Ta cała sytuacja tak naprawdę prowadziła do jednej wielkiej klęski. I Mikasa się bała że nie będą mogli jej w jakikolwiek sposób zapobiec bo...jak? Wpakowali się w to sami. I będą musieli temu jakoś zaradzić. Chociaż naprawdę bała się rozmawiać z Levim o tym. Poczuła jak ją strach obleciał.
You are viewing a single comment's thread from:
Mimo że wybrał się na rozmowe z Alice, stał teraz pod drzwiami własnego domu, nagle uważając że to nie był dobry pomysł. Tak właściwie był jednym z bardzo kiepskich. I nawet jeśli chciałby teraz zwiać... zapukał, pociągnął za klamkę i tyle było. Jeszcze chwile odczekał, aby odetchnąć z nieopisaną ulgą, poczuł się lżej. Nie było jej w domu, sprawnie się wycofał korzystając z owego faktu, znikając z okolicy. Dopiero zatrzymał się za rogiem, bezpieczny od spojrzeń, między uliczkami. Spojrzał w niebo, chowając dłonie w kieszenie płaszczu. Powinien wracać do Mikasy... Problem w tym, że i tego spotkania teraz się obawiał. Stał się totalnym cykorem, jeśli chodzi o jego życie. No ale nie miał gdzie iść, wrócił do hotelu, bardzo mu się zmarzło, lepiej jak już dzisiaj nigdzie nie wyjdzie.