Od 10:00 punktualnie siedzę w biurze turystycznym TT. na rynku. Koleżanka I. której zdrowie (solidna nadwaga) zostawia odkąd ją znam bardzo dużo pola do poprawy dziś w końcu pojechała na jakieś badania - wiec na mnie spadło zastępstwo.
Co oczywiście nie ma wielkiego sensu, od początku XI biuro nie musi już pełnić roli informacji turystycznej (sezonowe zawieszenie układu z ratuszem) - dziś przyszły dwie osoby - jedna w sprawie organizacyjnej, domknięcia śpiewanek - dostarczenia faktury za kwiaty (wiec to się w sumie nie liczy).
Kiedy już zbierałem się do wczesnej rejterady miedzy 15 a 16 zajrzała jakaś pani (jak sądzę tubylec) i kupiła magnes (za 10 zł ).
Zrobiłem trochę małych zakupów w najbliższych sklepach w przerwach (kapsułki do zmywarki - 19 zł w szmateksie i przekąski, plus czosnek).
Podczytywałem powieść Neala Stephensona (cegła ponad 1000 str) za wcześnie na recenzje mam nadzieję że kiedyś ją skończę a biblioteka w Nysie nie nałoży jakiejś mega dopłaty do przetrzymania.
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/147253/reamde
Mimo poczucia bezcelowości tych działań (zajrzałem na listę osób odwiedzających i przez ostatni tydzień było ich chyba 3 !) fajnie wyjść z domu raz na czas, zmienić otoczenie - szczególnie, że mimo wiatru (tak mocny że w końcu przełożyłem połykacze pod ścianę) dzień słoneczny i cieplejszy niż tydzień temu.
Cała moja praca poza tym to zdjęcie kilku nieaktualnych ofert z szyb i powieszenie jednej (Tajlandia czy Bali - na grafice w każdym razie złocisty budda).
Przed biurem ławeczka - przesiadują na niej towarzysko starsze panie, kawałek dalej mobilny punkt głoszenia świadków Jehowy, dziś nie stali długo, mimo wszystko jest coraz zimniej.
Nie doszedłem do ładu (nie pierwszy zresztą raz) z ekspresem do kawy , mimo dolania wody i dosypania ziaren nie chciał przyrządzić napoju - i tak wolę parzoną kawę - fusiarę zalaną wrzątkiem z czajnika którą to jedną wypiłem.
ambitny plan doczytywania pdfu "Być guru Rinpocze" Jamesa Lowea, któy specjalnie rano wysłałem sam sobie na maila żeby był dostępny na telefonie nie wypalił.
za to tradycyjnie nabijałem punkty (exP) w "Starborne Frontiers" (głownie) i progress schronu w Fallout shelter itd etc. dobre i to :) !
Na powrocie
ENGLISH
Since 10:00 I have been sitting punctually in the TT tourist office on the market square. Friend I., whose health (solid overweight) has left a lot of room for improvement since I have known her, finally went for some tests today - so I was the one to replace her.
Which of course does not make much sense, since the beginning of November the office no longer has to act as a tourist information office (seasonal suspension of the agreement with the city hall) - today two people came - one to make organizational matters, to close the songs - to deliver the invoice for the flowers (so it does not count).
When I was already getting ready to leave early between 15 and 16, a lady (a local, I think) dropped by and bought a magnet (for PLN 10).
I did some small shopping in the nearest shops during the breaks (dishwasher capsules - PLN 19 in a rag shop and snacks, plus garlic).
I was reading Neal Stephenson's novel (a brick over 1000 pages) too early for reviews, I hope I'll finish it someday and the library in Nysa won't impose some huge surcharge for overdue reading.
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/147253/reamde
Despite the feeling of pointlessness of these activities (I checked the list of visitors and there were probably 3 of them last week!) it's nice to get out of the house once in a while, change the environment - especially since despite the wind (so strong that I finally moved the swallowers to the wall) the day is sunny and warmer than a week ago.
My only work apart from that is taking down a few outdated offers from the windows and hanging one (Thailand or Bali - in the graphic at least a golden Buddha).
There's a bench in front of the office - elderly ladies sit on it socially, a bit further away is a mobile Jehovah's Witnesses preaching point, today they didn't stand there for long, despite everything it's getting colder.
I didn't get it right (not for the first time, by the way) with the coffee machine, despite adding water and beans it didn't want to make a drink - and I prefer brewed coffee anyway - fusiara poured with boiling water from a kettle, which I drank only once.
an ambitious plan to read the pdf "Being Guru Rinpoche" by James Lowe, which I sent to myself by email especially in the morning so that it would be available on my phone, didn't work out.
but traditionally I gained points (exP) in "Starborne Frontiers" and shelter progress in fallout shelter etc. etc. good :) !