You are viewing a single comment's thread from:

RE: Prof. Dudek i straszny Smog, który pożera 40 000 dziewic i młodzieńców

in Polish HIVE4 months ago

Oparłeś swój post o to, że raport jest niewiarygodny, ale głównym argumentem jest ten fragment raportu, który pasuje do Twojej tezy, i wtedy już nie podważasz wiarygodności tych 6 dni :).
No i czy tych 6 dni nie powinniśmy przemnożyć przez ~średnią długość życia w latach w Polsce, aby wyliczyć, ile statystyczny Polak traci całego życia, a to 6 dni to jest "ile straci na koniec przez każdy rok oddychania zatrutym powietrzem". Jeśli zanieczyszczone powietrze miałoby odpowiadać za >10% zgonów to to miałoby więcej sensu, bo wtedy np. 6 dni * 75 = 450 dni, nieco ponad rok.

Oczywiście, słusznie zwracasz uwagę na błędne słownictwo (smog), ale np. do części o energetyce mam kilka uwag. Przykładowo, węgiel brunatny może mniej zanieczyszcza powietrze, ale za to jego kopalnie odkrywkowe znacznie bardziej przyczyniają się do pustynnienia, najlepszy przykład - spór na granicy z Czechami, gdzie Czesi mają rację. Elektrownie węglowe zużywają ogromne ilości wody do chłodzenia - przecież od kilku lat ~w lipcu coraz częściej rząd nas prosi o ograniczanie zużycia prądu w godzinach szczytu, a kilka lat temu Wisła niemal wyschła bo tyle wody wypompowano do elektrowni.
Kolejna kwestia to obronność. W przypadku agresji Rosji na Polskę, zdecentralizowane OZE zapewnia nam dużo większe bezpieczeństwo, bo łatwiej zniszczyć (albo wykluczyć cyberatakiem) 5 elektrowni węglowych niż tysiące farm słonecznych i farm wiatrowych - z tego samego powodu absurdalne jest dla mnie gdy ktoś podaje obronność jako argument za CPK. Jeśli chodzi o niestabilność produkcji z OZE, to rozwiązaniem są magazyny energii (które i tak będą konieczne przez samochody elektryczne, o których akurat mam bardzo złe zdanie, więc ich nie popieram), Orlen chyba ruszył w zeszłym roku z ich rozwojem. Jeśli chodzi o sieci przesyłowe, zarówno prądu jak i gazu, to należy je po prostu rozbudować, a nie narzekać, że są za słabe.

Sort:  
  1. Wskaźnik YLL nie jest "roczny" tylko dotyczy całego życia. Ja go przeliczam na dni, żeby lepiej zwizualizować, o co tak naprawdę chodzi. To 6 dni z całego, statystycznego, pełnego życia jednej osoby.
  2. Mój post ma punkty. W punkcie o tych 6 dniach, przyjmuję optymistyczne i życzliwe założenie, że raport jest wiarygodny. Czyli w jednym punkcie pokazuję, że raport wcale nie pokazuje dramatycznych skutków, tylko bardzo łagodne, jeśli te dane pokazać w bardziej obrazowy sposób, a w kolejnym zastanawiam się nad tym, że wobec fatalnej jakości danych o zanieczyszczeniach powietrza, w o ogóle nawet te łagodne skutki są być może przesadzone.
  3. Z tą histerią na temat wody, to też jest nie do końca prawda z tego co się orientuję, jednak na razie wyczerpałem mój czas na research, może faktycznie jeszcze do tego wrócę.
  4. OZE - w sensie systemowe, wpięte do systemu el-en nie zapewnia nam ŻADNEGO bezpieczeństwa, bo po prostu nie działa. Działa pozornie. Osłabia system. Co innego posiadać indywidualne instalacje off-grid - one są fajnym prepperskim wyposażeniem i mogą sie przydać w czasie kryzysu, np. kiedy przeciążony przez on-grid oze system el-en dozna w końcu większej awarii. Nawet mogę się pochwalić zbudowaniem niewielkiej instalacji tego typu dla siebie, używam jej w domku letniskowym i przy zużyciu energii 100x mniejszym niż w gospodarstwie domowym (tylko światło, ładowarki do telefonów i pompa do wody) opłaca się bardziej niż opłata stała za przyłącze, płacona nawet wtedy, gdy nie korzystamy z domku. Oczywiście gdybym zbudował pełnowymiarowy off-grid dla naszego domu, w którym mieszkamy na stałe, wówczas poniósłbym koszty wielokrotnie wyższe nawet od tego słono przepłaconego prądu z sieci, gdzie poprzez rachunki płacimy również pośrednio za "opłaty klimatyczne", oraz za nieoptymalne wykorzystanie elektrowni węglowych, które muszą stabilizować oze. Tak można poznać prawdziwe koszty "oze".
  5. Nie ma w praktyce żadnych innych "magazynów energii", niż elektrownie szczytowo-pompowe. Cała reszta to mrzonki i utopia. Obliczyłem swego czasu, że gdybyśmy chcieli przestawić nasz system w całości na OZE bez elektrowni wspierających je jak teraz, to potrzebowalibyśmy około 100 el. szcz.-p. wielkości tej w Żarnowcu. Powiem tak: Jeśli nasze państwo byłoby w stanie zbudować jedną, to byłby sukces i pewnie by powstawała ze 20 lat.
  6. Jeśli chodzi o mit "słabych sieci przesyłowych", to polecam poniższy artykuł napisany przez specjalistę:
    https://nczas.info/2024/06/23/czy-doprawdy-wszystkiemu-winne-sa-elektroenergetyczne-sieci-przesylowe/

Okej, obaj mamy trochę racji i obaj się trochę mylimy.
Ale wspomnę jeszcze o 1 rzeczy -w zeszłym roku ponad 25% węgla w Polsce było importowanego z zagranicy, w tym nawet z Kolumbii i Australii :) (jeszcze niedawno był też węgiel z Rosji).

Ale wspomnę jeszcze o 1 rzeczy -w zeszłym roku ponad 25% węgla w Polsce było importowanego z zagranicy

To niestety prawda, ale to wynika z dwóch rzeczy. Po pierwsze z tego, że sabotażyści i idioci (bo tak ich trzeba nazywać) ze wszystkich rządów ostatniego 20-lecia zamykali kopalnie w ekspresowym tempie i to często niszcząc ich infrastrukturę. Tak, żeby nie dało się tego łatwo odbudować.

Po drugie, dlatego, że niestety sektor górnictwa jest tragicznie uregulowany (co jest też poniekąd winą demokracji i "wywalczonych" przywilejów górniczych) przez co koszty wydobycia są w sposób sztuczny mocno zawyżone. Dotyczy to oczywiście węgla kamiennego, który w dużym stopniu używany jest do celów grzewczych (często jest to 2 w 1 - elektrociepłownia; ciekawe czym je zastąpimy hipotetycznie mając oze i mityczne "magazyny energii). Węgiel brunatny nie wymaga górnictwa - po prostu niemalże prosto z odkrywki jedzie do pobliskiego pieca.

To jest problem do rozwiązania i na pewno tym rozwiązaniem moim zdaniem nie są OZE. Atom też niekoniecznie, może tylko częściowo, tak jak to było planowane przed "zielonym komunizmem".