Nauka – czyli systemowe, uporządkowane i seryjne wyciąganie wniosków z obserwacji i teorii – narodziła się tak naprawdę dopiero w XX wieku i od samego początku swojego istnienia nurzała się w zbrodni.
W XIX wieku istniała oczywiście nauka, lecz społeczeństwu nie przynosiła istotnych korzyści – pojedyncze wnioski (wyciągane głównie z teorii fizycznych) nie miały jeszcze masowego charakteru. Światem rządziła głównie inżynieria, która w przeciwieństwie do nauki (która przewiduje rezultat przed eksperymentem) ewolucyjnie wyszukiwała najlepsze rozwiązania metodą prób i błędów.
Dopiero w XX wieku nauka z nawiązką zwróciła nakłady na uniwersytety, stając się wyznacznikiem potęgi. Ludzkość poznała swoją moc sprawczą – dostała do ręki ogień. Tą pochodnią nie zmieniała świata na lepsze – zamiast tego uczyła się perfekcyjnie mordować, kaleczyć i niszczyć.
W XX wieku ludzkość dokonała, nienotowanych dotychczas w historii, zbrodni. Głównie z powodu większej niż w poprzednich wiekach siły oddziaływania, a nie z powodu szczególnie niskiego upadku moralności. Pokazaliśmy jako ludzkość swoją prawdziwą twarz. Nauka, dając nam władzę, wyniosła ludzkość tak wysoko, że cały Wszechświat mógł zobaczyć jej okropność i śmieszność. Jeśli obcy istnieją – od tego czasu zapewne obserwują nas z trwogą i uważnie.
Charakter nauki XX wieku rysował się już w latach wcześniejszych, kiedy Stany Zjednoczone Ameryki w systemowy sposób, ostatecznie rozwiązywały kwestię indiańską – niszcząc im zapasy jedzenia. Większość nieujarzmionych jeszcze Indian preriowych, w aprowizacji polegała na mobilnych składach mięsa w postaci migrujących stad bizonów. Dlatego zdecydowano, że za każdy dostarczony język (potwierdzający śmierć bizona) będzie wypłacana nagroda. Polowano więc na nie – nie dla mięsa, lecz z powodu chęci doprowadzenia do śmierci głodowej milionów osób. Sukces w postaci redukcji populacji gatunku z setek tysięcy do kilkuset sztuk, w naukowy sposób uzależnił wszystkich dzikich od zorganizowanych rolniczych populacji cywilizowanych.
Prawdziwa twarz nauki XX wieku pokazała się wraz z wybuchem I wojny światowej, podczas której po raz pierwszy zaprzęgnięto ją do działań frontowych. Szrapnele i materiały wybuchowe wymyśliła inżynieria, lecz śmierć przez rozerwanie była humanitarna w porównaniu z efektami działania gazu bojowego. „Sehr gut, Herr Profesor” – miał usłyszeć Fritz Haber, kiedy na poligonie jesienią 1914 roku prezentował efekty działania chloru. Jego dwaj asystenci zginęli już podczas prac laboratoryjnych, a pierwsze bojowe użycie 180. ton gazu pod Ypres przez „normalnych” żołnierzy zostało określone jako „Kindermord” – „rzeź niewiniątek”. Była to precyzyjna, dokładna i amoralna nauka – a nie wojna.
Nowej broni potrzebny był tylko sprzyjający wiatr, stąd też narodziło się „naukowe” badanie pogody. Haber osobiście nadzorował „zastosowanie” efektów swoich badań. Kiedy doszedł do wniosku, że wiatr się nie zmieni, dał sygnał wojskowym. Na szerokości 6 km frontu żołnierze odkręcili kurki butli z gazem. Wiatr gnał ciężki chlor ku liniom wroga. Cięższy od powietrza gaz jest białawo-zielonkawy i wypełnia każde zapadlisko. Spływa, wypierając powietrze z lejów i z okopów, docierając w końcu do przeciwnej strony ziemi niczyjej. Żołnierze porzucali broń, kulili się, rzężąc i kaszląc. W kontakcie z wilgocią wewnątrz dróg oddechowych i głębiej, gaz ten reagował z wodą, syntezując HCl – kwas solny – wytrawiący tkanki od środka.
Tego dnia Fritz Haber uważnie obserwował rozmiary sukcesu nauki – sporządzał odpowiednie uwagi i notatki. Przerażający widok – patrzeć na człowieka, któremu kwas wyżera płuca od wewnątrz.
