Im kto mniej wart, tym wyżej głowę nosi
Zastanawiam się, czy znajdę tu czytelników, których zainteresuje opis narkotyków. Nie będzie to sztywna definicja, lecz dokładnie omówienie działania, następstw oraz progu uzależnienia. Wszystko wzięte z własnego doświadczenia oraz doświadczenia bliskich mi osób. Dajcie znać w odpowiedzi.
Pierwszą styczność ze środkami psychotropowymi miałem w gimnazjum, 8 lat temu. Przyznam szczerze, że wspominam je bardzo dobrze. Alicja, moja pierwsza prawdziwa miłość, namówiła mnie do spróbowania zioła. Nasłuchałem się o pierwszych razach z tą zieloną zarazą i byłem przygotowany na mdłości, zawroty głowy i ogólne pogorszenie samopoczucia. Ponoć dopiero przy drugim razie jest fajnie. Dla mnie było inaczej, bardzo mi się spodobało; ogólne rozluźnienie, strata poczucia czasu, lekkie podśmiewanie się i potężne "rozkminy". Jestem typem myśliciela, więc rzeczy, które wtedy przychodziły mi do głowy i o których musiałem myśleć, były czymś nadto fascynującym. Było naprawdę fajnie. Patrząc teraz przez pryzmat czasu, sięgnąłem chyba po buch, żeby przypodobać się Alicji... zadziałało ;).
Od tamtego czasu zacząłem się szczerze interesować wszystkim, co zmienia psychikę człowieka. Oddziałuje na nią w jakikolwiek sposób: dając dawkę szczęścia, dawkę energii lub zmieniając postrzeganie świata. Od tamtej pory wiedziałem, że na pewno kiedyś spróbuję jeszcze zioła. Byłem ciekawy reakcji przy większych dawkach, przy mniejszych ale częstszych, może innych odmianach. Chciałem wiedzieć jak mój organizm sobie z tymi eksperymentami poradzi. Zacząłem czytać o narkotykach w internecie. Byłem przekonany, bo tak mnie uczono, że dragi to spory temat tabu i nie znajdę za o nich dużo informacji. Uwierzcie mi, że można by wydać 500 stronicową książkę o każdej z substancji, która jest na liście substancji zakazanych. Nigdy w życiu nie spotkałem się z tak żywymi dyskusjami na jakikolwiek temat. Ludzie dzielili się ze sobą najmniejszymi szczegółami, jedni odradzali zażycie, argumentując się zjazdem, czyli następstwami dzień, lub pare dni po zażyciu. Inni chwalili cudowność narkotyku, opisując jego działanie, jak to nie jest po nim cudownie. Starałem się być obiektywny, ale największą zdecydowanie moją uwagę przykuły głównie psychodeliki i euforyki. Byłem niesamowicie ciekaw ich działania...
Zabrzmi to jak urywek poematu romantycznego, ale spośród ogromu substancji, jakie spróbowałem, nic nie było porównywalne do ogromu dopaminy oraz serotoniny wylewającej się do mojego mózgu w czasie zakochania. Przysięgam.
Cytując najlepszą animowaną postać, Petera z Family Guy:
Jak to cudownie się zakochać. Powinienem zacząć brać narkotyki żeby przypominać sobie o tym uczuciu.
Obrazek: Link
Jeśli będzie obiektywnie to chętnie poczytam.
Ja będę obserwować na pewno, ciekawi mnie ile złego mnie ominęło. :)
Dziękuję :)
Nigdy nie chciałem i nie chce mieć styczności z narkotykami, ale jestem bardzo ciekaw czego doświadczyłeś. Będę obserwował :)
Będę starał się wprowadzać wpisy codziennie, także do usłyszenia!
Nigdy nie próbowałem, ale sporo myślałem żeby to zrobić. Zniechęca mnie jednak świadomość, że mogę dostać jakiś syf. Gdyby były legalne i można byłoby kupić w aptece to co innego.
To jest największy problem polityki narkotykowej. Opowiem o tym niebawem :)