Faszyzm rodzi się wśród ludzi dobrych.

in Sarmatia3 years ago

image.png

Mam u siebie w pracy taką koleżankę, nazwijmy ją Ania. Ania jest dobrą osobą. Sympatyczna, pomocna, uczynna, miła. Ma tylko jedną wadę. Jest faszystką. Nie zawsze nią była, zanim zaczęła się covid-histeria była całkiem normalna. Ja nie powiem. Sam na początku bałem się covida, tak mniej więcej do jesieni zeszłego roku. Potem zrozumiałem, że reakcja jest przesadzona i trzeba zachować po prostu zdroworosądkowe podejście tzn. suplementować witaminy, zdrowiej się odżywiać i unikać ludzi faktycznie chorych (a nie wierzyć w bajki o bezobjawowym roznoszeniu).

No ale Ania dołączyła do obozu Covidian. Nadal był względny spokój, aż na horyzoncie pojawiła się wizja szczepionki. No to Ania ustawiła się w blokach startowych, ale i tak musiała poczekać na swoją kolej bo jest młodsza niż ja.

W końcu dostała pierwszą dawkę, po której czuła się całkiem ok, bolało ją jedynie ramię, za to druga doprowadziła ją do agonii. Wysoka gorączka, ogromny ból głowy. Mało brakowało, a by się przekręciła. No przeżyła. Dzięki Bogu.

I wtedy się zaczęło. Ania zaczęła głosić tezy, że szczepionki powinny być obowiązkowe dla wszystkich, do tego to niezaszczepieni spowodowali mutację odmiany odpornej na szczepionkę (co akurat jest bzdurą jak wiadomo). W sprawie pracy zdalnej rzuca propozycje, że ma być to nagroda dla zaszczepionych, a niezaszczepieni mają siedzieć w biurze za karę (odlot totalny).

Oprócz tego Ania popiera istnienie Australijskich Obozów Koncentracyjnych, twierdzi też, że słuszne są ograniczenia np. w dostępnie do alkoholu dla przetrzymywanych w nich. Do tego twierdzi, że niezaszczepieni roznoszą wirusa i maja krew na rękach. W drugą stronę uważa, że osoba zaszczepiona jest całkowicie bezpieczna dla otoczenia, i zachorować nie może. Nie zauważa przy tym oczywistego błędu logicznego, a próby wytknięcia go kończą się histeryczną reakcją.

Ja przez Anię jestem traktowany jak gorszy sort, bo stwierdziła, że skoro nie chcę udzielić informacji o tym czy jestem zaszczepiony - to na pewno nie jestem, bo kto nie z nami - ten przeciw nam! Szczytem wszystkiego była sytuacja gdy w końcu powiedziałem jej, że miałem wstrząs anafilaktyczny po przyjęciu szczepionki i doszło u mnie do sytuacji zagrożenia życia. Dla Ani nawet to nie było przeszkodą do tego abym jednak się zaszczepił. "Bo może jednak przeżyję" No trzymajcie mnie.

I ja nie piszę tego dlatego, że chcę się wyżyć na koleżance z pracy. Mimo wszystko dalej ją lubię, chcę pokazać jedynie na jej przykładzie, to jak sprane mózgi mają ludzie walczący o ten słynny "powrót do normalności". Takich osób są setki tysięcy, jeśli nie miliony. Totalitaryzm wmówił im, że niezaszczepieni są wrogiem i będą tego wroga zwalczać ze wszystkich sił licząc na to, że robią dobrze.

Ja się nie przejmuję. Pieniądze mam, poradzę sobie, ale dla wielu osób wybór może niedługo wyglądać tak: szczepionka albo głód. Wierzę jednak, że ta histeria już się kończy, bo nawet Ania zapowiedziała, że nie przyjmie trzeciej dawki (ciekawe czy wytrwa w postanowieniu). Wierzę też, że nadejdzie rozliczenie dla wszystkich tych którzy spowodowali śmierć i cierpienie w imię "Walki z epidemią", a wszyscy dyskryminowani zyskają status osób represjonowanych.

Sort:  

Powiedz jej, że osoby zaszczepione są nosicielami wariantu delta.

A tak serio to bardzo mnie wkurzają mnie eksperci w TV, udają, że się znają, a jednak debile.

  1. Gdy się mówi o niezaszczepionych to traktuje się ich jako osoby bez odporności. Prawda jest jednak taka, że większość osób przechorowała, objawowo lub bezobjawowo.

  2. Obiecuje się możliwość podróży, a prawda jest taka, że mimo szczepienia w wiele miejsc nie pojedziesz. Takie USA od lipca są zamknięte dla Polaków nawet jeśli masz szczepienie

  3. Mówi się, że szczepienie daje pełną odporność i sorawia, że nie przenosimy wirusa. A jednak ludzie w Izraelu chorują.

  4. Lekarze zachęcają do lockdownów, a to co jedynie one dają to wykańczanie małych firm, które są skupywane przez polityków. Potem politycy wprowadzają bon turystycznybi zachęcają do podróży. Logiczne, nie?

Jak dla mnie wpychanie tych szczepionek obywatelom to zwyczajne marnowanie kasy z budżetu i politycy realizują prywatne interesy

Szczepionki są ważne dla systemu ochrony zdrowia (o ile można go tak w Polsce określać). Widać to po Wielkiej Brytanii choćby. Sprawiają one, że choroba ma lżejszy przebieg, nie wymagający tak częstej interwencji w szpitalu. Wszystko inne ma drugorzędne znaczenie, oczywiście z punktu widzenia państwa.

Tyle, że u nas w Polsce gdy zaczęto mówić o szczepieniu to prawie wszyscy już przechorowali. U mnie w rodzinie na 14 osób tylko 2 zostały wpisane do statystyk bo trafiły do szpitala reszta przeszła podobnie jak grypę.

 3 years ago  Reveal Comment