Żyjemy w czasach, gdy niestety Internet zaczyna nam dyktować warunki moralności, dobrego smaku, często nawet człowieczeństwa. Z jednej strony jest to niezwykle smutne, ale z drugiej, żyjemy w erze rozwoju i skoku technologicznego, gdzie informacja w mgnieniu oka może znaleźć się na drugim końcu świata.
Jedynym himalaistą, którego dotychczas znałem i wzbogacałem się o informacje o nim, był Jerzy Kukuczka. Jeden z najlepszych w swoich fachu w całym XX wieku, który również zmarł robiąc to, co kochał. Wielu jemu podobnych traci w ten sposób życie. Tak również stało się ze znanym, w ciągu ostatnich tygodni, Tomaszem Mackiewiczem. Osobą wartą zapamiętania, gdyż osobie, która wyszła z życiowego dołka i nałogu i ruszyła podbijać świat, należy się szacunek większy niż Korona Himalajów. Wielu wierzy, że dzielny himalaista wciąż żyje, pomimo tego, że według jego partnerki, która musiała go opuścić, był w stanie agonalnym. Na ten temat się nie wypowiem, gdyż jest to kwestia wiary i wytrzymałości organizmu, jednak, patrząc na to realistycznie…
Jednak nie to jest tematem mojego dzisiejszego wywodu. Pamiętacie, jak wygląda sytuacja zmarłego papieża, Jana Pawła II, w Internecie? Co rusz można natrafić na obrazek szkalujący i wyśmiewający polskiego papieża, a pod nim stertę komentarzy osób przyklaskujących temu oraz broniących, a nawet często klnących i grożących dowcipnisiom. Jednak, ku mojej uciesze, ludzie zaczęli się uodparniać i ignorować takie twory, wiedząc, że nic nie zdziałają, przez co takie ,,akcie” zaczęły stopniowo zanikać i słabnąć. Ostatnia tragedia jednak pokazała, że takowe ,,śmieszkowanie” nadal jest modzie. Wystarczy podłapać temat i natychmiast rozpętuje się wojna słowna pod takowymi treściami.
To, co teraz zobaczyliście, to screeny z pewnego fanpage’a na Facebooku oraz powstające na temat tragedii memy, które właśnie mają na celu wywołać takowy bajzel i zebrać wszystkich obrońców moralności oraz osoby łaknące atencji w jednym miejscu. Nie udostępniam samych komentarzy, chcąc zadbać o anonimowość i nie przenosić fali kłótni tutaj, na Steemit.
Nie pytam się, jakie macie odczucia, gdyż mogę się ich domyślić, ale proszę. Nie atakujcie, nie wyzywajcie, nie rozpętujcie wojen i wojenek pod takowymi miejscami, gdzie toczą się takie ,,dyskusje”, które osiągają poziom niższy niż dno Rowu Mariańskiego. Zgłoście na Facebooka, jeżeli macie na tyle determinacji i tak bardzo was to razi, nawet do wyższych służb, ale proszę, nie mieszajcie się w ten syf tam, w komentarzach. To tylko nakręci temat na dłuższy czas i będzie on krzywdził rodzinę Pana Tomasza, która musi teraz przechodzić psychiczne katusze po tym, co się stało.
Dzisiaj bardzo krótko, ale chciałem po prostu wyrzucić z siebie to, co myślę na ten temat. Na sam koniec chciałbym pozdrowić rodzinę Tomasza Mackiewicza i złożyć im najszczersze wyrazy współczucia po tym, co się stało. Nie mogę zrobić nic więcej. Ba, nawet to pewnie do was nie dotrze. Bądźcie silni! Życzę powrotu do zdrowia jego partnerce, Élisabeth Revol, która zdołała przetrwać i wrócić. Ślę gratulacje Adamowi Bieleckiemu i Denisowi Urubko, którzy przeprowadzili wspaniałą akcję ratowniczą, dzięki której udało się uratować ludzkie życie.
A do was, czytelnicy… Ech. Po prostu myślmy. Tyle wam życzę tej chłodnej nocy. Dziękuję za poświęcenie chwili na przeczytanie tych wypocin i proszę o vote’a, followa oraz udostępnianie.
Przesadzasz. Obrazki i memy to małe piwo, a część jest zabawna (reszta wywołuje gigantyczne pokłady zażenowania). Sam nie poznałem zaginionego, ale znam osoby które go znały (nie rodzina, dalsi znajomi) - i raczej mają wyrąbane na tego typu obrazki, bo mają poważniejsze rzeczy na głowie niż przejmować się co napiszą spierdoliny w internecie. Internet zawsze wszystko wyśmieje i przerodzi w żart, grunt żeby nie brać tego zbyt poważnie i nie zgrywać oburzonego obrońcy moralności.
Jak dla mnie większym problemem są ludzie którzy zarzucają mu najgorsze - sugerowanie że dymał się z alpinistką na szczycie, "PO CO ON TAM SIEM W OGÓLE PCHAŁ", "A PO CO TO KOMU, ZA MOJĄ KASĘ GO ŚCIOMGAJO", sugerowanie że wymienił jeden nałóg na drugi, wyzywanie - albo z drugiej strony, obrażanie ekipy ratunkowej, uratowanej Francuzki, i tak dalej i tak dalej. Z grubsza niewinny, chamski żart, personifikacja czarnego humoru nie jest personalny - wykorzystuje tragedię jako punkt zaczepienia i bardziej skupia się na samym zdarzeniu i paru medialnych aspektach, niż na postaci per se.
Widzisz, ja to wiem i Ty to wiesz... Ale zdecydowana większość niestety nie wie.
A czemu #tematygodnia?
Nie znałem zasad tego tagu i umieściłem go. W kolejnych artykułach nie popełnię tego błędu. Dzięki za info!
bardzo dobry post leci follow i upvote ^^
cześć kolego, u moich znajomych na facebooku zawsze przy tragediach widzę trochę śmieszków i mi smutno, bo to gorzej niż znieczulica