat mnie pyta:

-ja... j.. j.. jaki.. jest kurs.. BitCoin...

-za duży - prawie się duszę podczas połykania  śliny

Sprawdzamy. 1 BTC =  8 338,45 $

Mam.. 166 769 00$ 

599 milionów złotych.. 

Nie.

NIE.

NIE.

Drzwi od domu się otwierają i wbiega moja dziewczyna. Patrzy na nas i pyta co to za krzyki, widzi w jakim stanie siedzimy i łzy jej napłynęły do oczu. Bała się najgorszego. I pyta...

- kto..?

- NIE KTO, TYLKO ILE - krzyczę głosem, który z radości stara się rozsadzić moją klatkę piersiową, po czym podbiegam do niej i podrzucam ją do góry z nieziemską siłą, zresztą jestem w takim stanie że mógłbym zrobić to samo z lodówką. Przynoszę ją pod komputer i pokazuję ekran. Reakcja była podobna do naszych.

Nie skaczemy w kółeczku śpiewając "bogactwo", ani nie popijamy szampana, jak w starych familijnych filmach. Nie wiemy co się dzieje, drzemy się jak jacyś tubylcy. ROZPIERDALAMY cały dom, biegamy od ściany do ściany niszcząc wszystko co się da. Brat chyba rozpalił ognisko w kuchni, a dziewczyna właśnie rzuca telefonem o ziemię, zaczynam krzyczeć:

- Nasze zdjęcia z wakacji tam są!

- Chuj z nimi, kupimy se lepsze - odcedza Asia

Wbiegam do pokoju mamy, otwieram okno, biorę mój komputer stacjonarny i wyrzucam go przez okno wybijając szybę w samochodzie mamy. Nie wiem czemu to zrobiłem. Albo wiem. Dlaczego nie?



18 maj 2018r.


Godzina 10. Siedzę w pociągu jadąc do Katowic. Po otrzymaniu mandatu za brak biletu przeżułem go i wyplułem na okno. Jestem w centrum, kieruję się komunikacją miejską na ulicę Kępową. Komunikacja miejska. Prawie wybucham śmiechem przy wszystkich. Dochodzę do siedziby BitBay. Wchodzę do budynku, małe pomieszczenie. Staję na środku, kilka osób w koszulach pracuje na laptopach przy podłużnym biurku. Na przeciwko mnie widzę Pana przy własnym biurku tłumaczącego około 40 letniej, tanio ubranej kobiecie czym jest BitCoin. To chyba ktoś ważniejszy od tych pionków zarabiających 15 zł na godzinę. Myślę sobie że jestem żałosny i wstydzę się swych myśli, wczoraj sam zarabiałem 11.70 na godzinę. Jebać. Podchodzę do niego i przerywam im rozmowę.

- Ty, ziomek.

- Słucham? - Oburzony odpowiada.

- Ty jesteś tu kierownikiem?

- Zgadza się, ale teraz jestem zajęty, proszę poczekać.

- Zaraz możesz nie być bogaty, jak mnie nie skończysz wkurwiać.

Wszyscy podnoszą głowy, jeden chce chyba dzwonić na policję.

- Masz 30 minut, żeby sprowadzić tu szefa, jak Ci się uda dostaniesz 15 000 zł, powiedz mu, że dostanie 100 000 zł za prywatną rozmowę.

Typ wstał od biurka i pobiegł na zaplecze. Wyszedłem przed lokal poczekać na szefa i biegając w kółko wmawiałem sobie, że to było całkiem niezłe, a przez okno widziałem jak pracownicy przestali klikać w laptopy i trwa jakaś zażarta dyskusja. Po 10 minutach podjeżdża  kobaltowe Audi SQ7, z którego wychodzi mężczyzna w garniturze koloru samochodu i szybkim krokiem dąży do wejścia, podchodzę i próbuję coś powiedzieć, ale on odpycha mnie ręką i mówi że nie ma drobnych. To pewnie przez te buty z ccc i t-shirt z gimnazjum. Mówię:

- To nie chcesz tych 100 000?

Zatrzymał się, jakby ktoś kliknął pauza na pilocie i do mnie podszedł

- Wsiądź do samochodu.



 Godzina 12:23, siedzimy w biurowcu o fikuśnym kształcie, a przez okna, a raczej ściany z szyb, widać całe miasto. 

- Które to jest piętro?

- 27.

- Dlaczego bez wahania mnie tu przyprowadziłeś??

- Za długo w tym robię, a po Tobie widać że jeszcze Cię nosi, a więc ile.

- 20 000 BTC

Zapadła kilkunasto sekundowa cisza.

- Dasz mi 500 000.

- Co będę z tego mieć?

- Finalnie dostaniesz więcej, niż byś dostał nie płacąc nikomu za to.


Podszedłem do niego, spojrzałem mu prosto w oczy i głosem psychola niczym Vaas Montenegro opowiadający o definicji szaleństwa, powiedziałem.


- Dam Ci 501k, ale przynieś mi kurwa coś do picia.

Po kilku godzinach rozmowy, upewnienia się że wszystko się zgadza i te BitCoiny są moje i rozmowach na temat inwestycji, zamkneliśmy nasze spotkanie spotkanie służbowe, słowami Pana Prezesa.

- Nie robię nielegalnych rzeczy i nie mogę do nich nakłaniać, ale gdybym mógł, poleciłbym Ci polecieć do jakiegoś kraju 3 świata, na przykład Etiopii, znaleźć nic nie znaczącego w społeczeństwie człowieka, otworzyć na niego działalność biznesową i kryptowallet, po czym za jego pośrednictwem wypłacić pieniądze w USD, przy okazji spluniesz mu jakimiś drobnymi, a chłopak będzie miał ustawione życie. Dlaczego akurat tam? Nie wiem czy apartheid  pozwolił im dowiedzieć się, czym jest podatek od wzbogacenia. Tak czy inaczej pamiętaj, że nie możesz tego zrobić ze względu na regulacje prawne, a chyba nie chcesz okradać swojego państwa prawda?

- Nigdy w życiu, przecież jestem patriotą.

- Nie zapomnij o szczepieniach.

W ten o to sposób rozpoczęła się moja przygoda, wracając do Zielonej Góry szukałem najszybszych lotów do Afryki, trzymając w torbie 15 000 na transport i hotel....



  • Jest to koniec części pierwszej mojego opowiadania, jeśli się podobało liczę na konwersację w komentarzach, ponieważ to sobie cenię najbardziej, tymczasem zabieram się za wykańczanie bloga detalami estetycznymi i przechodzę do pisania części drugiej...
Sort:  

fantastyka :D już myślałem, że mam kumpla milionera :P
Propsy za opowiadanie!

Czekam na literacki cross XD

fajnie odleciałeś, upvote leci :)