Wyjaśniłeś tylko jedną część tego znakomicie przemyślanego wałka z nieruchomościami. Ja przypuszczam, że to pójdzie znacznie dalej. PiS jest przekonany o swojej następnej kadencji, nie wie jednak co będzie za dwie kadencje. Będzie chciał więc spić śmietankę ze swojego wałka za około 4 lata. To da chwilę czasu w następnej kadencji aby nakraść oraz utrwalić ludzi w przekonaniu, że bardzo ich potrzebują, bo tylko PiS "da gwarancje", że nie wyrzuci z (państwowego już) mieszkania. Co więcej kupując mieszkanie w wielu okolicznościach blokuje się jego sprzedaż na okres pięciu lat (przepisy mające na celu ograniczenie spekulacji na rynku nieruchomości). Wszyscy, którzy nakupują mieszkania teraz nie będą mogli ich sprzedać przed kolejnym etapem wału za cztery lata.
Ceny nieruchomości wzrosną, dopłaty do kredytów będą starczać tylko na mikroapartamenty i patodeweloperkę (dopłaty mają mieć limit wysokości ceny metra kwadratowego) oraz na lokalizacje, które będą pociągać za sobą dojazdy do pracy wyłącznie samochodem i zawsze w (oby tylko) godzinnym korku. Ludzie zaczną narzekać, że sytuacja mieszkaniowa nie poprawiła się, jak obiecano. PiS więc nie tylko podniesie stopy, ale też bohaterko obniży ceny mieszkań. Jak? Wprowadzi podatek katastralny (pewnie zależny od dochodów, czy innych warunków). Pisowscy kolesie oczywiście wcześniej posprzedają swoje nieruchomości na bańce cenowej z zyskiem.
Ludzie nie tylko zostaną więc z bardzo wysoką ratą kredytu, ale także i podatkiem, z którego zapłatą mogą mieć problem oraz faktem, że ich mieszkanie jest mniej warte, niż wtedy kiedy je kupowali, więc jego sprzedaż (nawet jeśli przepisy pozwolą), może nie pokryć kwoty kredytu. Wtedy oczywiście "pomocną dłoń" wyciągnie państwo. Swoim upaństwowionym kredytem przejmie od banku hipotekę, skonsoliduje kredyt na więcej lat, da niższą ratę, albo zwyczajnie zamieni mieszkanie na mieszkanie nie-prywatne, wynajmowane przez państwo mieszkającemu lokatorowi i/lub przejmowane przez państwo po jego wyprowadzce/śmierci. W rękach państwa nie tylko znajdzie się los ludzi, ale też znaczna cześć teraz prywatnej ziemi/nieruchomości. Ludzie też zostaną przekonani, że "prywatne mieszkania to był zły pomysł i nie wypalił" i więcej ludzi stanie się zwolennikami upaństwowienia tego rynku (czyli dewastacji strefy prywatnej w tym zakresie).
Nie wspomnę już o kolejnym aspekcie, jakim jest galopująca prywatyzacja lasów państwowych. Sprzedawane (lub przekazywane "wspólnikom") działki w lesie zaroją się teraz od nowych domków, na które przecież nie trzeba zezwolenia i nikt nie będzie miał pretensji, że ktoś niesłusznie wydał pozwolenie na zabudowę w dzikim lesie. Koryto robi się coraz szersze, a Ty płać i nie marudź...
You are viewing a single comment's thread from: