"Autentyczni" w TVN - czy to dobry projekt?

in #reviewlast year (edited)


(c) TVN / Golden Media Polska

TVN pokazało dwie odcinki nowego programu tworzonego we współpracy z terapeutami i osobami w spektrum autyzmu, bazowanego na francuskim formacie "The A Talks" stworzonego przez twórców filmu "Nietykalni (The Intouchables)" Oliviera Nakache i Erica Toledano. Program w swym scenariuszu polega na zadawaniu pytań przez grupę 50 osób w spektrum autyzmu znanym osobistościom. Sam projekt ma w zasadzie poszerzać horyzonty w kwestii neuroróżnorodności, pokazywać, że autyści też mają własne zainteresowania, zajawki, potrzeby i zdanie na określone tematy.

W tej notce postaram się rozłożyć na części pierwsze te dwie nagrane dotąd odcinki programu, posługując się obserwacjami, które na bieżąco zapisywałem w czasie emisji.

UWAGA! Tekst zawiera spoilery danych odcinków. Przed czytaniem najlepiej obejrzyj jeden z odcinków i wróć tu jak będziesz gotowy.


Makłowicz

Początek programu zaczął się rozgrzewką głosową prowadzoną przez Maćka Stuhra (biorąc to pod uwagę, że studiował on psychologię pamiętał on lekcje emisji głosu 😄).

Wraz z kolejnymi sekwencjami przedstawiającymi uczestników, a zarazem postacią Makłowicza jadącej windą (co zresztą na jego rozmiary, powinien on iść schodami ale mniejsza o to) przechodzimy do intra, w którym to widzowie poznają gościa zadając tym samym pierwsze pytania.

Najdziwniejsze w tym, że pada wiele prowokacyjnych pytań typu: "czy nosi Pan różowe majtki?" - albo: "czy kupował Pan coś w sex shopie?" co świadczy o żywości przekazu tego programu, że starano nawet te kontrowersyjne rzeczy wycinać mniej z montażu lub wcale nie wycinać (zależy jak potraktowali to producenci, czy chcieli przypadkiem z tych autystów zrobić jakiś wariatów mówiących o intymności bez rozwagi). Pojawia się wiele wątków, m.in. że Robert Makłowicz wychowywany był przez kobiety, uczył się krótko przez pewien czas w szkole marynarskiej - tu zdziwienie, Makłowicz nie został marynarzem tak jak Krzysztof Krawczyk - i że nie udało mu się zdać matury z matematyki. Jak na program gdzie można usłyszeć pytania, których nikt inny nie zada (a co sam Stuhr swoim głosem zapowiada na początku) całkiem nieźle, bo do tej pory nie byłem świadom tego, a teraz dzięki temu programowi się dowiedziałem.

Uwagę zwrócił mi gość w zielonej koszulce tulący się do Makłowicza dłużej niż minutę - nie, nie ściskał się przez 50 minut programu - oraz nazwana przez Stuhra "szalona dziennikarka", która wymyśliła nową stację informacyjną na rynku medialnym jaką jest... TVN25. (parafrazując slogan: "cała prawda przez dłużej niż dobę" xD)

Nie mniejszą uwagę zwrócił mi też autysta malujący chyba w ramach zajęć ze swoimi terapeutkami znane postacie jako zwierzęta, w tym odcinku dla Makłowicza namalował on jemu byka. Trudno powiedzieć, czy malował on na płótnie olejem czy akrylem bądź na szkle, ale on sam siebie określił "art brutystą". Dzieło jakie on zrobił wyglądało zdobywczo (wiadomo: trofea, łowy) jak na postać krytyka kulinarnego, jakim był sam Robert w dawnym wcieleniu na Woronicza, a w jakim on jest na Wiertnicza.

Jakby było mało catchy moments mamy też dziewczynę uczącą się w szkole branżowej jako cukierniczkę, mówiącą, że miała zrobić dla Makłowicza sernik pistacjowy, ale nie przyjechała na nagranie z tymże. Udzielił się jej także talent do rozpoznawania krojów ubrań, dlatego pochwaliła wystrój samego Makłowicza ubranego w ciemnogranatową marynarkę i jasną koszulę z liściastym wzorem. Natomiast niejaki chłopak w niebieskim ubraniu zapytał o to, czy dodawał do swoich potraw pewne zielone coś i jaki ma stosunek do THC. On jakoś skwitował to, że jest za legalizacją ale nie widział w tym pytaniu nic dociekliwego. Po prostu twierdzi, że każdy lubi zajarać czy spożyć sobie odsączone od marihuany pochodne takie jak susz konopny czy CBD np. w takim serniku, czy w roladzie z łososiem i serkiem mascarpone. (zamiast szpinaku - wiem, niekażdy to lubi)

