You are viewing a single comment's thread from:

RE: Odtrutki na toksycznych ludzi, cz. 2 - manipulacje stosowane przez toksycznych ludzi

in Polish HIVE4 years ago

Eh ja jak czytam tego typu wypociny to nie moge powiedziec niestety nic innego jak to ze jest to plytka interpretacja ukierunkowana przez wspolczesna inzynierie spoleczna na rozwalanie rodzin zwiazkow i wiezi miedzyludzkich. Tak eystepuja takie zjawiska jak piszesz i tak przejawiaja sie w ten sposob ale w 99% przypadkow nie chodzi tu o toksycznosc tych ludzi a o tzw "style przywiazania" wiekszosc ludzi cierpi na roznego rodzaju traumy lub tez wpojone w domu rodzinnym wzorce niezdrowych stylow przywiazania. Wyrozniamy np styl unikowy czy tez Lekowo-ambiwalentny a takze kilka innych posrednich. I to one w wiekszosci przypadkow odpowiadaja za takie a nie inne relacje miedzy dwojgiem ludzi. Z czego najczesciej osoby o przywiazaniu lekowym sa bardziej skore do manipulacji o ktorych piszesz ale wynika to poprosu z ich traum ktore sa jaknajbardzirej do przepracowania. Najwieksze rzeczy dzieja sie natomiast gdy osoba oprzywiazaniu lekowym spotka ta o przywiazaniu unikowym. Wtedy wszystkie te rzeczy sie nasilaja i tworza wlasnie taki toksyczny kombos ale np po wizycie np u terapeuty takie osoby moga sie wlasnie doskonale uzupelnic iwzajemnie wspierac w uzdrowieniu swoich relacji poniewaz ich style przywiazania to tak jakby dwie skrajnosci.

Sort:  

wiekszosc ludzi cierpi na roznego rodzaju traumy lub tez wpojone w domu rodzinnym wzorce niezdrowych stylow przywiazania.

Dokładnie tak, w efekcie kształtują się TOKSYCZNE zachowania, o których pisze @ludomir. Są one obecne w bardzo wielu związkach i układach, nawet tych - powiedzielibyśmy patrząc z zewnątrz - "udanych". To szerokie spektrum - tutaj nie ma podziału 0-1 (zdrowy - zaburzony). Właściwie prawie każdy z nas ma jakieś deficyty, które w ten czy inny sposób się w codziennym życiu przejawiają. Osoba trwająca w relacji z partnerem o rysie narcystycznym czy psychopatycznym również ma swoje własne niedostatki, często jest to człowiek z zaburzeniem osobowości typu zależnego.

Najważniejsza moim zdaniem jest świadomość, że coś takiego, jak toksyczne zachowanie istnieje. Dzięki temu spotykając się z tym można go rozpoznać, nazwać i zrozumieć. To ważne, bo ofiary długotrwałych manipulacji opisanych w tekście często popadają niemalże w obłęd, nie wiedząc co się dzieje i dlaczego. Następnie, jeżeli zależy mi na osobie z którą jestem w relacji toksycznej (to może być związek, przyjaźń czy układ biznesowy), mogę z nią rozmawiać o tym, co widzę i czuję. Mogę dążyć do tego, by problem rozwiązać. Niestety nie każdy jest gotowy na przyjęcie do świadomości własnych traum, nie mówiąc już o ich przepracowaniu. Jeżeli taka osoba nie ma ochoty pochylać się nad tym, nie pozostaje nic innego jak dać jej do tego prawo. Jednocześnie dać prawo sobie samemu do opuszczenia relacji/układu. Jestem też za tym, by w przypadku wejścia w toksyczną relację bardziej przyglądnąć się sobie, niż próbować "uzdrawiać" na siłę partnerkę/partnera. Zadać sobie niewygodne pytania: dlaczego weszłam w taki układ? Co mi to daje, dlaczego na to pozwalam? Jakie dziury mi to wypełnia?

A jeśli to jest ktoś z narcystycznym zaburzeniem osobowości albo psychopata, to uciekać, jak najszybciej i najdalej.

!ENGAGE 50

Tyle że niestety ludzie naczytają się takich artykułów i właśnie niestety podsyca to ich chęć do wzajemnego obwiniania siebie nawzajem.

