Idąc z nią, przeczesał ręką mokre włosy i westchnął zrezygnowany.
-Jeśli za tymi morderstwami stoi jedna osoba, ofiary mogły być przypadkowe - mruknął smutno. Co za tym idzis trudno będzie wyczaić tego świra. -Może ktoś się ostatnio za nią kręcił i jej koledzy będą coś wiedzieć? - zerknął na nią, otwierając jej drzwi, wpuścił ją pierwszą. Szykował też odznakę, by ich przedstawić.
You are viewing a single comment's thread from:
Mikasa spytała się gdzie znajdzie gabinet dyrektora i jak już się zorientowali gdzie iść to ruszyli, przy okazji się rozgladając. Budynek był zadbany, akurat były lekcje więc było też pusto i cicho. Mikasa rozglądała się z ciekawością jednak w końcu zapukała do drzwi gabinetu dyrektora i zajrzała ostrożnie.
-Dzień dobry...jesteśmy w sprawie waszej uczennicy. Julie Watson. Niestety, ale...ona nie żyje. Musimy przepytać jej kolegów z klasy.
Wieki nie był w szkole. Nawet z trudem szlo mu wspominanie swoich szkolnych lat... Sekretarka uniosła na nich wzrok, ale gdy usłyszała, że ich uczennica--
-O Boże... Rozumiem, proszę chwilę poczekac - starala się zachować profesjonalny spokój. Podeszła do pokoju obok i zapukała, proszac panią dyrektor. Szpilki zaczęły stukać o podłogę. Wyszła do nich i tym razem Levi powtórzył co się stało. Już zaraz sprawdzali plan lekcji jej klasy.
Dyrektor na wieść o tym zaczął kręcić głową z niedowierzaniem. Był starszym mężczyzną z siwą czupryną i ogromnym brzuchem. Była jedną z lepszych uczennic, dobrze ją pamiętał przez to. Nie chciało mu się wierzyć.
-To...to wielka tragedia. Dla rodziny ale i dla społeczeństwa, była naprawdę wybitną jednostką - Wydusił, chusteczką wytarła sobie pot z czoła. Mikasa zerknęła na niego ale zignorowała go i spojrzała z powrotem na plan. Znalazła... - W porządku, idziemy porozmawiać z jej klasą.
Sekretarka kiwała tylko głową, zgadzając się z dyrekcją. Jednak kiedy ustalono która to jej klasa i gdzie mają zajęcia sekretarka zaproponowała że ich zaprowadzi. Wice dyrektorka skinęła głową, wysylając z nimi sekretarkę i jeszcze przeżywając tę informację,nadając cos dyrektorowi. Sekretarka podprowadzila pod klasę Mikasę i Levia, otworzyla drzwi i wprowadzila ich przerywając lekcje.
Klasa wyraźnie odetchnęła z ulgą na widok obcych, można się było spodziewać takiej reakcji. Kilka osób już bezceremonialnie wyciągnęła telefony i zaczęła coś w nich pisać. Mikasa zmarszczyła na ten widok czoło jednak spojrzała na nauczyciela i wystawiła swoją odznakę.
-Przychodzimy w sprawie Julie Watson - Zaczęła na co niektóre osoby już wbiły w nią i w Levi'ego zainteresowane spojrzenia chociaż nadal panował hałas - Niestety, ale została zamordowana.
Wtedy zapanowała kompletna cisza. Osoby które miały wzrok wbity w telefon nagle wyjrzały zza nich. Niektóre dziewczyny zasłoniły usta dłonią, a chłopcy wbili pusty wzrok w ławkę. Mikasa przyjrzała się temu widokowi, jak widać to szok. Chociaż nie oznaczał on że faktycznie każdy musiał ją lubić. Chrząknęła cicho i przeniosła swój wzrok na nauczyciela który z niedowierzaniem kręcił do samego siebie głową, mamrocząc coś pod nosem.
-Kto się z nią najbardziej przyjaźnił? Może miała chłopaka?
Młodzież zaczęła patrzeć po sobie a wszystkie spojrzenia nagle utkwiły w jednej dziewczynie. Nieco wystraszona się podniosła, dłonie jej się trzęsły.
-J-Ja...my się przyjaźnimy...znaczy przyjaźniłyśmy...co jej się stało?! - Wyszeptała łamiącym się głosem. Znowu spojrzenia wróciły do Mikasy.
-Została zamordowana jak już wspomniałam. Czy ktoś z was wie jakie miała plany wczoraj? Może była jakaś impreza?
Nagle wszyscy zgodnie kiwnęli głową.
-Tu niedaleko! Wszyscy byliśmy, ona też! Tylko...chyba wracała sama co nie? - Znowu zgodne mruknięcie - Mówiła że ma jakieś plany więc długo nie będzie siedzieć. To było w takim barze w stylu lat 70. Znany taki... - Dziewczyna wbiła wzrok w ławkę i zaczęła szlochać nagle. Usiadła z powrotem, zakrywając buzie dłońmi.
Mikasa dobrze wszystko wyjaśniala, więc Levi u jej boku siedział cicho, z zalożonymi rękami na torsie. Obserwowal bacznie każdego, słuchając tego co wiedzieli. Jej przyjaciółka chyba się calkiem rozkleiła. Levi chwycił Mikasę na chwilę za ramię, by zwrócić na siebie uwagę.
-Może pogadamy z nią już na korytarzu, bez całej klasy? - zasugerował szeptem. Sprawdza tez ten bar. Jeśli był monitoring może będzie tam ktoś podejrzany.
Spojrzała na niego, wątpiła czy uda się im jeszcze coś z niej wyciągnąć ale warto spróbować. Szeptem poprosiła nauczyciela o taką możliwość i po chwili stali na korytarzu z zapłakaną dziewczyną. Co chwilę wycierając sobie twarz rękawem koszuli, próbowała coś z siebie wydusić, wpierw podała im adres tego lokalu.
-J-Ja...n-nie miała chłopaka, a jeśli miała i o tym nie wiem to...musiała mieć powód! D-Dlaczego...mogłam z nią pójść - wyszlochała z trudem i jeszcze bardziej się rozryczała - M-Może by żyła! Nic się nie działo w barze, musiał ją zaatakować jakiś świr gdy była sama!
Najwyraźniej była na siebie o to zła ale chyba ani Mikasa ani Levi nie mieli kwalifikacji do tego by się nią zająć. Potrzebny jej psycholog. Mikasa pogłaskała ją szybko po ramieniu i pozwoliła jej już wrócić do sali. Jak już została sama z Levim to spojrzała na niego poważnie.
-To co...sprawdzamy bar?