You are viewing a single comment's thread from:

RE: This post is for role play

in #rp7 years ago

Sama myślała teraz nad tym. Nie miała nawet pomysłu na dywersję. Razem przecież tam chyba nie wejdą, ale nie mogą się też rozdzielać. Nie w takim miejscu. Przygryzła mocno usta.
-Może znowu...udamy małżeństwo? Wiesz, możemy podpytywać bo chcemy wiedzieć gdzie ją znaleźć? No coś musimy im sprzedać.

Sort:  

Skinął głową. Choć już czuł niepokój... Zgodził się. Lepiej wejść razem niż gdyby miał sam.
-Udam narwańca. Oczywiście nie jakoś przesadnie, by nas nie wywalili. Dopytamy o nią i będziemy się upierać - postanowił i spojrzał na nią, chcąc wiedzieć czy jej to pasuje. Tak czy siak w końcu dojechali do miasta, zaraz zajechali do tamtego miejsca. Wyłączył silnik, parkując i wziął wdech, rozpinając pasy. Spojrzał w stronę budynku. -Wychowywałem się w takim miejscu jak te - nie był z reguły otwarty, ani trochę. Jednak w tym momencie jakoś to samo wyszło.

Zgodziła się z jego planem, to było w porządku według niej. Zresztą...innych opcji nie mają. Mruknęła coś pod nosem do samej siebie i nagle spojrzała na niego gdy jej to powiedział. Czy on...
-Oh... - Szepnęła i spojrzała jeszcze raz na budynek, a potem na niego. Oblizała usta i chrząknęła cicho. Nie spodziewała się tego kompletnie po nim, to było zaskakujące - Ja...ja byłam jeden dzień w takim miejscu jako dziecko.

Zgodziła się z jego planem, to było w porządku według niej. Zresztą...innych opcji nie mają. Mruknęła coś pod nosem do samej siebie i nagle spojrzała na niego gdy jej to powiedział. Czy on...
-Oh... - Szepnęła i spojrzała jeszcze raz na budynek, a potem na niego. Oblizała usta i chrząknęła cicho. Nie spodziewała się tego kompletnie po nim, to było zaskakujące - Ja...ja byłam jeden dzień w takim miejscu jako dziecko.

Nawet jego żona o tym nie wie... A spowiada się obcej babie. Odwrócił wzrok ale zaraz na nią spojrzał, gdy tylko skończyła mówić. Był dosyć zdziwiony ale też...
-Jaja sobie robisz? - szepnął w sumie nie więdząc. To drażliwy temat. W sumie mogłoby tak być. -Przepraszam - zaraz spuścił z tonu, masując kark. -Co robiłaś w takim miejscu?

Prychnęła rozbawiona jego pierwszym komentarzem. Chciałaby sobie żartować, ale niestety...
Mógł przez chwilę widzieć jak wpatrywala się w budynek, a w jej oczach było widać coś jak...zrezygnowanie.
-Chcieli mnie sprzedać jakiemuś zboczeńcowi. I gdyby nie wpadli tam rządowi to...pewnie już bym nie żyła. Albo gorzej - Mruknęła i popatrzyła na niego. Bryan wiedział o tym, ale i chociaż to niczego między nimi nie zmieniło to...nie była właściwie do końca tego taka pewna. Na pewno dużo zmieniała jej praca.

Pokiwał głową, wiele zrozumiał. Pewnie stąd taki a nie inny zawód. Zamyślił się.
-Moja matka była dziwką, nie miała gdzie się podziać, nie miała mieszkania. Urodziłem się w takim miejscu. I pieszkałem przez parę lat. Wpadła z jakimś klientem... To ohydne. - skrzywił się, niechętnie do tego wracając wspomnieniami. Gardzi takimi kobietami jak i swoją matką.

Patrzyła tak na niego jeszcze dłuższą chwilę. Jednak w końcu sięgnęła ręką do jego ramienia i go delikatnie pogłaskała. Po prostu...czuła, że powinna.
-Ja...mam nadzieję, że uda nam się po prostu załatwić to szybko. I że nie będziemy musieli tu wracać - Szepnęła naprawdę cicho. Nie znosiła takich miejsc, ale teraz...on musiał naprawdę przeżyć piekło.

Zerknął na jej rękę. Zmrużył oczy i westchnął.
-Chodzmy już - poprosił, wychodząc z auta. Zamknął drzwi i gdy wyszła rzucił jej kluczyki. Zawahał się jeszcze przed wejściem tam. Zbliżył się i wziął jej dłoń, zaplutł ich palce trzymając ją wyjątkowo blisko i już ruszyli do środka. Dosyć mrocznie ale i kolorowo. Grała muzyka... Mieli tu też bar i paru klientów.