Pasożyty to normalna rzecz, wystarczy poczytać książki do biologii z gimnazjum. Nawet tam, ta wiedza nie jest ukryta. Zwierzęta trzeba odrobaczać i nas też. Wystarczy poczytać trochę o pasożytach i o tym jakimi drogami są przenoszone do organizmów żywych. Większość weterynarzy, tych mądrzejszych według mnie, których spotkałem w swoim życiu. Mówi że to oczywiste, że skoro odrobacza się zwierzęta to ludzi też. Pasożyty przenoszą się przez powietrze, jedzenie itd. Codziennie mamy z nimi styczność i to jest udokumentowane naukowo. Proszę sobie zamówić książki na te tematy i poczytać. Najlepiej podręczniki do biologii. Poczytać, pomyśleć. Po co Ci badania naukowe na temat tego, czy pasożyty powodują różne dolegliwości u człowieka? Przecież z definicji pasożyta wynika, że to organizm, żyjący kosztem drugiego. Jeśli żyje kosztem drugiego, to i może go osłabiać i powodować dolegliwości. Tu wystarczy logika. Mamy udokumentowane to, że łatwo zarazić się nimi przez jedzenie, powietrze itd. Więc zawsze jest jakaś szansa, że się zaraziliśmy. Pasożyty to nie kozioł ofiarny. To prawda. Wielu moich znajomych wyleczyło odrobaczanie. To normalna rzecz. Pasożyty często są i ludzie je wydalają. Można spróbować i zrobić zdjęcie na pamiątkę. Możesz nawet sam być nosicielem, nie wiedząc :) Wielu ludzi jest nosicielami przywr, glist ludzkich itd. To normalne. Zwykła biologia na podstawie gimnazjum. Co do toksyn, wystarczy duża zawartość ołowiu w wodzie i już mamy problem. W wielu miejscach poziomy zostały przekroczone i takie badania też często można wyszukać. Są dobre i złe substancje. To oczywiste we wszechświecie, że zawsze znajdzie się trochę tych pierwszych i tych drugich. Nie da się inaczej. Tak działa świat. No a jak człowiek jeszcze do tego robi rzeczy, które powodują produkcję nowych groźnych substancji dla otoczenia itd, no to... Niestety ten ołów to wierzchołek góry lodowej. Masz wiele substancji chemicznych dodawanych do produktów spożywczych. Sami szefowie dużych firm często się wypowiadają, że nie ma badań potwierdzających ich bezpieczeństwo. Mimo to są stosowane. Jest wiele dokumentów polskich i zagranicznych. Trzeba szukać.
You are viewing a single comment's thread from:
Nie przeczę, że pasożyty istnieją. Pytanie brzmi skąd wiemy, że mamy problem z pasożytami? Czy przed takim "oczyszczaniem" organizmu robiłeś odpowiednie badania które wskazały, że tak, masz problem z X, Y luz Z i trzeba X, Y lub Z usunąć? Pytam, bo większość ludzi których osobiście spotykam tak z powietrza sobie zakłada, że ma problem z toksynami lub pasożytami i stosują jakieś dziwne metody bez potrzeby, bo tak przeczytali gdzieś w necie. Jednocześnie nie potrafią wskazać nazwy toksyny lub pasożyta z którym rzekomo mają problem. Jest to takie typowe zdrowotne "voodoo".
To jeszcze nie znaczy, że mieli problem z robakami. Wielu wyleczyła dieta bezglutenowa - nie dlatego, że gluten jest dla nich szkodliwy, ale dlatego, że siłą rzeczy musieli jeść mniej niezdrowego jedzenia, mniej węglowodanów a więcej warzyw. Do tego jest coś takiego jak efekt placebo, dowód anegdotyczny, dlatego pytam o dowody.
I rozumiem, że wtedy idziemy robić sobie badania na poziom ołowiu i jeśli jest coś nie tak to zgłaszamy się do lekarza? ;) Albo to, albo możemy po prostu zdrową dietą wspomagać pracę wątroby, co przy skażeniu ołowiem raczej wiele nie da - trzeba wtedy iść do lekarza i przejść poważne procedury medyczne.