Momentem kluczowym dla tego panelu były zapewne dwie rzeczy:

  • po pierwsze: pytanie o wagę. Sam zażartował Makłowicz że musiałby zważyć się w zbroi, jednak doszło do tego że ostatecznie się zważył. (wynik wynosi 87 kg, ale sam zauważył, że gdyby wszedł nago miałby o 7 kilogramów mniej)

  • po drugie: pytania dotyczące ruchu płaskoziemców, pandemii (i tego jak koncertowo polski rząd z...ał sprawę odnośnie maseczek i lockdownu, a także wyborów za 70 milionów monet które się nie odbyły). Pojawiła się sprawa dotycząca wiary, sam Makłowicz zarzucił cytatem z Bertranda Russella że jest agnostycznie przywiązany do wiary.

O, dziwo - w programie mamy też starszych wiekowo uczestników, jest pan Edward zadający nawet ciekawe pytanie o żałobę i sens życia, z tym co się dzieje po śmierci. Jedynie on chyba zachował powagę tego, że ten program będzie nadawany w Dniu Wszystkich Świętych i że trzeba zadać to pytanie w sposób suchy i chłodny na ile to możliwe. (albo to są starania castingowców, że jak zostanie nadany odcinek wtedy to trza pomyślnie ten temat życia i śmierci rozegrać)

Najlepsze jest to, że pojawia się w polskiej wersji osoba transpłciowa zwana Alizen (?) - próbowała(x) po polsku zapytać Makłowicza odnośnie tego, czy ma takie dni, kiedy chce być niesporczakiem (lol) - jednak językowo wszystko sklejało się do momentu, gdy przeszła(x) na angielski. Prawdopodobnie twórcy chcieli dodać do polskiej obsady jakąś postać francuskiego uczestnika(x). Chyba jedynx, który dbx o los patogenów i gąsienic w tym programie.

Są też wyciągnięte cytaty z wywiadu, który udzielił Mikołaj - syn Roberta - udzielonemu internetowemu wydaniu "Gazecie Wyborczej" odnośnie tego, że ponoć Mikołaj nazwał go "cholerykiem". Tym bardziej, nie jestem w stanie tego statementu zweryfikować, gdyż podła Wyborcza za paywallem ukrywa dobre teksty za które trzeba w ciul płacić. Tak samo o tym, że Makłowicz nie nazywa się celebrytą, najgorsze że podmienił sprytnie słowo "celebryta" na "egalitarysta" - a to co robi od wielu lat z jego podróżami, książkami, tym jego fanklubem i imprezami kulinarnymi czy projektami gastro lub związanych z marką sosów to jest czysty celebrytyzm kulinarny. Sam Anthony Bourdain chyba nie miałby aż tylu fanów w Ameryce, gdyby nie jego książki, ale jednak to ta sama liga krytykanctwa jedzeniowego co sam słynny Krakus, więc zapieranie się tego w sposób schematycznie rozwiązły stawia in flagranti człowieka w sytuacji, że jednak dla tych 50 autystów / autystek / autystyx biorących udział w tym dyskursie jest jakimś autorytetem mającym spore doświadczenie w tym, jak powinno wyglądać dobre danie, jak powinno smakować i on sam decyduje o tym swoimi kubkami smakowymi, a ten tego nie odczuwa, że jednak jest tam traktowany przez nich niemal jak bożek. Sądzę, że to świadczy tylko o jego bucie jako takiego "pana od jedzenia" - arbiter elegantiarum - z telewizji czy YouTube a niekoniecznie jako sympatycznego pana poznającego kulturę, historię i sztukę danego miejsca, skąd tworzy swoje materiały. To kruchy argument godny obalenia, ale uważam, że tu butność zalicza się do takiego typu eskapizmu, jaki prowadził Makłowicz w tej dyskusji. BTW: zapytano o jego auta, z których korzysta czyli: o BMW X7 i Alfę Romeo Stelvio z których korzysta. Tego pierwszego to zapewne model xDrive40d mHEV z rocznika 2021 - którego cenę sprawdziłem na Otomoto, kosztuje 520 tys. zł. Drugi to chyba 2.0 Turbo Sprint Q4 z 2021 r. za 185 tys. zł (wprost najtańszy model).

