Cóż, nie traktuję analizy technicznej jako prawdy objawionej i Świętego Graala. Ma ona swoje ograniczenia, jest zawodna, ale mimo wszystko ma pewną użyteczność. Jest zdecydowanie lepsza niż nic i nie zgodzę się z tymi, którzy ją odrzucają całkowicie. Trzeba ją oczywiście uzupełniać o nastroje na rynku, informacje mogące wpływać na te nastroje, a także od pewnego czasu o sytuację na rynkach skorelowanych. Piszę o tym jasno w książce, a i z powyższej analizy można to wywnioskować.
Sporo ludzi zdaje się wierzyć w istnienie jakiejś metody doskonałej, że można stworzyć jakieś narzędzie, które przeanalizuje wszystkie dane z rynku i wypluje odpowiedź: będzie tak i tak. Niektórzy nawet nieźle zarabiają w mediach społecznościowych wciskając takie analizy przy zachowaniu pozorów „profesjonalizmu” (krawat albo stylizacja na Jobsa). Moim zdaniem to mrzonka.
Jedyne co możemy zrobić, to na podstawie właśnie AT (ale sprowadzonej do najprostszych narzędzi jak poziomy i formacje) i obserwacji nastrojów na rynku próbować określić, które scenariusze mają większą szansę na ziszczenie się, a które mniejszą. To właśnie tutaj zrobiłem (bo dla każdego z tych scenariuszy zaznaczyłem, na ile go oceniam jako prawdopodobny) i to uważam za uczciwe podejście do tematu. Możesz poszukać „profesjonalnych” bajek – jest tego mnóstwo w internecie.