Odrobinę złośliwie odpiszę (mam nadzieję, że się nie obrazisz) - to jak znajdziesz, to daj znać ;)
Skąd taka pół żartem złośliwość? Stąd, że za dużo w sieci stawiania tez bez żadnych poważnych podstaw i przerzucania ciężaru znalezienia dowodu na odbiorcę. To nadawca, to osoba która stawia tezę, powinna ją podeprzeć odpowiednimi dowodami. Zwie się to ciężarem dowodu. Nie mówię, że trzeba mieć dowód na każdym kroku, wszyscy wiemy że w wysoce przetworzonym jedzeniu są substancje które niekorzystnie wpływają na zdrowie, ale przy poważniejszych tezach i bardziej kontrowersyjnych ("musimy oczyszczać organizm z toksyn przy użyciu X lub Z") wypada mieć dowód :)
Nie wszystkie badania jest Pan w stanie zrobić, nie na wszystkie kogoś stać i nie wszystkie badania wyjaśnia problem. Czasami można na sztywno badać wszystko przez wiele lat i nie dojść do sedna. Jak ktoś się źle czuje, to niech sproboje się odrobaczyc, może akurat zadziała w jego przypadku. Czasem trzeba trafiać i kombinowac, testować na sobie z odrobiną rozwagi. Mamy wygodna erę pod względem informacji, nie zawsze tak było. Więc nie można popaść w paranoje badania wszystkiego. Czasem lepiej po prostu przejść raz jakąś kuracje na w razie w. Proszę Pana toksyny mogą być wszędzie i groźne substancje, moim celem jest wymuszenie refleksji. Jeden trafi na rtęć, drugi na arsen. Nie ważne. Ważna lampka która może zapalić się w głowie. Jak cierpimy odpalamy detektywa i szukamy. Ja przechodziłem różne doświadczenia że swoimi problemami zdrowotnymi i nie stać mnie było na wiele badań. Jednak jakoś leczyć się trzeba, a nie czekać na cud. Wiele osób nie znajduje pomocy w medycynie konwencjonalnej, ja też nie znalazłem. Wiele więcej zaoferowały mi książki i wykłady różnych uczonych. Więc oczywista rzeczą nie zawsze jest pójście do lekarza, wielu niepoważne podchodzi do zawodu i przyczynia się do klęski różnych ludzi. Sam nie raz bym dał się wyprowadzić na manowce, gdybym nie miał własnego rozumu i oczu do czytania, a uszu do słuchania. Dziękuję za rozmowę :) Szanuje Pana podejście i też jest w nim dużo racji. Choć ja sugeruje zbadanie tej nieoczywistosci która nam towarzyszy. Badania są ważne i badajmy to co możemy. To czego nie możemy, niech nas nie ztrzymuje w leczeniu. Jednak bez badań to ryzykowna droga, więc tym bardziej trzeba myśleć i zdobywać wiedzę żeby się nie zranic
Ta era niestety sprzyja też informacjom nierzetelnym, nieprawdziwym, czasem szkodliwym. Dlatego też szczególnie w tej erze należy wszystko dokładnie weryfikować i być sceptycznym (w prawidłowo rozumianym znaczeniu sceptycyzmu). Nie twierdzę od razu, że informacje które przekazujesz tutaj są tymi nieprawdziwymi, po prostu myślę, że warto wszystko weryfikować (gdy jest to coś ważnego, a zdrowie to istotna rzecz).
I co należy robić gdy trafi się na rtęć lub arsen? Lub gdy mamy podejrzenie, że jakieś zatrucie tego typu substancjami mamy? Ja bym zakładał, że jeśli trafimy na rtęć lub arsen to wylądujemy u lekarza, dieta która najwięcej co może zrobić to wspomagać pracę wątroby lub nerek, nie wiele pomoże z tego co mi wiadomo.
Oczywiście również szanuję, wzajemnie. Mam nadzieję, że nasza rozmowa była wartościowa - dla mnie na pewno ciekawa, na poziomie, i do tego zachęciła do przemyślenia poruszanych kwestii zdrowia :)
Jeśli wydala Pan tasiemca albo gliste ludzka przy kuracji, to nie ma o czym mówić. Jakich dowodow więcej potrzeba? Nie potrzeba. Nawet nie wiara w coś jest rodzajem wyrażania wiary. Apropo badań na np. Metale ciężkie i ja się badalem i znajomi też. Nie jestem w stanie tu opisywać wszystkiego więc mówię skrotami. Nie wszystkim też chcę się dzielić publicznie. Pana sprawa, czy Pan wierzy, czy nie. Po coś mamy narządy oczyszczające i to normalne aby je wspierać pokarmem wszelkiej maści. Ludzie pierwotni nie mieli internetu i innych placówek które dzisiaj mamy, a też musieli sobie radzić. Wiele rzeczy musieli wziąć na logikę, udawało im się albo nie. Dzisiaj też czasami tak trzeba, bo nie ma wszystko są gotowe odpowiedzi. Nawet nauka nie każdemu odpowie na jego osobiste pytania. Wszystkiego dobrego