Nagle w każdej sytuacji stresowej i konfliktowej 99% partnerów czytającego staje się narcyzem albo psychopatą stosującym gaslighting manipulacje i w ogóle wszystko na raz tylko dlatego że właśnie się naczytał;] A najbardziej toksyczne to jest właśnie pojęcie "toksyczny wiązek". Ono sugeruje że coś jest toksyczne szkodliwe do odrzucenia i samo w sobie sugeruje podświadomości która zidentyfikowała te schematy w swoim życiu (najczęściej bardzo błędnie bo co najmniej połowa osób o psychologii niema pojęcia) i zarazem sugeruje że coś jest nieuzdrawiane (boi jak przeciwdziałać toksyczności inaczej niż tylko odciąć ją?) a zarazem tego typu artykuły sa jednymi z najpopularniejszych w necie. Z kolei na jakieś rzetelniejsze informacje i pomoc jest trafić bardzo trudno. Właśnie dlatego ja wychodzę z założenia że niepowinno się o tych pojęciach pisać zbyt wiele i powinny być one przeznaczone dla terapeutów i osób które mają pojęcie o psychologii ponieważ generalnie całe to podejście do tematu jest nieco toksyczne. Polega na szufladkowaniu i niema wiele wspólnego z genezą konfliktów związkowych. Ludziom powinno się pokazywać mniej "toksyczne" pojęcia które kierują ich uwagę na samorozwój właśnie takie jak style przywiązania, sposoby radzenia sobie z gniewem i emocjami czy też medycyna germańska, ponieważ jeśli ktoś się rozwija to tak czy siak prędzej czy później zorientuje się że z jego drugim partnerem jest coś do tego stopnia nie tak, że jest psychopata albo narcyzem i na pewno podejmie wtedy właściwą decyzję. Tyle że bez gadki rodem z niebieskiej linii ;]

Rozumiem o czym mówisz, przynajmniej tak mi się wydaje. Część ludzi uwielbia diagnozować - siebie samych oraz innych - na podstawie ledwie kilku informacji. Upraszczają, stygmatyzują, dopasowują do ulubionych teorii - tego nie przeskoczymy. Według mnie problemem nie jest sama wiedza, ale jej interpretacja i to, jak jej użyjemy. Ja raczej nie mam problemu z nazywaniem pewnych zachowań "toksycznymi", również w odniesieniu do siebie, bo przecież każdy ma coś za uszami. Dla mnie to tylko określenie konkretnego zachowania, a nie negacja czyjeś wartości jako człowieka. Ogólnie lubię ludzi w całości.

W praktyce jest dokładnie odwrotnie jak piszesz. Ludzie właśnie takich rzeczy nie czytają, to jest tematyka niszowa. Ludzie zazwyczaj szukają takich informacji dopiero jak już mocno popłyną w toksyczną relację i to często po dłuższym czasie, gdy czują, że coś jest nie tak, ale nie potrafią jeszcze tego zidentyfikować. To brak wiedzy powoduje, że tak wiele osób nabiera się na bombardowanie miłością, tak długo tkwi w złych związkach, a nawet do nich wraca. Nadinterpretacja z kolei może wystąpić w każdej dziedzinie, więc to słaby argument.

No nie moge sie tu zgodzic. Psychologia interesuje sie od 15 lat i rozmawialem w tym czasie z setkami ludzi. Jezeli ktokolwiek cos skyszal o czyms w tych tematach to wlasnie o tym o czym piszesz. Z reszta jak sledzisz internet to tez to widac. Tego typu artykuly pojawiaja sie czasami w populistycznych erwisach rypu onet i wp oraz na wielu kanalach yt. a takze na bardziej popularnych serwisach medyczno psychologicznych oraz typu niebieska linia. Z kolei np info o stylach przywiazania mozna szukac co najwyzej na prywatnych blogachtwem trafiaja n albo w ksiazkach. jest to wiec rowniez pewien wyznacznik tego jak dana wiedza jest spopularyzowana. Ludzie poprostu ofolnie nieinteresuja sie psychologia dopoki niemaja powodu a wlasnie jak sie zaczynaja problemy to z wiekszym prawdopodobienstwem trafiaja najpierw wlasnie na tego typu tresci. A wtedy to dobrze dla nich jak jednak zdaza odwiedzic najpierw psychologa zanim bledna diagboza nienarobia w swoim zwiazku jeszcze wiecej szkod. Bo ludzie pokloceni maja niestety tendencje do przypisywania partnerowi najgorszych cech a jak juz umtsl wejdzie na te tory myslenia ze z droga osoba jest cos nietak to potem trudno sie od tego uwolnic nawet jak specjalista zapewni nas ze jest inaczej.

