Od 1 kwietnia 2017 obowiązuje w Polsce nowa ustawa hazardowa, która nakłada podwójne opodatkowanie, na zawieranie zakładów:
-12% od stawianej kwoty - co w rezultacie skutkuje znacznie wyższym realnym opodatkowaniem. Przykład: gramy tak jak wczoraj na Hiszpanię (kurs: 1.95) za 1.000,00 zł; bez podatku wygrywamy 1.950,00 zł. Z podatkiem wygląda to tak, że z postawionego 1000 realnie do gry wchodzi 880, wygrywamy więc 1.95x 880 = 1.716,00 zł. Realnie tracimy: 234,00 zł względem sytuacji "bez podatku", efektywna stawka w tym konkretnym przypadku wynosi więc nie 12% a 23,4%!
oraz 10% od całej wygranej powyżej 2.280 zł - czyli - trzymając się przykładu z wczorajszą Hiszpanią - gdybyśmy zagrali za 2.000,00 zł to wygrana wyniosłaby 3.342, zł (odjąłem 12% podatku "na wejściu"), czyli więcej niż 2280zł, wówczas polski bukmacher nalicza jeszcze 10% x 3.342 zł co daje 3088,80 zł wygranej netto. Gdyby nie podatki wygralibyśmy 3.900,00 zł więc tracimy tu 811,20, efektywny podatek wyniesie astronomiczne 40,56%! Brzmi jak rozbój, a to i tak mniej niż płaci Kowalski za życie w krainie Polska w PIT, VAT i akcyzach.
Słowem komentarza: z całym szacunkiem dla autorów ustawy, ten 2 podatek - dodatkowe 10% jest nieracjonalny w swojej konstrukcji, gdyż wystarczy zagrać np. dwa takie same kupony po 1.000zł, wówczas oczekiwana wygrana mieści się w tym genialnym "limicie" 2.280 i podatku już nie płacimy. To tylko pokazuje, że regulator nie ma kszty praktyki w obszarze, który reguluje.
Jedyne wyjście to gra u bukmacherów zarejestrowanych w jurysdykcjach innych niż Polska. To jest jednak utrudnione, gdyż strony te są w Polsce blokowane. (Korea Północna?)
Szczęśliwie, możliwość wykonywania absurdalnych przepisów jest ograniczona. W tej materii regulator, który nie potrafi przewidzieć dzielenia kuponów w celu obejścia podatku 10%, jest równie "skuteczny". Nie chciałbym jednak na forum opisywać jak w prosty sposób, legalnie zawierać zakłady u dostawców operujących w przyjaznych graczom jurysdykcjach.
Mój system gry umożliwia zarabianie także u Polskich bukmacherów, ale należy to mocno podkreślić - TAK, podatki znacznie zmniejszają zyski.
Dzięki za kolejne info. O tym drugim podatku 10% wiedziałem. Ten pierwszy podatek, mimo, że wzięty z powietrza, to chyba jednak wychodzi 12% a nie 23,4%... Chyba , że gdzieś coś pomyliłem ? 1950zł x 12% =234zł - nie chce mi w żaden sposób wyjść inaczej... Co nie zmienia faktu, że to ogromna strata zysku...
Cześć, wychodzi tak jak wyliczyłem, ale jest tu trochę filozofii. Rzeczywiście 12% x 1950 zł to 234 zł i na pierwszy rzut oka to zawsze jest te 12%.
Widzę to jednak w ten sposób: gdybym postawił 1000 i wygrał 1950, mój zysk wyniósłby nominalnie 950 zł. Podatek pobierany jest od kwoty, którą stawiamy więc za udział w grze płacę ten sam 1000 zł, ale 120 zł jest odejmowane automatycznie i gram za 880 zł. Tu jest clou sprawy. Wydałem nadal 1000zł a moja wygrana wyniesie (1-12%) x 1000 zł x 1.95 = 1716 zł, czyli o 234 zł mniej niż mogłaby wynieść.
Procentowo to wciąż 12 %, ale już nie stawianej, a wygranej brutto - musi tak wyjść. Taka konstrukcja uderza w wygrywających graczy, bo podatek pozornie pobierany jest "od stawki" więc powinien wynieść 120 zł z 1000 zł, ale przez to, że pobierany jest "z góry", środki nie uczestniczą w zakładzie i dochodzi do sytuacji w której z zakładu za 1000zł, 120 zł trafia do skarbówki, a (trzymając się przykładu z kursem 1.95): (1.95-1) x 120 = 114 zł to korzyści, które mogłyby wystąpić, a przez sposób pobierania podatku nie zaistnieją.
W efekcie, my jako gracz stawiamy 1000 zł i sumaryczne straty to 120zł dla skarbówki oraz 114 to utracone korzyści - w sume 234 zł, które stanowią 23,4% stawki.
Można byłoby pójść jeszcze dalej, zauważmy, że 120 zł tracimy na dzień dobry, a przez taki manewr na postawionym 1000 zł zarabiamy o 234 zł mniej (których nikt nie zobaczy: ani skarbówka, ani my). W sumie wyszłoby, że na zakładzie za 1000 zł opodatkowanym z góry, przy wygranej po kursie 1.95 tracimy 120 zł + 234 zł = 354 zł! Nie dostrzegamy tego, bo wygrana "odrabia" nam te 120 zł.
Efektywnie tyle wynosi podatek "od stawki". Po raz kolejny widzimy lotność matematyczną regulatora, który mógłby ustawić po prostu 12% pobierane przy rozliczeniu zakładu, zamiast "z góry", wtedy sam zarobiłby więcej, a straty "systemu" byłyby nie zmienione. Regulator zrobił inaczej, bo nie chodziło mu o racjonalne opodatkowanie, a o jak najwyższe zyski, w świecie w którym większość (pewnie 95-99% graczy) przegrywa, lepiej pobierać te 12% z góry.
Dzięki za komentarz, sam przez chwilę zawiesiłem się nad tematem - nie myślałem o tym od dłuższego czasu, ustawili podatek, wyrobiłem sobie opinię i poszedłem dalej. Powyżej cała moja interpretacja.
Taka interpretacja ma jak najbardziej sens :) jednym słowem i tak w plecy ;)