Kolejnego dnia w niemieckich gazetach ukazały się artykuły pełne peanów na cześć geniuszu miłującego ojczyznę profesora. Minister wojny chwalił go w liście, pisząc: „Pański sukces nie zostanie nigdy zapomniany.” I na szczęście nie został.
Wynalazczość frontowa – zrodzona z konieczności – bardzo szybko znalazła odpowiedź na ten pierwszy (nieco prymitywny) atak nauki. Namoczona szmata, przez którą oddychano, skraplała chlor. Kwas solny był więc zatrzymywany na zewnątrz. Można było sobie poparzyć twarz, jeśli szmata nie była płukana świeżą wodą wystarczająco często, ale płuca i drogi oddechowe pozostawały nietknięte. Potem pojawiły się profesjonalne maski gazowe i nawet gołębie pocztowe chowano w specjalnych pojemnikach z filtrami – po tym „nowoczesne” horrory wojny uspokoiły się na chwilę.
Nauka prowadziła jednak swoje dalsze badania. Ostatnie stulecie drugiego tysiąclecia należało przecież do niej. Szukała substancji, przed którą nie uchroni maska gazowa, bo będzie przenikała przez skórę. Szukała też metody zwiększenia wydajności zabijania. Działanie żrącą cieczą wydawało się przecież takie dziecinne.
Pierwsze użycie gazu musztardowego było szokiem i napełniło żołnierzy po obu stronach przerażeniem. Z racji faktu, że gazem były wypełnione pociski, broń chemiczna uniezależniła się od wiatru, bo mogła zostać dostarczona na znaczną odległość bez ryzyka przywiania jej ku własnym siłom.
Jedna dziesiąta miligrama (tysięczna część grama) na metr sześcienny powietrza – zgon. Iperyt (bo po raz pierwszy zastosowano go w 2017r. pod Ypres) atakował oczy, łączył się z DNA wszystkich istot żywych – parzył i uszkadzał komórki. Jego rozpuszczalność w tłuszczach powodowała, że przenikał skórę, która zmieniała kolor. Ludzie ślepli, ciała pokrywały się łatwo pękającymi pęcherzami wypełnionymi żółtym płynem. Warstwy tłuszczu rozpływały się, odsłaniając, drgające jeszcze, nagie mięśnie i kości. Skażeniu ulegały wszystkie przedmioty mające kontakt z gazem. Zapasy, których nie można było dotknąć, stawały się bezużyteczne; broni nie można było użyć do czasu odkażenia. W dłuższej perspektywie żołnierzom z nawet bardzo słabą stycznością z „nową bronią” zwiększała się podatność na nowotwory i obniżała odporność. Po pierwszym „eksperymentalnym” teście tej broni według różnych szacunków życie straciło od 20 do 25 tysięcy ludzi.
Jednak hekatomby pierwszej wojny światowej nie można w całości przypisać nauce. Jej udział w statystyce zgonów był jeszcze niewielki. Pomimo tych przerażających doświadczeń i zakazu użycia broni chemicznej w II wojnie światowej Amerykanie użyli w Wietnamie defoliant Agent Orange. Już nie po to, aby niszczyć wroga, lecz żeby zniszczyć przyrodę – lasy deszczowe, w których nieprzyjaciel się ukrywał. Zbrodniczy wiek XX w aspekcie naukowo uzasadnionych przemian społecznych dopiero się rozgrzewał.
„W pewnym okresie w przyszłości, niezbyt odległym w kategorii wieków, cywilizowane rasy z pewnością wybiją i zastąpią dzikie rasy na całym świecie” – Charles Darwin.
Pierwszym propagatorem zbrodniczej teorii–idei, jaką była eugenika, był kuzyn twórcy teorii ewolucji Charlesa Darwina – Galton. Jako twórca tez dzielących ludzi na „równych i równiejszych”, dał paliwo ideologiczne dla ruchów społecznych, takich jak faszyzm i nazizm – przez co zwiększył się ich sukces wyborczy. W XX wieku najwięksi zbrodniarze świata zachodniego dochodzili do władzy legalnie i demokratycznie. Naukowe poglądy ojca i kuzyna przeszły także na syna. Leonard Darwin w 1912 roku uczestniczył w pierwszym międzynarodowym kongresie eugenicznym.
