W tym przypadku chodzi o to że fat.music postanowił założyć specjalny tag pod którym chce krytykować posty innego użytkownika. To mi się nie podobało więc mu o tym powiedziałem. Akcja rodzi reakcję. Nie byłoby żadnego problemu gdyby robił własne vlogi lub posty na te same tematy i przedstawiał w nich swoje wnioski. Takie riposty jakie zamierza pisać to świadome szukanie zaczepki i konfliktu, co nikomu na dobre nie wyjdze.
You are viewing a single comment's thread from:
to nie jest szukanie zaczepki.Jak zrozumiałem - fat.music uważa, że pewien opiniotwórczy publicysta, mający wpływ na zdanie jakiejś części społeczeństwa manipuluje faktami tak, aby pasowały do jego ideologicznego przekazu. Swoje zdanie popiera merytorycznymi kontrargumentami, które zbudował na podstawie własnego research'u. Nie wiem, gdzie tu miejsce na konflikt, gdy obie strony posługują się faktami -jeśli obu panom zależy na prawdzie, a nie na tym by za wszelką cenę mieć rację, to zwycięży bardziej rzeczowa i logiczna interpretacja tych faktów. Tu nie padł żaden argument ad personam, za który wymieniony publicysta móglby sie czuć urażony, myślę że wystarczy chwilę porozmawiać i uzasadnić swoje zdanie, aby znikły kontrowersje. Wreszcie krytyka przedstawiona w tekście fat.music jest rzeczowa, więc konstruktywna - opinię należy sprawdzać i weryfikować. To nie pierwsza miłość, aby budować jej ołtarzyk, zresztą na co komu opinia, która mija się z prawdą? im mniej kłamstw w naszym światopoglądzie, tym sami jesteśmy bardziej wartościowi.
Nieładnie zrobiłeś z tą flagą. Czy Ciebie by ktoś do czegokolwiek przekonał takim działaniem?
Dzięki za słowo wsparcia.
Jak pisałem na początku posta nie jest to atak na Atora, obiecuję pisać nie tylko na niego. Postaram się nie pisać o użytkownikach Steemit, chyba że będzie jakieś ostre przegięcie. Manipulacji w internecie nie brakuje, więc tematów do pisania nie braknie :)
Zresztą tag nie jest moją własnością i sam możesz go użyć i krytykować manipulacje innych.
Mam takie poglądy jakie mam, jestem przeciwnikiem liberalizmu, radykalnego nacjonalizmu, autorytaryzmu (każdego - lewicowego i prawicowego) i konserwatyzmu, zwolennikiem socjaldemokracji, demokracji bezpośredniej, uważam się za patryjotę.
Tylko nie takiego co afiszuje się koszulkami, a jak co do czego to twierdzi że państwo polskie trzeba zlikwidować bo go okrada podatkami.
Pochodzę z rodziny robotniczo/chłopskiej z jakimiś tradycjami intelektualistycznymi. Dziadek na kresach walczył w partyzantce z nacjonalistami z UPA i niemieckimi faszystami, cały majątek rodziny został na dzisiejszej Ukrainie, z której babcia i dziadek musieli uciec, bo nie wyobrażali sobie życia z Ukraińcami. Wykształcenie od szkoły podstawowej do szkoły wyższej zdobyłem za publiczne pieniądze, więc państwu polskiemu wiele zawdzięczam, bo mojej rodziny nie stać by było na wykształcenie mnie prywatnie.
Całe dorosłe życie ciężko pracowałem, aż zrozumiałem że haruję na aroganckich ignorantów ustawionych jeszcze za poprzedniego systemu. Paru prezesów w przypływie szczerości powiedziało mi że nigdy w życiu nie pracowali, studia spędzili w samorządzie studenckim gdzie tylko imprezy organizowali. Jeden przez wyjątkowo bezczelny, po prawie dwóch latach prezesowania zadzwonił do mnie z tekstem że chętnie, by nas odwiedził, ale nie wie gdzie nasza firma jest. Normalnie jak Steve Jobs, pytany o fabryki w Chinach opowiadał że pracownicy tam mają baseny, opiekę medyczną... przecież to jasne że nigdy tych fabryk na oczy nie widział.
Teraz wmawia się ludziom że bez przedsiębiorców to by świat się zawalił, g... prawda. Bez pracowników by się świat zawalił, czy bez konsumentów w kapitalizmie. Tak czy siak to jedna i ta sama grupa.
Jestem patryjotą bo płacę podatki i na tyle ile mogę staram się walczyć o to szły tam gdzie trzeba, czyli nie na ludzi i tak już bogatych i ustawionych. Dziwnym trafem to mnie inżyniera, który całe dorosłe życie pracuje, płaci podatki nazywa się lewackim pasożytem. Nie jestem antykapitalistą, ale jednak kapitalizm musi czuć presję ze strony pracowników. Bo bez tego zaczyna dziczeć.
Sorry, za mój język. Ale moje poglądy to nie jakaś lewacka fanaberia, ale coś czego życie mnie nauczyło - często w dosyć brutalny sposób.