You are viewing a single comment's thread from:

RE: Ciemność i ohyda

in #tematygodnia7 years ago

Mi się ta książka podobała już w liceum, ale pewnie jak bym przeczytał ją teraz to jak napisałaś - znalazłbym więcej odniesień, bo mam większą wiedzę o samej tematyce utworu, jak i lepsze obycie warsztatowe. Szczęśliwie miałem fenomenalną polonistkę w liceum (odpuściła kretyńskie "Nad Niemnem", a "Lalkę" smakowaliśmy kilka lekcji), która umiejętnie zarządzała czytelnictwem w klasie - był kij czyli kartkówka z treści na wstępie, więc nie było siły - trzeba było książkę przeczytać, ale później była i marchewka czyli bardzo zręczna analiza z odwołaniami w kulturze, kontekstem historycznym itp. Byłoby lepiej, gdyby nie pieprzony klucz maturalny, który wypaczał odrobinę lekcje.

A poruszenie listy lektur - ech, to jest nieśmiertelny temat w dyskusji o szkolnictwie, albo nawet narzędzie rządów (sic!), by poruszać wygodne dla siebie tematy ukazane, a jakże, w odpowiednim świetle. Parafrazując odniesienie do Miecia (którego klipy szanuję, ale te o filmach, upraszczanie literatury pięknej mi w jego wykonaniu wybitnie nie podchodzi, za dużo tam ukłonów nakierowanych na ośmieszanie i wyszydzanie dobrych albo chociaż poprawnych dzieł, gdy jego recenzje filmowe są rzeczywiście uwypuklaniem wad szmiry). Good job, government!

Na marginesie i jako reklama czytelnicza - czytałem za to "Marzenie Celta" Llosy, powiązane z tematyką "Jądra ciemności" i przedstawiające proces nagłaśniania ludobójstwa w Kongo, jak również rozterki bohatera związane z zagrożonym karą więzienia homoseksualizmem oraz jego zaangażowanie w irlandzką działalność niepodległościową. Poruszająca historia.

Do tego znakomita książka "Duch Leopolda" Hochschilda - bardzo przystępnie napisana historia o tym, jak Belgia weszła w posiadanie ogromnego Kongo, kim był król Leopold II, jak wyglądał zarząd i praktyki rozgrabiania ziem oraz niszczenia społeczeństw w pogoni za kauczukiem. Kongo było patrymonium, czaicie? W XIX w. było prywatną własnością monarchy. Ale też jest pokazana druga strona barykady - Casement i inny aktywista Edmund Morel doprowadzili przy pomocy wielu ludzi dobrej woli do nagłośnienia sprawy Kongo w mediach, zwrócili uwagę świata, zwł. anglosaskiego na problem Kongo, co przyniosło wymierne efekty.

Sort:  

No właśnie. Zacznę od kontekstu historycznego. Opowiadanie zaczyna mieć zupełnie inny wydźwięk, gdy sięga się po nie mając choćby kilka podstawowych informacji o tym, co się wówczas działo w Afryce. A co tam w szkole? Na historii w tym czasie silna koncentracja na sprawie polskiej. :) Poratować może tylko dobry polonista, który wprowadzi do lektury.
Też miałam świetną nauczycielkę polskiego w liceum. Przeraża mnie, gdy czytam (nawet tu - na steemit) o narzucaniu interpretacji, jedynych słusznych wrażeniach z lektury. Szkoda.

Rządzący ciągle majstrują w oświacie, a wynika z tego tyle, że nauczyciele czasem "orzą" mniej wbrew założeniom systemowym, a czasem bardziej. Jeżeli ktoś prowadzi beznadziejne, nierozwijające uczniów lekcje i tłumaczy to podstawą programową i kluczem maturalnym, to po prostu wpadł w niebezpieczne koleiny, wypalił się zawodowo lub jest smutnym wyrobnikiem bez pasji (ale pamiętajmy też, że 2400 zł brutto dla kontraktowego potrafi szybko obedrzeć z zapału i optymizmu). Tak naprawdę nauczyciel może bardzo dużo - włącznie ze wskazaniem, które elementy lekcji są "pod klucz", a kiedy prowadzona jest całowicie wolna dyskusja.

O Mieciu dwa słowa. "Streszczenia lektur" chętnie oglądane przez uczniów i być może im pomocne są adresowane do tych, którzy nie czytają. Oglądam tylko te, do których chcę się odnieść w tekstach. Śledzę "Masochistę". No i wniosek jest prosty - Miecio koncentruje się na fabule, ciągach przyczynowo-skutkowych. Jeżeli omawiany film kuleje pod tym względem, to Miecio pracowicie, konsekwentnie wszystko wyłapie i zabawnie skomentuje. Jeżeli są podteksty, przekaz między wierszami, to już nie. Pamiętam, że parę razy byłam zaskoczona tym, że nie wychwycił istotnego przekazu a skupił się na jakimś detalu, który wyśmiał. Przy najbliższej okazji sprawdzę, o jakie to tytuły chodziło.
p.s. Ciekawe, jak by Mieć Ulissesa streścił. :)

Mogę tylko napisać: Uwielbiam Ulissesa. I też dzięki nauczycielce z liceum, która twierdziła, że w jej czasach na studiach było modne chodzenie z książką Joyce'a pod pachą, choć nie rozumiało się jej ni w ząb. Czytałem dwukrotnie, ale jak uporam się z secesyjną to wrócę, czyli pewnie nigdy.

E tam zaraz nigdy. W końcu Civil War się w 1865 skończyła, więc i Ty dobrniesz do finału. Chyba że czegoś nie wiem i wciąż gdzieś partyzanci po lasach i bagnach... :D

To jest ciekawe co napisałaś, bo pod koniec dokumentu Kena Burns'a o CW jedna z historyczek mówi, że wojna secesyjna trwa, a najgorsze jest to, iż "ciągle możemy ją przegrać".