O imbirze przeczytałam jakieś 7 lat temu na blogu młodej dziewczyny z nieuleczalną chorobą płuc (podobna w objawach do mukowiscydozy), lekarze nie dawali jej szans na normalne życie, leki (chyba sterydowe) wykańczały organizm. Dziewczyna się zawzięła i zaczęła sama szukać alternatyw dla medycyny konwencjonalnej, natrafiła na jakiegoś profesora ze stanów, który zaczął jej doradzać. Imbir jest jednym ze składników jej leczenia, jeśli nie głównym (działa wysuszająco). Dziewczyna teraz koło trzydziestki lub tuż po, ma się dobrze (choć już do końca życia będzie żyła z chorobą), niesamowicie inspirująca. Dzięki niej wprowadziłam w życie wiele naturalnych sposobów na różne dolegliwości (oprócz imbiru m.in. olejek z drzewa herbacianego i miksturę... na robaki :)
You are viewing a single comment's thread from:
Właściwie to całą potrzebną aptekę mamy w lasach i na łąkach. Ale zioła i minerały nie wzbogacają chciwych zysku ludzi, więc naturalna medycyna jest wyśmiewana i spychana do kąta. Niestety ludziom to nie przeszkadza. Zioła plus etyczne zachowanie, łącznie z odżywianiem stanowią wystarczające zabezpieczenie przed większością dolegliwości. Zdrowy pacjent jest nierentowny, więc trzeba ludzi ogłupiać i wyciągać kasę dopóki żyją. Podtruwać i leczyć tak aby żyli, ale codziennie dreptali do apteki, zostawiali tam pieniądze, leczyli coś tam, a co innego rozwalali. Nie bez przyczyny największe dochody osiąga obok turystyki farmacja. Kto się interesuje ten wie.
Nie pasuje mi określenie "nieuleczalna choroba". Uważam, że bardziej odpowiednim jest "nie znaleziono leku na tę chorobę". Jeśli chodzi o płuca, to byłem świadkiem cudów jakie potrafi robić tzw. miód z mlecza, czyli własnoręcznie robiony syrop na bazie samych kwiatów i cukru.
Warto pielęgnować ginącą wiedzę i przekazywać ją innym.