Zaczepiono pod koniec o sprawę tego, co będzie z nim po programie, co zamierza zrobić i sam temat matury z matmy zdominował końcówkę mocno (przy okazji, solidaryzuję się z nim).

Odcinek tak jakby stał się petardą, która łatwo się odpala, ale to dzięki memiczności Makłowicza udało się utrzymać ten pozorny, lecz miły charakter. Nota bene wyszło na korzyść samych uczestników (jak i młodego Stuhra, który dzięki Bogu tego formatu nie skopał).


Kukulska

(c) Player / wybaczcie, ale lepszej grafiki nie znalazłem

Odcinek zaczął się uzgadnianiem treści pytań, czy też formy ich zadawania. Po ruchomych schodach wraz ze swoim agentem zjechała na dół gościni. Oficjalnie przywitała się z resztą ekipy programu, niektórzy - tak jak ten gość w marynarce i okularach - rzucali teksty podobne do tych z "Misia" (a raczej zapoznawali się z Natalią, opisując swoje wspomnienia z poznawania jej twórczości).

Pojawiły się pytania ukazane m.in. w zwiastunach audycji dotyczące tego, czy jako aktorka w filmie podjęłaby się próby występu w scenie rozbieranej. Sama artystka odpowiedziała, że nie widzi potrzeby. Inne dotyczyło jej występów w dzieciństwie, gdy miała siedem - osiem lat śpiewając takie piosenki jak "Co powie tata" czy "Puszek Okruszek" i będąc już blisko swojej drogi wokalnej. Wspominała dobrze swoje dzieciństwo (mimo straty mamy w katastrofie lotniczej), dzieląc się też trochę przemyśleniami, że w PRL-u nie było aż tak dużo importowanych zabawek z Zachodu czy popkultury, a jakoś dawano sobie radę w bawieniu się na podwórkach pod blokiem.

Pewna dziewczyna - czy tam chłopak, jakoś ze stresu zapomniałem kto to powiedział - zadała pytanie odnośnie tego, czy jest subtelną kobietą - matką podczas wychowywania dzieci, czy jak na koncertach jest ona rozkrzyczaną wokalistką. Tu wtrąciła że zdarza się jej używać niskiego, subtelnego wokalu a czasem nawet wysokich tonów, ale nie wyobrażała sobie żeby to samo czyniła w życiu prywatnym. Natomiast padło tu stwierdzenie, że jest "rozkrzyczaną [jak] Reni Jusis" po czym powiedziała, że musi tę pogłoskę zweryfikować u samej Reni.

Tu jest widoczne u tego samego chłopaka, który występował w odcinku z Makłowiczem w zielonej kozulce, że jako autysta nie musi patrzeć gościowi w oczy co dodaje już wiarygodności konwencji, jak i tego kto uczestniczy w programie.

Opowiedziała trochę o swojej mamie Annie Jantar, jakie ona miała z nią kontakty. Odniosła się do jednej z recenzji wystawy fotograficznej z zdjęciami z jej lat młodości, napisanej przez jednego z dziennikarzy kilka lat temu i dokonanego przez niego hejtu na to, że kiedyś Natalia nosiła okulary a on szkła jej okularów nazwał "denkami od butelek".

Sama fabuła odcinka miała wiele momentów mało chwytliwych niż w poprzednim, ponieważ trochę zaczepiono o temat jej małżeństwa cytując utwór z sequelu komedii "Och, Karol" z Piotrem Adamczykiem w roli głównej i o to, jakiej piosenki by nie zaśpiewała dzisiaj ze swojego nastoletniego repertuaru.

Pod koniec ten sam gość zwany "art brutystą" wręczył jej wizerunek utożsamiający ją jako zebrę w kształcie chodzącego fortepianu z białymi i czarnymi klawiszami. Swoją drogą, ciekawy koncept.

Na koniec zaśpiewali wszyscy a cappella - póżniej z towarzystwem gitary i tamburynu "Piosenkę światłoczułą" z jej młodej, popowej kariery.


Wnioski po obejrzeniu

Czy to dobry sposób na promowanie neuroróżnorodności i wspieranie osób z ASD w mediach? Moim zdaniem tak, ale zanim do tego dojdę, muszę uzgodnić parę kwestii (a raczej dwie i pół).

