Levi szczerze powiedziawszy przejmował się tym jak szło jej w pracy. No ale jeśli zechce to mu opowie. Chyba jej ufał. Nie, napewno jej ufał. Oczywiście coś tam potrzebował też podpytac gdy wróciła.
Szybko minął prawie miesiąc, własnie sciągnięto mu gips. W sumie to zdecydował że od następnego tygodnia wróci do pracy. Choć zima za oknem już dawała się we znaki. Ale w biurze sobie poradzi. W sumie niedługo święta, raczej nie będzie mógł u niej zostać na ten okres, pewnie jej facet wróci. Choć szczerze, bardzo mu się to nie pdobało. Aby jakiś facet prócz niego mógł przy niej być. Napomknął jej to już, ale nie chcial nic proponować. W końcu nie powinien nawet nic takiego mówić.... Chyba.
You are viewing a single comment's thread from:
Mikasa radziła sobie w pracy, dzieciak był nawet pomocny czasem. Za dużo nie gadał, tylko się tak dziwnie gapił jak na jakieś dziwadło z cyrku.
Connor Levi'ego dość długo męczył o to co się dzieje między nim, a Mikasą i właściwie to nawet się obraził. W końcu wiedział że na nią leci, a jego żona wbiła i że coś kręcą ze sobą...no Mikasa niczego nie chciała mówić to liczył na to, że chociaż on coś zdradzi.
No i Bryan musiał wrócić na święta. Chciał wrócić, tęsknił za Mikasą i po prostu pragnął tylko spędzić z nią czas. Chociaż nie wiedziała jak ona to u licha rozwiąże...bo tak naprawdę to nie wiedziała specjalnie co zrobić. Nie pomagało jeszcze to że mieli nawał pracy i ciężką sprawę. Znowu jakieś pieprzone narkotyki, ciągle to samo.
Levi również nic nie powiedział, co by to było?! I tak nieraz słyszał plotki w biurze, które milkły gdy się pojawiał. Choć miał to gdzieś, to trochę irytujące. Ciekawska banda... Wyjaśnił, że jest pokłócony z Alice, i nie miał gdzie iść, po prostu... Choć podejrzewał, że nikt tego nie kupi.
Z Mikasą w pracy widział się zdecydowanie za mało. Jedynie gdy trzeba było przekazać jej jakieś dokumenty dotyczące jej sprawy. Tego młodego, pracującego z nią tylko zmierzył. I chyba poczuł się zagrożony, gdy go tylko poznał. Jakiś rodzaj zazdrości, czy coś. W domu wyraźnie dał Mikasie o tym znać, nawet nic nie mówiąc na ten temat. Był nieswój, w końcu jednak spędzili na kanapie wiele godzin na seksie. Potrzebował tego... Wrócił też całkiem do formy. Więc długo nie dawał jej spokoju.
Ale nieuchronnie zbliżały się święta. Właśnie siedział zmęczony po pracy, za oknem był już śnieg. Powinien się zacząć pakować... Zerknął na Mikasę jakoś przygaszony. Wcale mu się to nie uśmiechało.
-Kiedy dokładnie wraca Bryan?
Szczerze to do głowy by jej nie przyszło to, że mógłby się czuć zagrożony. Ten dzieciak to był tylko...dzieciak. Nie rozmawiali nawet ze sobą. Dziwnie się na nią gapił, ale oprócz współpracy to nigdy nie nawiązali jakiejś dłuższej rozmowy. Tak jakby on też tego nie chciał, więc co tu się zmuszać...
Cieszyła się za to ogromnie z jego powrotu do zdrowia. I fakt, że jeszcze przez to ich relacja znowu była pełna seksu. Brakowało im tego...
Mikasa zerknęła na Levi'ego i przygryzła dolną wargę, no tak. Święta tuż tuż, to była ważna kwestia.
-Chciał wrócić dwa dni przed, wcześniej mu nie pozwala ojciec. Jakieś tam sprawy o których oczywiście niczego nie mogę wiedzieć. Typowe - Prychnęła pod nosem ponuro. Przymknęła oczy znudzona - A ty? Masz...masz jakąś godzinę poza Alice?
Zmrużył oczy, wygodnie opierając się o kanapę. Wbił też wzrok w telewizje, leciał losowy program. Nie bardzo chciał jej mówić prawdę, by się nie przejmowała. Nie miał nikogo, nawet się zastanawiał czy do niej nie wrócić na święta. Choć czy chciał? Bał się, że jakoś go urobi, miał do niej nadal jakąś tam słabość.
-Nie przejmuj się mną. Znajdę sobie kącik na święta - zapewnił mimo swoich przemyśleń, wymijajac odpowiedz. Może jakiś hotel? To już mniej niż tydzień. Poeinien powoli się pakować, nie może nic po sobie zostawić.
-Chciałabym je spędzić z Tobą...nawet nie wiesz jak bardzo - Przyznała szczerze. Musiała to przyznać, nie widziała innej opcji. Chciała żeby wiedział. Niestety byli w dość skomplikowanej sytuacji... - Ale i tak nie wiemy właściwie co robić. Nie chce żebyś został sam.
Jak mówiła tak powoli się przybliżała do niego coraz bliżej aż w końcu weszła mu na kolana i objęła go za szyję. Przymknęła oczy, stykając ze sobą ich czoła.
Cóż... Hotel to nieprzyjemna opcja. Może jednak wróci do własnego domu? Ma do niego prawo, takie samo jak Alice. Teraz jednak zainteresował się po prostu nią. Zerknął w jej stronę, już tylko czekając aż się odpowiednio zbliży, objął ją, przyciskając do siebie, gdy tylko wygodnie usiadła. Bardzo lubił gdy była blisko. Dotknął jej nos czubkiem swojego. -Zdaje sobie sprawę z naszej sytuacji, nie musisz podejmować pochopnych decyzji... - wymruczał spokojnie, nie chciał jej do niczego zmuszać. Choc tak samo chcialby już być z nią, ile tylko się da. Bardzo się przywiązał... Zerkał jej w oczy ze spokojem -Pojadę do Alice. Moze udostępnie jej konto aby tylko wychodziła na całe dnie i nie suszyła mi głowy.
Do Alice...na myśl o tym robiła się zazdrosna. Czuła się z tym źle, nie chciała być zazdrosna. Ale Alice może go z całą pewnością nadal owinąć sobie wokół palca. Spojrzała na niego uważnie i pogłaskała go po włosach.
-Może coś wymyślimy...trzeba pomyśleć tylko - Westchnęła ciężko i zamknęła znowu oczy. Miał rację, nie powinni pochopnie podejmować decyzji. A mimo to... - Naprawdę...chciałbyś spędzić ze mną święta? Szczerze Levi.