Nowy Wał, to znaczy Nowy Ład został zaprezentowany w ostatnią sobotę. Przedsiębiorców z pewnością ucieszył fakt, że będą musieli więcej płacić na NFZ. Samej składki nie będzie można też już odliczyć od dochodu, Wszyscy pracujący zostaną więc opodatkowani podwójnie. Najpierw zapłacimy podatek za zarobione pieniądze, a następnie z tego co zostanie, państwo odciągnie jeszcze na ochronę zdrowia.
Nie o tym jednak. Drugą emocjonującą sprawą jest kwestia dopłat do kredytów. Na początku chciałem napisać, że PiS nie rozumie problemu mieszkaniowego związanego ze zbyt dużym popytem w stosunku do podaży. Potem doszedłem do wniosku, że rozumieją, a ich celem jest właśnie zwiększenie cen mieszkań poprzez poręczenia za osoby, które nie mają wkładu własnego oraz dopłaty zależne od liczby dzieci.
Zastanówmy się, jak wyglądały ostatnie kilka lat władzy PiS:
- Wzrost świadczeń socjalnych, a co za tym idzie inflacja.
- Cięcie stóp procentowych, a w związku z tym masowy wykup mieszkań pod wynajem oraz wzrostem cen wynajmu właśnie.
- Jednocześnie zaobserwowaliśmy wymieranie wsi oraz mniejszych miast na rzecz metropolii. Nie zrobiono praktycznie nic, aby zatrzymać ludzi na prowincji. Jest wręcz coraz gorzej z uwagi na wykluczenie komunikacyjne.
W tym momencie 2-3 pokojowe, 50-metrowe mieszkanie we Wrocławiu kosztuje około 500 tys. złotych, wliczając w to podatki, prowizje i remont. Można też kupić 35-metrową klitkę, która finalnie kosztować będzie 400 tys. Niżej są kawalerki, i tak za 300 tys. można mieć 20 parę metrów w niezłym standardzie. Wiadomo, na obrzeżach, w patodeweloperce albo na 4 piętrze w kamienicy bez windy jest taniej, ale kto chciałby mieszkać w takim miejscu?
Rozważmy teraz taki przypadek:
Janusz i Grażyna wraz z synem Piotrkiem: Po latach mieszkania u teściowej Haliny i harowania na taśmie u złodzieja prywaciarza, Janusz postanowił, że jego rodzina pójdzie w końcu na swoje. Ich zarobki kształtują się następująco: Janusz 2500 zł, Grażyna 2000 zł, Piotrek 500 zł (500 plus). Uzbierali 50 tys. na wkład własny. Janusz poszedł do banku i zaciągnął kredyt na wymarzone mieszkanie.
450 tys. 20 lat spłacania, rata 2321 zł miesięcznie na 2,23%*
Raty bolą, ale spłacają, nie mają wyjścia. Cieszą się swoim własnym M3. Nie są już dłużej na łasce teściowej. Przychodzi jednak dzień, w którym w telewizji są sami smutni panowie tłumaczący, że przez inflacje są zmuszeni podnieść stopy procentowe do 5%. Jednocześnie informują, że prawdopodobnie nie jest to koniec i nie wykluczają dalszego ich podnoszenia by zbić inflację.
Janusz, który do tej pory płacił 2321 zł, policzył na kalkulatorze, że wzrost raty o 5% oznacza, że zapłaci nieco ponad 100 zł więcej. Nie przejął się tym zbytnio i poszedł oglądać TVPiS. Zorientował się co się święci dopiero gdy dostał list z banku. Natychmiast zadzwonił wyjaśnić nieporozumienie, ale poległ w starciu z infolinią.
O ile do tej pory ich budżet po zapłacie raty wynosił około 2700 zł, co pozwalało na skromne życie, tak teraz rata wzrosła do prawie 3600 zł, przez co zostanie im ledwie 1400 zł i to przed dokonaniem opłat! W pracy krążą również pogłoski o planowanych zwolnieniach, Co rodzinę Janusza kompletnie zatopi, podobnie jeśli stopy wzrosną jeszcze bardziej niż 5% (a prawie tyle wynosi teraz inflacja).
