Nie wierzyć w życie po śmierci to trochę beznadziejnie. Ja wierzę, że moje babcie gdzieś tam żyją. I to w znacznie lepszej rzeczywistości, niż ta, którą mamy tu. W ogóle wiara w nieśmiertelną duszę znacznie pomaga w pogodzeniu się ze śmiercią, której przecież nie da się oszukać. Każdy prędzej czy później umrze. W perspektywie wieczności moment śmierci jest w sumie zupełnie bez znaczenia. Rok, 10 lat czy 100 lat na osi czasu wszechświata to w zasadzie jedno i to samo. Zaledwie chwila. Nu wot, jeden przystanek na bardzo długiej trasie...
Taka argumentacja jest raczej słaba: "Wierzę, bo łatwiej jest żyć z takim założeniem". Na pewno nie wystarcza komuś, kto wątpi i stara się dochodzić do prawdy.
Taka argumentacja jest raczej słaba, ale ja takiej nie użyłem. Napisałem, że łatwiej jest wierzącym pogodzić się ze śmiercią. O motywach wiary nie wspominałem ani słowem.