Były też salony gier z automatami na żetony *(jeden w nowej hucue zamiast żetonów przyjmował monetę jakąś masową z prl) to dopiero było zło 😀.
Pojedyńcze automaty dostawiono też tu I tam w normalnych lokalach.
Frontier Elite II Brabena czyli wszechświat na jednej dyskietce miał instrukcję pisaną jakby się faktycznie odziedziczyło ten swój pierwszy statek. Oraz antologią opowiadań w uniwersum różnej jakości w formie drugiej pasującej książeczki. Tak czy inaczej mam do elite przeogromny sentyment (oczywiściew wersji na pentiuma :p ).
Na automatach grywałem głównie w wakacje, gdy musiałem się nudzić w jakichś miejscowościach turystycznych, z dala od Amigi ;) Tekken i Virtua Fighter pamiętam robiły na mnie wrażenie i żałowałem, że nie ma ich odpowiednika na mój sprzęt.
Frontier E2 był absolutnie genialną gra na tamte czasy. Następca - Frontier: First Encounters była opracowywana również w wersji na A1200, ale niestety przerwano prace nad tą wersją i ostatecznie wyszła tylko na PC. Podobało mi się we Frontierze to, że przynajmniej trochę fizyki było zachowane, tzn. że jeśli przyspieszysz statkiem do jakiejś prędkości, to potem musisz tak samo długo i mocno operować ciągiem w przeciwną stronę, żeby zwolnić. Zupełnie inne doświadczenie niż pseudosymulatory w klimacie Star Wars, gdzie statki kosmiczne zachowywały się jak samoloty w atmosferze i osiągały "prędkość maksymalną". Lubiłem też symulator samolotów z IWŚ, Wings - też full 3D oparte na prostych obiektach bez tekstur:
Ogólnie Amiga miała potencjał i była opracowywana przez zespół wybitnych ludzi. Gdyby nie upadek Commodore, może po dziś dzień byłaby rozwijana, podobnie jak Apple Macintosh (który co prawda po odejściu od procesorów Motoroli stał się po prostu pecetem z ładną obudową, innym systemem i 2x wyższa ceną). Ciekawostka, że na Amidze był dostępny emulator pozwalający emulować Macintoshe z procesorami z rodziny MC68 praktycznie z prędkością 1 do 1. Też z nim eksperymentowałem trochę.