Świadomość, to pierwszy i bardzo ważny krok - bez tego niczego nie zmienisz. A Ty, jak widzę, świadomość masz ogromną... i poczucie odpowiedzialności także.
Ważne w tym wszystkim jest to, by nie dać się zafiksować, nie przykręcić samemu sobie śruby aż do uduszenia. Miałam takie chwile, gdy wydawało mi się, że byłam najgorszą matką na świecie... ale takie podejście nie zmieni przeszłości i nie pomoże w teraźniejszości.
Tak naprawdę dzieci potrafią z sukcesem poradzić sobie z niedostatkami różnego rodzaju, o ile owe nie mają ciągłego, powtarzalnego charakteru. W innym wypadku po świecie chodziliby sami psychopaci, bo przecież nie ma "idealnych" rodzin :)
Praca dwutorowa, czyli po pierwsze uważność na swoje dziecko wewnętrzne (to ta zaniedbana niegdyś cząstka nas samych) i troska o dziecko/dzieci, które wydaliśmy na świat - to bardzo trudne. Prawda jest taka, że dopóki nie uporządkujemy spraw z przeszłości, to nie uda nam się w pełni wyjść ze starych schematów odtwarzanych obecnie.
Dziękuję Ci za komentarz, daje nadzieję, że świadomość co do zakresu odpowiedzialności rodzicielskiej (i za swoje życie) rośnie :) Ściskam!