Źródło: Pixabay
Dobry wieczór.
To był bardzo długi i męczący dzień dlatego nie mam siły na jakieś dłuższe elaboraty.
Od samego rana kiepsko się czuję. Wszystko za sprawą oczu, które bolą nadal i nogi. Po pierwsze wczoraj w trakcie zabawy z psem tak kopnęłam w kanapę, że aż mi się gwiazdki pokazały i stopa nadal bardzo boli i jest to noga lewa, a prawa noga buntuje się ot tak. Pojawił się jakiś dziwny ból wędrujący między kolanem, a udem. Taki jakiś mięśniowy. Do tego mrowienie w stopie. No full pakiet. Smutna ta starość, naprawdę.
Boksuję się ze strażą miejską. Bardzo mocno się boksuję. Doszło do tego, że dzisiaj jeden strażnik nakrzyczał na mnie przez telefon i miarka się przebrała. Poprosiłam przyjaciela prawnika, aby sporządził mi do nich pismo, które brzmi tak mądrze, że sama nie wiem o co w nim chodzi i niech mnie w dupę pocałują. W każdym razie chodzi o to, że wysyłają mi wezwania nie wiadomo na kiedy, nie wiadomo w jakiej sprawie, ja wnoszę o zmianę terminu, oni mi nie odpowiadają, no dzieją się rzeczy, których nie rozumiem. I z racji tego, że ja nie mam nerwów, żeby się szarpać z jakimś gnojkiem to po prostu zaangażowałam w to mądrzejszych ode mnie. Dlaczego gnojkiem? Ponieważ to jeden strażnik robi problemy w sumie nie wiem o co. Mam pozytywne doświadczenie do tej pory z tą instytucją, ale ten pojeb to jest jakieś złoto. Już sobie zapisałam jego numer i jak do mnie jeszcze raz zadzwoni to uruchomię nagrywanie, żeby nagrać jego obelgi i darcie ryja. Prawnie nie mogą mi zrobić nic, więc niech mnie w dupę pocałują. Swoją drogą chyba coś poszło nie w porządku skoro obywatel [czyli ja] robi dobrze, a instytucja porządku publicznego próbuje sprawić, że owy obywatel poczuje się jak winne gówno. Ewidentnie coś poszło nie tak.
W pracy męcząco. Dużo dzisiaj odwaliłam dobrej roboty, ale kompletnie nie mam poczucia sukcesu przez ogólną atmosferę. Znowu uratowałam firmę przed wielotysięcznymi karami, nie mówiąc już o potencjalnych stratach wizerunkowych, ale kompletnie nie czuję z tego powodu satysfakcji. Nic, zero. Za każdym razem, gdy cieszę się z sukcesów, gdy podpalam się do idei jakiś zmian jestem gaszona jak pet i jest mi z tym ciężko, bardzo.
Opowiem Wam również dzisiejszą przeprawę z bankiem, ponieważ widzę po zegarku, że mam jeszcze na to czas (23:25). W szybkim skrócie: mam w banku zadłużenie na 100 tysięcy złotych. Są to cztery kredyty gotówkowe i jeden odnawialny. Na ten moment raty mnie przerastają, bo jest to jakieś tam 1600 - 1700. Wiadomo, trochę to ruchome. No więc kilka dni temu złożyłam do banku wniosek o jakąkolwiek pomoc. Rozpisałam się na kilku stronach o swojej sytuacji, chęci spłaty i tak dalej i wniosłam o cokolwiek co pozwoli mi zmniejszyć miesięczne zobowiązanie wobec banku. Byłam pewna, że mnie odrzucą, a tu niespodzianka. Dostałam dzisiaj pozytywną odpowiedź. Zaproponowali konsolidację. No więc dzwonię do banku, żeby poznać jej szczegóły, jakie mam dalej kroki podjąć i tak dalej. Pani mi wszystko wytłumaczyła po czym przeszła do warunków konsolidacji: kredyt na 180 tysięcy, rata 1500. Czaicie to? 80 tysięcy więcej do spłaty, żeby płacić miesięcznie sto złotych mniej. No i przez chwilę nawet się nad tym zastanawiałam, ale odrzuciłam tę ofertę. Po pierwsze aż 80 tysięcy więcej zadłużenia uważam za jakiś kosmos. No nie. Po drugie poprawcie mnie jeśli się mylę, ale gorzej na tym wyjdę, bo: teraz mam cztery kredyty gotówkowe z czego jeden na tylko 3200, więc jak go spłacę to już automatycznie będę płacić miesięcznie mniej (o 230). I tak z każdym kolejnym kredytem to zobowiązanie w skali miesiąca będzie mi maleć. A w przypadku jednego tak wielkiego kredytu rata może mi jedynie wzrosnąć przez stopy procentowe. No nie. Totalnie nie kalkuluje mi się rozwiązanie zaproponowane przez bank. Bardzo mnie to boli z tego względu, że jak tylko dostałam informację, że "tak, skonsolidujemy Ci wszystko" to się ogromnie podpaliłam, że teraz wszystko będzie dobrze, że jakoś to ogarnę i nie udało mi się z tym entuzjazmem poczekać do rozmowy z bankiem. No, a niestety bank wdeptał mnie w ziemię swoją propozycją. Być może jest coś, czego nie dostrzegam jeśli chodzi o plusy tej konsolidacji, ale no na ten moment absolutnie żadnego nie widzę. Mam dwa tygodnie na ostateczną odpowiedź, ale chyba już podjęłam decyzję.
No i tyle. Idę spać, bo padam na ryj jak mam być szczera.
Śniadanie: omlet z twarogiem
Obiad: Gulasz z ryżem
Woda: 2,8l
Kroki: 8k
Nie zjadłam kolacji, bo jej po prostu nie zmieściłam. Niemniej spisałam sobie co miałam zjeść i dojem to jutro bądź po prostu do końca tygodnia, żeby nie ciąć sobie kalorii do 1000.
Do jutra.
Hello ataraksja!
It's nice to let you know that your article will take 12th place.
Your post is among 15 Best articles voted 7 days ago by the @hive-lu | King Lucoin Curator by hallmann
You receive 🎖 0.3 unique LUBEST tokens as a reward. You can support Lu world and your curator, then he and you will receive 10x more of the winning token. There is a buyout offer waiting for him on the stock exchange. All you need to do is reblog Daily Report 441 with your winnings.
Buy Lu on the Hive-Engine exchange | World of Lu created by szejq
STOP
or to resume write a wordSTART