A to nie tylko oni. W Birmie i Tajlandii niby Theravada a też się tłuką w przerwach między wyłudzaniem kasy i oglądaniem pornoli na najnowszych ifonach. Tylko, że tłuką się głównie z muzułmanami. Czy to dobrze w tym kontekście? Czy jedni i drudzy mają nierówno pod sufitem?
A to nie tylko oni. W Birmie i Tajlandii niby Theravada a też się tłuką w przerwach między wyłudzaniem kasy i oglądaniem pornoli na najnowszych ifonach. Tylko, że tłuką się głównie z muzułmanami. Czy to dobrze w tym kontekście? Czy jedni i drudzy mają nierówno pod sufitem?