Trochę ponad dwa lata temu @nicniezgrublem zaproponował polskiej społeczności nowy projekt - gałąź Engrave - czyli blogowanie na dedykowanej platformie dblog.pl. Wiadomo było, że zamyka się blox.pl, w którym prowadziłam "Twardogórzan", i których nie zintegrowałam wcześniej z blockchainem, więc propozycja trafiła mi się jak ślepiej kurze ziarnko.
Zapytacie może "Dblogen? Komu to potrzebne? A dlaczego?". No właśnie mi potrzebne. Pamiętacie może pradawne czasy, gdy pod postem widoczna była liczba wyświetleń? (Było to jeszcze na steemit, dawno przed lśniącym Justynem Słoneczkiem.) Tej opcji już dawno nie ma. Na frontendach naszego łańcucha widzimy zarobki posta (i chyba one najbardziej zwracają uwagę, na ich podstawie budowany jest trending) oraz liczby głosów pozytywnych, negatywnych i komentarzy. A ja tak już mam, że lubię patrzeć na zsięgi. Od początku w przypadku "Twardogórzan" interesowało mnie, co wzbudza największe zainteresowanie, co jest oglądane. Dzięki propozycji Nicniezgrubłego okazało się, że mogę swoje narowy realizować również na podłożu blockchainowym i nie tylko dla tej tematycznej lokalno-historycznej niszy, ale w ogóle dla wszystkich wpisów, które opublikowałam.
Dlaczego interesują mnie zasięgi? Jest to chyba najbardziej miarodajny efekt publikacji. Na Hive liczba zebranych głosów nie odpowiada w żadnej mierze liczebności grona odbiorców, czy chociażby osób poszukujących takich lub podobnych treści. Społeczność polskojęzyczna jest mała, więc właściwie każdą liczbę powyżej 40 budują kuratorstwa i traile, również mulitkonta tych samych użytkowników. Wynagrodzenie posta jest w ogóle odrębną kwestią, ponieważ rozwarstwienie społeczności pod względem posiadanego przez użytkowników HP jest ogromne. Wynagrodzenie rzędu 5$ może być wynikiem zebrania zarówno 150 jak i 1 głosu.
Mam wrażenie, że niedoceniana a może nawet niezauważana jest na razie z jedna z najbardziej imponujących możliwości blogowania w blockchainie, czyli trwałość publikacji, dzięki której treści mają ogromny potencjał kumulowania zainteresowania w czasie. Najbardziej interesujące jest dla tutejszych twórców to, w których tagach publikować, żeby dostać jakieś głosy kuratorskie i już. 7 dni, rozliczenie posta, można zapomnieć, coś jak metoda 3 x Z na studiach. A szkoda, bo przecież publikacja nadal jest i jeśli tylko da się odnaleźć, to może fruwać znacznie dalej niż nad naszym niewielkim hive'owym podwórkiem.
Żeby przekonać się o tym potencjale wyszukań, wystarczy sprawdzić swój lub cudzy nick w dowolnej wyszukiwarce - po kilku latach publikowania użytkownicy przepięknie się wyszukują. Tak samo dobrze wyszukiwałyby się posty, gdyby zawierały treści dające przekuć się w konkretne słowa kluczowe.
Jak sprawdzałam odbiór treści w szeroko rozumianym internecie przed dblogiem? Głównie wpisując hasła w wyszukiwarki i sprawdzając, czy wybrane treści pokazują się na pierwszej stronie wyników. I choć dla niektórych haseł udało mi się zdobyć bardzo wysokie wskazania, to jednak było to tylko badanie pewnego potencjału wejść, a nie realnego zainteresowania danym postem. No bo ile osób rocznie wpisuje w wyszukiwarkę "łacińskie kolory" albo "La La Poland recenzja"? Obstawiam 1 w porywach do 2. Zadowolona jestem z tego, jak mocne są hasła "niedziela z historią" i "twardogórzanie", ale to efekt wypełnienia specyficznej niszy, zbudowania marki osobistej w powiąznaniu z nieanonimowością w lokalnej społeczności
Co umożliwił mi dblog.pl? Najpierw podłączyłam swój adres do analytics.google.com i śledziłam zainteresowanie blogiem. Powolutku rośnie. W 2020 roku użytkowników było 2,5 tysiąca, w 2021 3,1 tysiąca (a mamy dopiero czerwiec). Sprawdzam też regularnie pozyskiwanie użytkowników. Trochę się to zmieniło, odkąd zawiesiłam działalność "Niedzieli z historią" jako tygodnika. Ten cykl promowałam dość intensywnie w innych mediach społecznościowych i silnie wpływało to na kanały pozyskiwania.
Oglądałam sobie również odsłony. Oczywiście analizując całość dominują treści z "Twardogórzan", ale przeglądając poszczególne miesiące można zobaczyć pewną sezonowość wyszukań i nowe trendy.
Moja kolejna zabaweczka to Google Search Console. Tutaj podglądam wyświetlenia i kliknięcia, a po czasie na powierzchnię wypływają kolejne zapytania kierujące do mojego bloga.
Poniżej zestawienie z raportów z trzech miesięcy w odstępie kwartalnym. Kliknięć przybywa, wyświetleń też. Nie doszłam o co chodzi ze stronami z pierwszym wyświetleniem. Ta wartość pojawia się w raporcie przesyłanym na Gmaila, natomiast w samej Seach Console nie mogę znaleźć takiego zestawienia.
