Źródło: Pixabay
Witaj ekipo.
Wczoraj miałam dzień użalania się nad sobą, ale dzisiaj trochę już wstałam na nogi dlatego wraca normalny dziennik, a nie płacz z gilami w nosie. Wstałam dzisiaj bardzo niechętnie, bo byłam na maxa rozespana i mojego humoru wcale nie poprawiał nieprzyjemny mrozik kilkustopniowy. Nie wiem czemu taki lekki mrozik ja odczuwam gorzej niż jak było po -12 stopni. W każdym razie wstałam i tradycyjnie już poszłam z buta na terapię. Mam tam jakieś 3km, więc przebieżka solidna na początek dnia.
Na terapii było śpiąco bardzo. Dostałam pod swoje skrzydła podopieczną czyli nowego członka na terapii. Wszystko jej potłumaczyłam jak umiałam i mam nadzieję, że dziewczyna z nami zostanie, bo jakoś tak sprawia wrażenie w porządku babki. Ale to równie dobrze mogą być pozory, bo przecież jesteśmy bandą alkusów.
Po terapii kolejna przebieżka do domu. O ile na terapię idzie się fajnie, bo jest poranek, człowiek jest jako tako wypoczęty po nocy, a do tego idę ze sporej górki o tyle powroty zawsze budzą mój wewnętrzny opór, bo trzeba się wdrapać pod naprawdę długą i stromą górę co sprawia, że sapię jak parowóz. Nic przyjemnego. Warty jednak uwagi jest fakt, że gdy już to zrobię to na samej górze przybijam sama sobie piątkę za dobrą robotę. A dzisiaj robota była podwójnie dobra, bo udało mi się bez postoju wejść.
Po powrocie do domu położyłam się na chwilę, potem buszowałam po #polish i pojechałam na miting. Było spoko jak zawsze tylko trochę za długo, bo zdecydowanie przekroczyliśmy czas dwóch godzin przez co dopiero po 21 byłam w domu dzięki uprzejmości koleżanki, która mnie podrzuciła. Wpadłam do domu, złapałam psa pod pachę i poszłam z nim na dwór. I znowuż -4 stopnie gorsze od -10. Do tego mamy nieciekawie powietrze, więc to był ekspresowy spacer.
Po powrocie do domu wzięłam ciepłą kąpiel, umyłam swoje trzy kłaczki i wparowałam do kuchni, żeby zamarynować kurczaka na jutrzejsze obiady. Muszę sobie zrobić obiady na kolejne dwa dni, bo przecież nie będę rano stała przy garach. Teraz stukam w klawiaturę i kończę jak najszybciej, bo jestem turbo głodna i czas najwyższy na kolację. Mało dzisiaj zjadłam, zdecydowanie za mało.
Wracając do sytuacji z autem to wystawiłam je na sprzedaż jako uszkodzone. Nie właduję w niego kilkunastu tysięcy w naprawę, niech robi to kto inny. Nie mam takich pieniędzy ani nawet nie mam najmniejszej ochoty naprawiać tego złoma. To auto od samego początku jest dla mnie jakieś pechowe i czas najwyższy się z nim pożegnać. Jutro jeden gość przyjeżdża je obejrzeć, może będzie weekendowy prezent i go zabierze od razu. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Jestem pogodzona ze stratą ogromnych pieniędzy, które w niego włożyłam zarówno w zakup jak i naprawy, ale czas było podjąć męską decyzję i taką podjęłam. Co z tego wyjdzie zobaczymy.
Lecę szykować posiłki i chyba obejrzę jeszcze trochę Młodego Sheldona, bo wczutkę mam mocną.
Do jutra.
Trzymam kciuki. Pamiętaj gwarancja do bramy potem się nie znamy 🤣
Hello ataraksja!
It's nice to let you know that your article will take 15th place.
Your post is among 15 Best articles voted 7 days ago by the @hive-lu | King Lucoin Curator by szejq
You receive 🎖 0.3 unique LUBEST tokens as a reward. You can support Lu world and your curator, then he and you will receive 10x more of the winning token. There is a buyout offer waiting for him on the stock exchange. All you need to do is reblog Daily Report 182 with your winnings.
Buy Lu on the Hive-Engine exchange | World of Lu created by szejq
STOP
or to resume write a wordSTART