I wtedy na białym koniu wjeżdża Prawo i Sprawiedliwość stwierdzające, że banki udzielały niezgodnych z prawem kredytów, niedostatecznie informowały, albo [wstaw tutaj swoje oskarżenie] przez co umowy są nieważne. PiS ogłosi tytułowy program i wykupi kredyty swojego elektoratu, dopasowując im raty tak, aby z jednej strony cieszyli się, że mają oddech i nikt ich nie wyrzuci, a z drugiej by cały czas czuli nad sobą bat i nawet nie myśleli nad buntem. Tak zastraszone, uzależnione od Państwa społeczeństwo będzie w każdych wyborach głosować na PiS, bo w każdej kampanii będzie używana narracja strachu, że jak przyjdzie Platforma, to zlikwiduje program i będą musieli płacić raty jak wszyscy inni.
No, ale przynajmniej będą na swoim. W wieku 60 lat.
*liczby wzięte z: https://www.totalmoney.pl/kalkulatory/kredyt-hipoteczny-kalkulator-rat
Wyjaśniłeś tylko jedną część tego znakomicie przemyślanego wałka z nieruchomościami. Ja przypuszczam, że to pójdzie znacznie dalej. PiS jest przekonany o swojej następnej kadencji, nie wie jednak co będzie za dwie kadencje. Będzie chciał więc spić śmietankę ze swojego wałka za około 4 lata. To da chwilę czasu w następnej kadencji aby nakraść oraz utrwalić ludzi w przekonaniu, że bardzo ich potrzebują, bo tylko PiS "da gwarancje", że nie wyrzuci z (państwowego już) mieszkania. Co więcej kupując mieszkanie w wielu okolicznościach blokuje się jego sprzedaż na okres pięciu lat (przepisy mające na celu ograniczenie spekulacji na rynku nieruchomości). Wszyscy, którzy nakupują mieszkania teraz nie będą mogli ich sprzedać przed kolejnym etapem wału za cztery lata.
Ceny nieruchomości wzrosną, dopłaty do kredytów będą starczać tylko na mikroapartamenty i patodeweloperkę (dopłaty mają mieć limit wysokości ceny metra kwadratowego) oraz na lokalizacje, które będą pociągać za sobą dojazdy do pracy wyłącznie samochodem i zawsze w (oby tylko) godzinnym korku. Ludzie zaczną narzekać, że sytuacja mieszkaniowa nie poprawiła się, jak obiecano. PiS więc nie tylko podniesie stopy, ale też bohaterko obniży ceny mieszkań. Jak? Wprowadzi podatek katastralny (pewnie zależny od dochodów, czy innych warunków). Pisowscy kolesie oczywiście wcześniej posprzedają swoje nieruchomości na bańce cenowej z zyskiem.
Ludzie nie tylko zostaną więc z bardzo wysoką ratą kredytu, ale także i podatkiem, z którego zapłatą mogą mieć problem oraz faktem, że ich mieszkanie jest mniej warte, niż wtedy kiedy je kupowali, więc jego sprzedaż (nawet jeśli przepisy pozwolą), może nie pokryć kwoty kredytu. Wtedy oczywiście "pomocną dłoń" wyciągnie państwo. Swoim upaństwowionym kredytem przejmie od banku hipotekę, skonsoliduje kredyt na więcej lat, da niższą ratę, albo zwyczajnie zamieni mieszkanie na mieszkanie nie-prywatne, wynajmowane przez państwo mieszkającemu lokatorowi i/lub przejmowane przez państwo po jego wyprowadzce/śmierci. W rękach państwa nie tylko znajdzie się los ludzi, ale też znaczna cześć teraz prywatnej ziemi/nieruchomości. Ludzie też zostaną przekonani, że "prywatne mieszkania to był zły pomysł i nie wypalił" i więcej ludzi stanie się zwolennikami upaństwowienia tego rynku (czyli dewastacji strefy prywatnej w tym zakresie).
Nie wspomnę już o kolejnym aspekcie, jakim jest galopująca prywatyzacja lasów państwowych. Sprzedawane (lub przekazywane "wspólnikom") działki w lesie zaroją się teraz od nowych domków, na które przecież nie trzeba zezwolenia i nikt nie będzie miał pretensji, że ktoś niesłusznie wydał pozwolenie na zabudowę w dzikim lesie. Koryto robi się coraz szersze, a Ty płać i nie marudź...
Jest to straszny, a zarazem tak realistyczny scenariusz. Wcale bym się nie zdziwiła :/
Dobry tytuł!
Program "emeryt na swoim" dobrze się sprzeda przed wyborami, a za kilka lat będzie płacz i zbieranie ryżu.