W zasadzie w momencie kończenia lektury debiutanckiej powieści "Operacja Rafael" duetu Marcin Faliński i Marek Kozubal dowiedziałem się o powstającej kontynuacji przygód oficera Agencji Wywiadu majora Łodyny i innych postaci. Była to druga po "Weryfikacji" Kafira & Łukasza Maziewskiego powieść której premiery nie mogłem się dokonać ostatniej jesieni.
Źródło zdjęcia: materiały prasowe
Duet byłego oficera Agencji Wywiadu i dziennikarza Rzeczypospolitej doskonale się uzupełnia, Marcin Faliński jest odpowiedzialny za część powieści dziejącej się współcześnie, angażującą działanie służb, natomiast Marek Kozubal skupia się na urealnieniu historycznych wydarzeń przedstawionych w powieści. Umiejscowienie ich we właściwych miejscach i zachowanie właściwej chronologii zdarzeń.
Wielowarstwowa współczesna intryga szpiegowska "Operacji Singe" jest kontynuacją "Operacji Rafael", ale można czytać ją bez znajomości poprzedniej, gdyż stanowi jednolite dzieło. Tym razem mjr Łodyna wraz z ppłk Sierpecką trafiają niewielką wyspę u wybrzeży Wenezueli, gdzie wspólnie z agentami CIA rozpracowują wzmożoną działalność rosyjskich służb. Działalność tak wielu służb wywiadowczych na niewielkiej wyspie szybko prowadzi do nieuniknionej konfrontacji i prób rozpracowania z każdej ze stron.
Historyczny wątek tej powieści ponownie porusza działania oficerów "dwójki" po wybuchu wojny, wielu z nich otrzymało niebezpieczne zadanie ewakuacji dokumentów i pieczęci, które miały stanowić spuściznę państawa polskiego. Wśród tych dokumentów znalazły się bezcenne rycin Albrechta Dürera. Historyczna część powieści toczy się w Palestynie, gdzie Armia generała Andersa była przygotowywana do walki we Włoszech. W dalszej części poznajemy dalsze niełatwe losy tych bohaterów w powojennej Polsce.
W historycznym rysie jest jeden motyw, który mnie szczególnie zainteresował. Chodzi o osiedlenie żołnierzy armii Andersa w Wielkiej Brytanii. Jednym z tych żołnierzy był brat mojej babki. W czasach PRL-u wspomagał rodzinę swojej siostry, w tym naszą rodzinę, od kiedy sięgam pamięcią to pamiętam, że co roku przyjeżdżał do Polski z "darami". Zapraszał też do siebie do Londynu, byłem tam z rodzicami w 1981 roku, kiedy w Polsce ogłoszono stan wojenny. Ojciec pomagał mu w remontach kamienic, które posiadał i wynajmował. Dopiero z książki "Operacji Singe" dowiedziałem się w jaki sposób mógł tak szybko się dorobić zagranicą. W książce jest mowa o pieniądzach, które żołnierze wywiadu otrzymali od aliantów, a zostały one wykorzystane na zakup nieruchomości, żeby nimi zarządzać. To są moje przypuszczenie, które trudno będzie zweryfikować, bo wuj od wielu lat już nie żyje, jego żona zmarła w zeszłym roku, więc nie ma jak potwierdzić to u źródła.
Powieść duetu Faliński-Kozubal jest doskonałą wielowarstwową intrygą szpiegowską, która przenosi czytelnika w różne zakątki świata. Nie będę zdradzał gdzie los rzucił głównych bohaterów, ale na zachętę mogę polecić bardzo szczegółowy research Mirka Szczerby, który z wykorzystaniem tzw. białego wywiadu przeprowadził szczegółową analizę powieści i miejsc gdzie dzieje się akcja. Zakończenie zaskakuje, ale ciąg dalszy już się pisze, znów będzie wyczekiwany.
data wydania: 20 październik 2020
ISBN: 9788381436502
liczba stron: 512
kategoria: thriller szpiegowski
język: polski
Źródło zdjęcia: księgarnia internetowa empik.com
W cyklu "Ostatnio przeczytałem" chciałbym się dzielić z wami refleksjami na temat przeczytanych (lub odsłuchanych) książek. Kryminały i powieści sensacyjne są mi zdecydowanie najbliższe, ale często sięgam po political fiction albo książki dokumentalne, biogramy czy wspomnienia.
Też mam wątpliwości co do tego. Wojenne losy wujka mojej mamy są nam słabo znane, dużo więcej mówiło się o tragedii jego żony, która jako młoda dziewczyna była świadkiem morderstwa rodziców przez sowietów. Z tego powodu nigdy nie odważyła się przyjechać do Polski, a jej mąż jeździł co rok. Wśród rodziny w Polsce raczej nikt nie zadawał sobie pytań skąd miał pieniądze na rozkręcenie biznesu i kilka kamienic czynszowych w Londynie. Od lat 60-tych co roku przyjeżdżał z samochodem wypchanym używanymi ubraniami i innymi darami, a jak wiadomo darowanemu koniowi nie zagląda się...
Z tego co pamiętam środowisko polonijne, w którym się obracał to byli w większości żołnierze armii Andersa, w zdecydowanej większości można ich było zaliczyć do klasy średniej. A jak wiadomo wielu żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie klepało biedę, nawet dowódcy pracowali jako zwykli robotnicy.