A to, że popularne portale wypaczają taką wiedzę to akurat prawda. Tu jeszcze problem jest taki, że wyszukiwarka Google podsyła najpierw niekoniecznie najlepsze informacje i źródła, tylko te najbardziej popularne, najlepiej wypozycjonowane.

Wiesz co wyszukiwarki dzialaja w ten sposob nie bez powodu. Rozchodzi sie oczywiscie o buisnes. Ale widzisz ja mysle ze to raczej wynika z natury ludzkiej i trendow promowanych przez wspolczesna cywilizacje. Ludzie oczekuja dzis szybkich rozwiazan przy minimalnym wkladzie wlasnym i dlatego idee ktore pozwalaja cos w szybki sposob zaszufladkowac i odciac sie od czegos czy kogos z uspokojonym sumieniemsa popularniejsze od tych gdzie mowi sie ze wszystko wymaga naszego zaangarzowania i samorozwoju a sytuacja nkgdy nie jest prosta i jednoznaczna. To dlatego bardziej popularyzuja sie tredy pozwalajace komus przykleic latke toksycznej osoby i sprobowac sie od niej odciac mowiac ze tu nic nie da sie zrobic, anizeli stwierdzic ze dana relacja jest wynikiem obopolnych zaleznosci i rozstanie jest poprostu niecheca do pracy nad soba.

There has already been too much ENGAGE today.

To temat nie o tym. Ja tu piszę o naprawdę mocno toksycznych ludziach, takich jak np. osoby z zaburzeniami osobowości wiązki B w poważniejszej formie (tak jak pisałem w poprzedniej części każde zaburzenie osobowości ma swoją skalę "od normy do patologii"). Z osobą o wyraźnym narcystycznym zaburzeniu osobowości nie ma tak łatwo, że wystarczy pójść na terapię i będzie dobrze. Doświadczenia ludzi, którzy przeżyli takie związki pokazują, że taka osoba potrafi udawać, że chce się zmienić i nawet próbować nastawiać terapeutę przeciwko partnerowi. Toksyczni ludzie istnieją, jest ich mniejszość, ale istnieją. I w sumie nie jest ich aż tak mało. Nawet jeśli to jest od kilku do powiedzmy 10% społeczeństwa, to wystarczy, żeby prawie każdy z nas chociaż raz gdzieś tam spotkał taką osobę na swojej drodze.

Czy miałeś jakieś doświadczenia z takimi osobami? Nie pytam o szczegóły oczywiście, mam tylko wrażenie że nie jest to wiedza teoretyczna.

W związku na szczęście nie, ale w życiu ogólnie trafiały się osoby, które spokojnie mógłbym określić jako toksyczne. Wiedza jest tu bardzo praktyczna, bo opieram się także na praktycznych źródłach, tym co mówią psycholodzy, psychiatrzy mający doświadczenie w takich sprawach, m. in. Dr Ramani, Dr Tara Palmatier, jest też film dokumentalny "Surviving Narcissists and Psychopaths" przedstawiający prawdziwe historie. Są też ludzie tworzący strony, kanały YT, które te kwestie przedstawiają także z osobistego doświadczenia, po którym zagłębili się w temat. Zrobię na ten temat osobny wpis, na jakie źródła warto zwrócić uwagę, bo nawet sporo tego jest. :)

Rozumiem. Na szczęście coraz łatwiej dotrzeć do potrzebnej wiedzy, choć oczywiście trzeba trochę się postarać, żeby z morza materiałów wyłuskać te najbardziej wartościowe. Parę lat temu mocno rozgryzałam temat, teraz już bardziej hobbystycznie się interesuję, dla wspomożenia higieny psychicznej ;)

