Zaryzykuję stwierdzenie, że podstawowym problemem ludzkości jest zanik wrażliwości (w tym na piękno)
Wielu ludzi wrażliwych się "opancerza" z czasem, o wiele łatwiej (co nie znaczy lepiej) jest nie czuć, niż czuć za wiele. A jak się odcinamy od nieprzyjemnych bodźców, to przyjemne też przestajemy odbierać i żyjemy jak w trybie awaryjnym, trwamy, wegetujemy. Smutne i takie powszechne.