Rozmawiałem na LinkedInie (dla ciekawskich: mam LinkedIna, polecam 😄) z producentką filmowo-telewizyjną przez lata pracującą m.in. z TVP. Jest ona osobą, która zdiagnozowała się w kierunku spektrum autyzmu w życiu dorosłym. Ona ma co do tej polskiej wersji negatywne odczucia. Dla niej redakcja pytań mogła być tworzona przez terapeutów i castingowców biorących udział w projekcie, a niekoniecznie same osoby w spektrum uczestniczące, grupa ta osób nie była reprezentatywną dla całości społeczności osób w spektrum, takie rzeczy jak montaż czy realizacja są według niej źle zrobione i wygląda to jak program nie zachęcający a bardziej odpychający od idei zrozumienia autystów jako osób takich jak wszyscy (co biorąc pod uwagę zjawisko hybrydyzacji osób niepełnosprawnych, źle wypada to "normalizowanie" zachowań związanych z zaburzeniami w ogólnym społeczeństwie).

Nie mniej jednak muszę tu usprawiedliwić twórców programu, ponieważ oni sami mają problem ze znalezieniem pięćdziesiątki osób w spektrum które by odważyły się na występ przed kamerami TVN. Sam casting osób do programu według mnie opierał się na zasadzie, że researcherzy i terapeuci chodzili po różnych Warsztatach Terapii Zajęciowej, różnych ośrodkach dziennej opieki nad osobami niepełnosprawnymi (a zgodnie z literą polskiego prawa autystycy są traktowani jako powyższe) po to tylko, żeby znaleźć 50 osób chętnych do udziału w tych dwóch odcinkach. Niekiedy to były inicjatywy / NGO-sy współpracujące ze stacją, czy także samorzecznicy / samorzeczniczki wybrane drogą zaproszenia do projektu. W praktyce mieli bardzo trudne zadanie, a przynajmniej to nie zaważyło na jakości odbioru tego programu. Jednak może te stereotypy pokutujące w społeczeństwie, że - tu podaję przykłady - autystycy są jakby dziwakami i że nie widzą świata poza komputerem i nauką, że są mega geniuszami, którym się wydaje że dadzą sami radę w życiu bez żadnego wsparcia z zewnątrz powodują to, że ludzie biorą takowe przykłady za pewnik z powodu braku czasu nad zastanowieniem się nad nimi idą po takie przekonanie, że osoba autystyczna poniżej normy intelektualnej nie może być tą samą osobą - co inna, mająca większą wiedzę, sprawną komunikację z osobami neurotypowymi i dbającą lepiej niż przeciętny autysta / autystka / autystx a nawet przeciętny człowiek?

Jak się głębiej zastanowić po przykładzie z tego programu, to może oznaczać, że wcale tak nie jest. Ba! Nawet być nie musi.

Autyści chcą być tacy jak wszyscy, ale na własnych zasadach. Potrzeba im tylko wytrwałości, wiary w własne siły i nawet drobnego wysiłku - a nam jako społeczeństwu: zrozumienia, wsparcia i wzajemnej akceptacji.

Sam program uważam za kroplę drążącą skały w tej stopniałej jaskini polskiej mentalności. I właśnie dobrze, że on powstał. Jest to projekt misyjny wykonany z wiedzą o tym, jak odpowiadać na potrzeby osób w spektrum w dzisiejszym świecie. Ale chciałbym, żeby misja łączyła z sobą luz i kreatywność, a tego w polskiej TV mi najbardziej brakuje.

Kiedy natomiast będzie Golden Media wraz z stacją z Wiertniczej produkować następne odcinki, powinni raczej przygotowywać do wywiadów z gośćmi nie tylko samych uczestników - ale i gości, by wiedzieli o tym, z kim oni rozmawiają, jak należy z nimi się obchodzić - oraz być przygotowani na to, czego mogą się po nich spodziewać. Bo reszta tego materiału nie musi być zmieniana, tak przynajmniej ogląda się ciekawą odskocznię od żenujących i zakłamanych polityków, wysp miłości (i żałości), głosów - pogłosów, Wijących Się Pięści Ninja i innych programów w TV.

I życzyłbym, aby szanowne TVN tej idei - za przeproszeniem - nie spuściło w kanał.

(ps. akuratnie wykrakałem w jednej konwersacji, że to autystyczny odpowiednik "Roweru Błażeja". Może ekipa z starego "Roweru" wsparłaby ten twór? 😆)

Sort:  

Hej, prośba, dodawaj tag #polish, prawie umknął mi Twój post!

Fajny post. Jeśli chodzi o jego samochody, są interesujące. Chciałbym mieć takie samochody w swoim garażu, ale na razie zadowalamy się pickupem Volkswagen Amarok, kupionym tutaj - https://www.truck1-pl.com/samochody-dostawcze/pick-upy.