Naukowe uzasadnienie, że pewne grupy ludzkie są lepsze i ważniejsze od innych, było bardzo dobrze dokumentowane poprzez badania antropologiczne. Rasę panów próbowano uzasadniać za pomocą pomiarów wielkości czaszki, koloru oczu, czy proporcji ciała. Zaowocowało to niesłychanie precyzyjnym uzasadnieniem dla masowych mordów europejskich w II wojnie światowej, bo w świadomości mas nie mordowano ludzi, lecz przedstawicieli niższej rasy. Z powodu intensywnego perorowania i merytorycznego, badawczego zaplecza, jakie stworzono dla eugeniki, sprzeciw społeczny dla czystek etnicznych był dużo mniejszy.
Dokładność mordowania zwiększano dzięki naukowym osiągnięciom informatycznym. Tatuaże więźniów z obozów koncentracyjnych były numerami systemu firmy IBM, który dawał kontrolę nad przerobem masy ludzkiej. Bez naukowego i informatycznego podejścia, zabijanie milionami byłoby dużo wolniejsze, może nawet organizowanie unicestwienia całych narodów nie byłoby w ogóle możliwe (Hitler planował całkowite zlikwidowanie narodu polskiego do początku lat 70.). Medycyna drugiej połowy XX wieku rozwinęła się tak znacznie, dzięki eksperymentom na ludziach prowadzonych przez nazistów (dr Mengele).
Finałem wykorzystania nauki w drugiej wielkiej wojnie było opracowanie z użyciem najnowszych osiągnięć badawczych – bomby atomowej, którą użyto bojowo ledwie dwukrotnie. Lecz od tego czasu, wraz z rozwojem badań nad syntezą, wielokrotnie byliśmy o krok od największej w dziejach ludzkości tragedii. Wojny totalnej z użyciem wodorowych rakiet wielogłowicowych.
Aby zapobiec unicestwieniu ośrodków nuklearnej odpowiedzi, w latach 70. utworzono Internet. W XX wieku główne osiągnięcia aeronautyczne służyły unicestwianiu życia na Ziemi, a nie podbijaniu Kosmosu. Kompresja fraktalna umożliwiała przekazywanie satelitarnych zdjęć głównie dla szpiegów. Jeszcze dwadzieścia lat temu system GPS był używany tylko przez armię. Komputer opracowano, aby złamać szyfrowanie maszyn Enigma, potem służył do obliczania miejca upadku pocisków w artylerii. Procesor krzemowy powstał, aby wyliczać trajektorie rakiet, bo architektura oparta na lampach była dla nich zbyt ciężka.
Paradoksalnie w aspekcie destrukcyjnej skuteczności nauk, prym wiodą jednak nauki humanistyczne. Największe pole do popisu w XX.wiecznym dziele zniszczenia miała bowiem ekonomia. Wzorując się na naukowych teoriach Marksa i Engelsa, Lenin był wstanie uzasadnić ludowi powstanie nowego systemu podziału kapitału. Z użyciem hasła wojny klas (robotników przeciwko arystokracji próżniaczej) miał materiał uzasadniający na ulotkach propagandowych potrzebę zwycięstwa rewolucji. Ludzie uwierzyli, i z „białymi” wygrali „czerwoni”. Nowy ład oparty na krytyce kapitalizmu miał swoje dobrze ukazane naukowe podstawy.
W wyniku propagowania systemu komunistycznego, który przejmował umysły ludu w kolejnych krajach, Pol Pot mógł w Kambodży zabijać za zdolność czytania i pisania, czy choćby za inteligentny wygląd. Z kolei Mao Zedong wprowadzający kolejne nieudane „reformy” społeczne, dalej utrzymywał się przy władzy, prowadził bowiem swój kraj ku uzasadnionemu ideologicznie „lepszemu systemowi”. W okresie jego rządów w Chinach uśmiercono prawie 80 milionów ludzi. W Polsce przez cały okres socjalizmu naukowo uzasadniano jego wyższość nad wolnością do działania. Spuścizna XX wieku w zakresie konsekwencji „błądzenia” nauk ekonomicznych, jest nie do opisania.
Nauka rozpościera przed nami swój atłasowy dywan wyzwań i możliwości, lecz nie powinniśmy zapomnieć, jak usłużne wobec potrzeb totalitarnych rządów i pogardliwe dla substancji ludzkiej były jej początki.
Zbigniew Galar
Link do pierwszego miejsca publikacji tekstu:
http://tosterpandory.pl/surowy-osad-nauki/
🏆 Hi @zibikendo! You have received 0.1 STEEM reward for this post from the following subscribers: @cardboard
Subscribe and increase the reward for @zibikendo :) | For investors.