Mogę za to wyświetlić sobie najpopularniejsze strony w określonym przedziale czasowym (również niestandardowym). Oto jak wygląda to dla kilku okresów:
Okres | Najpopularniejsza strona | Kliknięcia | Wyświetlenia |
---|---|---|---|
7 dni | https://lectorium.dblog.pl/kwitnaca-sansewieria-gwinejska | 23 | 471 |
28 dni | https://lectorium.dblog.pl/wiosenne-kwiaty-lesne---latwe-obserwacje-przyrodnicze | 185 | 6 593 |
3 miesiące | https://lectorium.dblog.pl/wiosenne-kwiaty-lesne---latwe-obserwacje-przyrodnicze | 709 | 21 615 |
No i najciekawsze. Jakie zapytania (również te długiego ogona) poprowadziły internautów na bloga. Są pewne różnice pomiędzy wyświetleniami a kliknięciami, ale ogólnie widać, co "chwyta".
W ostatnim tygodniu wyszukiwane były kwitnąca sansewieria, turkusowe jajeczka i kwiaty lesne. W styczniu ile zarabia nauczyciel bibliotekarz w szkole, kwitnąca sansewieria i wstężyk ogrodowy. A na przykład we wrześniu obok sansewierii i nauczyciela bibliotekarza pojawiły się również pleonazmy i tautologie oraz jak zwijać cynamonki.
Przeglądając cały okres dblogowania mam też liderów długofalowych. W wyświetleniach zdecydowanie przodują wstężyk ogrodowy (3 806) i wiosenne kwiaty leśne (3 689). Dalej następuje kombinacja wiosenno-kwiatowych haseł: leśne kwiaty wiosenne (1993), kwiaty leśne wiosenne (1745), kwiaty leśne (1440), kwiaty leśne zdjęcia i nazwy (1096) z przyjemnymi liczbami wyświetleń. Ogółem 72 hasła wynikające z treści bloga zebrały po więcej niż 100 wyświetleń.
W kliknięciach natomiast przodują kwitnąca sansewieria (150) i wiosenne kwiaty leśne (142). Kliknięcia zdobyło łącznie 105 blogowych haseł.
Zobaczyć można również kraje internautów. Za ostatnie 3 miesiące wygląda to tak:
Kraj | Kliknięcia | Wyświetlenia |
---|---|---|
Polska | 1 260 | 36 818 |
Wielka Brytania | 15 | 274 |
Niemcy | 14 | 403 |
Belgia | 5 | 42 |
Holandia | 3 | 84 |
Irlandia | 3 | 61 |
Ukraina | 3 | 61 |
Czechy | 3 | 38 |
Dania | 3 | 38 |
Stany Zjednoczone | 2 | 365 |
Z Belgii to najprawdopodobniej @lesipm. :)
Mogę też zobaczyć, kiedy było najwięcej kliknięć i wyświetleń, ale czasem interpretacja tych danych nie jest oczywsta. Na przykład w ostatnich 3 miesiącach w kliki na pierwszym miejscu jest 25 kwietnia. Była to niedziela, więc albo ludzie byli w lesie i szukali w telefonach, jakie to kwiatki właśnie widzą (bo wiem również, że najwięcej wejść jest z urządzeń mobilnych), albo twardogórzanie sprawdzali, czy jest może jakaś "Niedziela". :)
I po co mi właściwie te wszystkie informacje? Przede wszystkim działają na mnie motywująco (a z motywacją czasem jest bardzo kiepsko) i wyciągają mnie z powracającego poczucia braku sensu. Te bezduszne cyferki pokazują, że jednak to było po coś - ktoś chciał wiedzieć, szukał, czytał.
Druga sprawa to całkiem spory kamyczek do ogródka pomysłów. Skoro ludzie szukają informacji o wstężykach (a w ostatnich sezonach jest ich tyle, że nie sposób omijać wzrokiem i udawać, że wcale nie mam dużo ślimaków w ogródku), to może niezły potencjał miałby również post o pomrowiowatych. Może podczas letnich i jesiennych spacerów po lesie niejedna ręka sięgnęłaby po telefon, żeby wygooglać co ciekawszą kwitnącą akurat roślinę?
dblog.pl to dla mnie rozwiązanie po prostu rewelacyjne. Wpisuje się w horacjańską ideę budowania. Może codzienna i masowa konsumpcja treści w internecie jest inna - znacznie bardziej ulotna, z krótkim terminem przydatności do spożycia, służąca rozrywce, lub "spędzaniu czasu" (nienawidzę tego określenia i w ogóle pomysłu, że czas to coś, co trzeba jakoś "spędzić"): tiktoki, streamy, kolejne zdjęcia, challenge. Ale przychodzi taki moment, że trzeba po prostu zapytać o coś wyszukiwarkę. Nie ma satysfakcjonującej odpowiedzi na Twoje zapytanie? Może zatem warto dokładać czasem swoją malutką cegiełkę do treści, które na jakieś pytania odpowiadają. :)
ja też poproszę więcej postów o czymś.
pytanie, czy ktoś by nas znalazł po treściach, jakie publikujemy - bardzo fajnie robi człowiekowi na myślenie :D
PS:
podejście do życia pt: że czas trzeba zabić - jest bardzo smutne;
taki pogląd szybko się przewartościowuje np.po diagnozie jakiejś terminalnej choroby;
(szkoda że czasem dopiero wtedy)
Jest w tym jeszcze taki element niepewności. Czy ktoś, kto znalazł bloga po haśle typu "czarci krąg" nie zacznie czytać innych postów. :)
A mi szkoda czasu nawet na kartkowanie zeszytu z przepisami. Ponieważ laptopa mam w kuchni, to wpisuję po prostu w wyszukiwarkę "bowess" i dalej nazwę potrzebnego wypieku. :P
Czy z czasem może też być tak jak z miłością? Że kiedy go z kimś dzielimy, to też mnożymy?