Moja 'dzielnia' - wieś czy miasto? Podróż sentymentalna.

in #polish7 years ago (edited)

Otóż to. Mieszkam sobie na północnym skraju miasta, który do 1991 roku wchodził w skład niezbyt popularnej niegdyś, a dziś coraz modniejszej dzielnicy Nowa Huta. Po zmianach administracyjnych moje osiedle podlega dzielnicy Mistrzejowice i nieaktualny już, kiedyś uważany za obelżywy epitet "nowohucianka" wspominam z nostalgią.

Bardzo lubię ten skrawek, na którym mieszkam. Wiele lat bronił się przed agresywną zabudową, a i dziś wystarczy mi pięć minut szybkiego marszu, by dać oczom wytchnienie od betonu:

No dobra, w imię prawdy - jeśli obrócę głowę w lewo, widzę to:

Cywilizacja w pełnym natarciu. Nowe bloki pomału zasłaniają mi widok z północnych okien na pola, nasyp kolejowy i zalew. Widoku może już nie mam, ale zawsze mogę wyjść z domu na spacer.

Tak też zrobiłam dzisiaj.

Godzilla?

Dawno mnie nie było w terenie, a niegdyś był to stały cel dziecięcych wypadów. Chodziło się na grandę w okoliczne pola i na ogródki działkowe.
I na tory.
Właśnie. Wyszłam dziś ścieżką prosto na linię kolejową i zdębiałam. Cały nasyp jak okiem sięgnąć, pokryty fragmentami torów. Oczami wyobraźni ujrzałam zwalistą postać Godzilli wyrywającą torowisko w dzikim szale.
Ech, kiedyś, to byśmy z dzieciakami poszaleli na tym pobojowisku. Niejeden siniak, a może i jaka złamana kończyna mogłaby się trafić.
Pamiętam, jak łaziliśmy po nasypie i torach zbierając "kulki", czyli rudę żelaza, gubioną przez pociągi towarowe.
Tylko raz pochwaliłam się tym fascynującym znaleziskiem w domu. Po solidnym ochrzanie kolejne wyprawy "na tory" były już tajne.

Podumałam chwilę nad tym, co było kiedyś, a także nad możliwym przebiegiem ataku Godzilli na trakcję kolejową, gdyby takowy nastąpił i ruszyłam dalej, w stronę zalewu.

Zesławice

Jedna z głównych atrakcji mojego dzieciństwa - zbiornik wodny "Zesławice", zwany potocznie zalewem. Jako dziecko byłam święcie przekonana, że istnieje tylko jeden zalew na świecie, ten nasz. Uświadomienie sobie, że istnieją inne, bardziej sławne zalewy (taki na przykład nowohucki, pies go drapał) było równie bolesne, jak rozprawienie się z wiarą w świętego Mikołaja.

Zbiornik, zasilany rzeką Dłubnią, powstał w latach 50-tych XX wieku, jako ujęcie wody pitnej dla Nowej Huty. Odkąd istnieje zbiornik w Dobczycach Zesławice pełnią funkcję awaryjną.

Pierwsze wzmianki o wsi Zesławice, jako własności Opactwa Cystersów w Mogile, pochodzą już z połowy XIV wieku. Wieś pozostawała w gestii opactwa prawdopodobnie aż do XIX wieku, gdy została oczynszowana przez Komisję Włościańską Wolnego Miasta Krakowa. W 1914 roku, w związku z sąsiedztwem obiektów Twierdzy Kraków i przygotowaniami do działań wojennych zabudowania zostały rozebrane, a ludność przeniesiona. Dopiero po Wielkiej Wojnie pozwolono na ponowne zasiedlenie. Miejscowość zawsze była maleńka - w chwili świetności w latach 30-tych XX wieku liczyła sobie 25 domów.

Myślę, że tyle informacji wystarczy. Tu jest naprawdę pięknie - wystarczy wyjść z domu.

Dopływ Dłubni zasilający zbiornik:

A tu drugi koniec zalewu:

Inne uroki spaceru - dłuższy postój w krzakach o upojnym zapachu (spłoszył mnie dopiero starszy pan w stroju plażowym):

Największe zagęszczenie najbardziej "puchatych" dmuchawców, jakie kiedykolwiek widziałam:

Trochę wody:

Oraz puchy:

Puchy, to nazwa prywatna, sprzed wielu lat. Podczas jednego ze spacerów z chłopakami zrywaliśmy te suche, długie na 2 - 3 metry wiechcie i okładaliśmy się nimi. Odpadały od nich przy tym takie puszyste kłębki i któryś z synów zawołał: zobacz, jaki puch! No i tak zostało. Wciąż mam w pokoju kilka puchów z tamtego spaceru:


Koncert w plenerze

Na koniec przekaz multimedialny. Nad wodę dotarłam z audiobookiem na uszach, jednak szybko pozbyłam się słuchawek. Po pierwsze odgłosy z zewnątrz chwilami zagłuszały lektora, poza tym... posłuchajcie sami:

Bezkonkurencyjne!

Pierwszy dzień "pracy w domu" zaliczam do bardzo udanych.
Kum kum.


Garść wiadomości na temat wsi Zesławice i zbiornika wodnego:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Zes%C5%82awice
https://pl.wikipedia.org/wiki/Zalew_Zes%C5%82awicki

Sort:  

Piękny post, dzięki za opowieść i zdjęcia! :)

Jako dziecko byłam święcie przekonana, że istnieje tylko jeden zalew na świecie, ten nasz.

tak samo myślałem o naszym Zalewie - Zalewie Zegrzyńskim ;)

Uroczy post, mozna sie poczuc jakby sie tam było, zdjęcia dobrze w tym pomagają ;)

Dziękuję :)

Pięknie tam :)

Świetny wpis, dobrze że masz pod nosem takie miejsce, i do tego tak zróżnicowane.

Byłem święcie przekonany, że mieszkasz gdzieś w Centrum. A tu ... niespodzianka. Znam ten nasyp i zalew :-)
Jaki ten świat malutki...

No proszę :)