Tzn widzisz ja generalnie krytykuję propagowanie tych pojęć z powodów, które wymieniłem w odpowiedzi dla @wadera. Dodam jeszcze że te pojęcia są często demonizowaniem zwyczajnych stadnych zachowań. Ja zawsze powtarzam czy nam sie to podoba czy nie ale ludzie sa stadnymi zwierzetami i ich relacjami rządzą relacje stadne charakterystyczne dla naszego gatunku. jest tu więc walka o tzw rewir, instynkty i przemoc. Tyle że w dzisiejszych czasach ta przemoc z formy brutalnej i charakterystycznej dla zwierząt drapieżnych, przesunęła się do sfery psychicznej, ponieważ ta fizyczna nie jest juz tak akceptowalna społecznie. Te pojęcia to natomiast próba demonizowania tej przemocy na polu psychicznym tyle że jest taki wałek że to właśnie tłumienie tej agresji przemocy przez ludzi paradoksalnie prowadzi właśnie do zaburzeń o charakterze patologicznym i zamienia się właśnie w takie skrajne formy. I to się w naszej cywilizacji NIGDY nie zmieni no chyba że przeniesiemy świadomosc do maszyny i nie wiem w zasadzie co bo wśród innych rodzajów świadomości jak na przykład świadomość roju róweież występuja różne formy przemocy jednych jednostek wobec drugich. Człowiek po prostu ma dodatkowo również wyograźnię która sprawia że manipuluje on swoimi zwyczajami stadnymi i potrafi je modyfikować w bardzo abstrakcyjny sposób. i teraz pojęcie toksyczności, tak jak to napisałem penalizuje i demonizuje pewne zachowania które są zasadnicza po prostu zaburzoną wersją tych normalnych. Zamiast sugerowac wzajemna akceptację, próby poszukiwania rozwiązań i zrozumienia ich, prowadzą raczej do pogłebienia odrzucenia podziałów oraz izolacji wzajemnej która niestety zazwyczaj kończy się tragicznie. Partner który nie zmierzy sie bowiem z tym co pozornie zidentyfikował jako toksyczną relację często nie odkryje nigdy jakie problemy w nim samym doprowadziły do tego że ta sytuacja sie pojawiła i nawet jesli rozstanie sie z osobą którą zidentyfikuje jako toksyczna w swoim zyciu, to i tak przeniesie swoje braki do nastepnej relacji i znów zamieni ją w toksyczną albo co gorsza wpadnie z deszczu pod rynnę i uciekając od realcji z p[artnerem który poprostu miał lękowy typ przywiązania trafi na osobe która jest PRAWDZIWYM psychopatą;] Zasadniczo więc wymieniane przez ciebie pojęcia nie pomagaja w niczym nikomu a raczej prowadzą do pogłebiania się problemów u osób które je mają bo nie oferuja rozwiazania tylko szufladkowanie i odrzucenie.

Skoro toksyczne zachowania są zaburzoną wersją tych normalnych to właśnie dlatego są złe i szkodliwe. Sam właśnie określiłeś je jako "zaburzone" :). Możesz mi wierzyć, że ludzie zazwyczaj mają większą skłonność do lekceważenia toksycznej relacji niż pozornie uznania czegoś za toksyczne. Taka informacja z filmu dokumentalnego o narcystycznej przemocy: Ofiara podejmuje przeciętnie 7 prób odejścia z takiego związku, zanim to zrobi. Bo to nie działa tak prosto, że narcyz po prostu krzywdzi emocjonalnie i widać wszystko jak na dłoni. Tu mamy do czynienia z manipulacją, wysyłaniem sprzecznych sygnałów, raz idealizacja, raz dewaluacja. Ofiara w takiej sytuacji nie wie do końca co się dzieje, a w sytuacji zamętu człowiek ma skłonność do podejmowania działania, które ktoś mu sugeruje, tak właśnie działa manipulator. Wiedza, pojęcia są właśnie ważne, bo pomagają ludziom zorientować się w sytuacji, dostrzec manipulację, przemoc, także własne cechy, które np. ktoś próbuje wykorzystać przeciwko nam. To jak najbardziej pomaga. Dlatego Dr Ramani zaczęła udzielać się w mediach, dlatego Jackson MacKenzie napisał książkę "Uwolnij się od psychopaty" i założył forum Psychopath Free, co pomogło wielu osobom. Pod materiałami na temat narcystycznej przemocy, toksycznych ludzi, toksycznych związków itd. można łatwo znaleźć multum komentarzy, od ludzi którym taka wiedza pomogła, niektórzy uwolnili się ze złych relacji nawet po latach. Tylko trzeba uważać po jakie źródła sięgamy, zwracać uwagę na ich rzetelność, itd.