#pl-kobieta #pl-dzieci #pl-artykuly #polish #family #rodzina #macierzynstwo
Ostatni miesiąc był dla naszej rodziny bardzo intensywny. Wrócił tata z Danii, więc dzieci w końcu skupiły się też na nim, dzięki czemu mogłam złapać trochę oddechu.
W poprzednim poście pisałam o buncie Elenki połączonym z regresem z powodu pojawienia się młodszego braciszka. Część problemów opisanych tam została już opanowana.
- Elenka załatwia się głównie na nocnik,chociaż ciągle zakładam jej pieluchy. Wygląda to tak, że jak chce siusiu to przychodzi i mówi, albo sama ściąga pieluchę i robi na nocnik. Powoli zbieram się do zupełnego odpieluchowania. Ale to na spokojnie, mamy czas.
- Z jedzeniem też jest już lepiej. Kupiłam jej nową zastawę talerzyk, miseczkę i kubek z motywem koni, które uwielbia. Z chęcią z nich je. Mleko nadal jej robię, głównie przed snem.
- Z zasypianiem też jest poprawa. Co prawda oboje z Danielem kładą się później spać niż wcześniej, bo ok. 20/21. W ostatnim tygodniu też nastąpiła zmiana, bo przenieśliśmy Elenę i Daniela do większego pokoju. Elenka dostała też nowe łóżko, do którego się chętniej kładzie.
- Ubieranie i czesanie przy zastosowaniu możliwości wyboru przez Elenkę tego w co ma się ubrać i jakie ozdoby ma mieć na głowie, też idzie lepiej. Czasem ucieka albo się przekomarza, ale to tylko dwulatka, i to sobie powtarzam, jak się gdzieś spieszę ;p No i czasem też powtarzam „tylko spokój mnie uratuje”.
- Smoczek – i tu ogromna zmiana, bo Elenka już go nie używa. Byliśmy jakoś w sierpniu u lekarza alergologa kontrolnie i przy badaniu powiedział, że młoda ma już małą wadę zgryzu, i czas najwyższy pożegnać smoka. Obcięliśmy końcówkę smoczka, i powiedzieliśmy Elence, że jest już taką dużą dziewczynką, że smoczek się popsuł i trzeba się pożegnać. Jak pytała o smoka, dawaliśmy jej tego „ popsutego”. W końcu przestała pytać.
- Od ostatniego wpisu na szczęście nie było ani jednego ataku płaczu z wymiotami. Wszelkie histerie staram się rozwiązywać na bieżąco, dostosowując do sytuacji.
Myślę, że jak na miesiąc to nawet dobrze nam poszło, przerobienie tych wszystkich kwestii. Pewnie zawdzięczam to obecności męża na miejscu, bo jednak we dwoje łatwiej ogarnąć 3 dzieci.
Nie długo mąż wyjeżdża, więc się przekonam na ile trwałe są powyższe zmiany.
Mimo wszystko cieszę się, że jest lepiej.
Brawo i oby tak dalej! Trzymam kciuki 🤞