A no to widzisz... jak angielski pokochałam od pierwszego słowka jako gówniara już i sama wkuwałam słówka. W szkole był rosyjki (i angielski też ale nauczycielke mialam dobrą i bardzo wymagającą)... potem w ogólniaku niemiecki. Mało co z nich pamietam.
Angielski pozostał :) <3
Ja też pamietam, że lekcje z pierwszą nauczycielką były dla mnie powodem do dumy. Poznawanie nieznanego... tajemnica, którą na takich lekcjach zgłębialiśmy... oswajanie obcego... Chodziłam dumna i blada, że oto "znam" język obcy. No ale przyszła druga belferka i zamiast kontynuacji miałam powtórkę. A zamiast zabawy i ciekawych zajęć nudne definicje, których nikt nie tłumaczył w sposób zrozumiały. No i znielubiłam język na długo. Bardzi się ciszę, że udało mi sie z tego znielubienia wyjść. :)