Czyli, że wypalano lasy pod hodowlę bydła, czy jak? Mamy wielkie obszary terenów niezadrzewionych, równinnych, gdzie można by hodować bydło. Tylko nie udałoby się osiągnąć wydajności przemysłowej przy proekologicznym chowie.
Zanikanie wielkich obszarów leśnych wiązało się z rewolucją przemysłową, a więc koniecznością dostarczania paliwa i budulca do rozwoju.
"Gdyby nie mięso to mielibyśmy teraz dużo więcej lasów."
Faktycznie, jedząc same rośliny, nie mielibyśmy siły, by karczować te lasy, bo cały czas chodzilibyśmy głodni. Pokarmy roślinne są mniej energetyczne. Analogia, do opalania drewnem nieocieplonego murowanego domu, nasuwa się sama. Cały czas dorzucasz do pieca, a grzejniki zimne. Cała energia w komin i tylko dorzucasz do pieca.
Bo 70% produkcji rolnej idzie na paszę, mimo, że mięso to to 10% naszej diety. Głupoty gadasz z tą energetycznością np. Orzechy mają więcej
Gdybyśmy jedli tylko rośliny, nadal siedzielibyśmy na drzewie, bo duży mózg potrzebuje odżywczego paliwa. A co najlepsze nie bylibyśmy w stanie tak łatwo dostosowywać się do zmian klimatu.
To, że produkcja mięsa jest droga, nie znaczy, że nie jest ono zakorzenione w naszej kulturze jako wyznacznik luksus, dostatku i władzy. Człowiek sukcesu jada mięso, a nieudacznik żyje ze świniami i jada to co one. Dlatego w grupach, które bogacą się i przechodzą do klasy średniej, spożycie mięsa wzrasta.
Przeszedł na wegetarianizm w wieku 25 lat.
No dobrze, fajnie, że sobie jedliśmy mięso i to było super. Tylko, że już nie jest. Chyba, że codziennie rano trzeba komuś zejść z drzewa...
Taka postawa to jest chowanie głowy w piasek.