Woda brzozowa (sok brzozowy)
Zazwyczaj dzielę się z czytelnikami swoimi osiągnięciami zawodowymi. Jednak to dekarstwo to mój konik. I choć dzisiejszy temat nie jest związany absolutnie z moją pracą, to pośrednio w mojej pracy przy obecnym zleceniu zapoznałem się z powyższym produktem. Przyswoiłem tzw "know how".
Mogliście ujrzeć na fotorelacjach z mojego obecnego zlecenia w jakiej głuszy wykańczam dachy. Teren wokół działki klienta otoczony jest mnóstwem drzew. Między wszystkimi możliwymi drzewkami znajduje się kilkanaście brzózek. Jakiś czas temu zauważyłem co mój inwestor "wyczynia"
Od kilku tygodni dzień w dzień pozyskuje z pni brzozy wodę jaką pobiera drzewo.
Czy to można spożywać ktoś zapyta? A jakże! Jest przepyszna, świeża a co najważniejsze jak się okazuje to najzdrowsza woda jaką mój organizm miał do tej pory okazję przyswoić.
Sposób pozyskania.
Teoretycznie wodę brzozową można pozyskiwać na przełomie marca do maja. Jednak jak twierdzi mój klient, który spożywa brzozówkę sezonowo już od wielu lat, kwiecień i maj to okres już zbyt późny do jej pozyskiwania, kiedy drzewo się zazieleni, puści pąki i liście, zlewana woda jest już mętna i niesmaczna. Dlatego też on zbiera wodę z pni jak tylko temperatury marcowe zaczną się kształtować ponad 5-7 stopni C ale zanim jeszcze drzewno zacznie puszczać pąki. Zbierana woda jest klarowna, świeża, chłodna i ma lekko słodkawy posmak.
Wodę można zbierać na wiele sposobów. W tym konkretnym przypadku pan M. (nie ujawniam tożsamości klienta (RODO itp), wierci w pniu otwór od południowej strony drzewa, na wysokości 30 do 60 cm. W otwór o średnicy około 8mm wciska szczelnie wężyk którym woda ścieka do pojemnika. Wygląda to tak:
Zbiór wody brzozowej odbywa się z kilku drzew naraz. Dokonuje się zbioru dwa razy dziennie. Ilość jaką można pozyskać to kilkadziesiąt litrów na dzień.
Przechowywanie.
Woda pobrana w ten sposób nadaje się od razu do picia. W tem około 3 do 10 st. C wytrzyma dzień. Po tym czasie zwyczajnie się psuje. Można ją przechowywać w lodówce, wówczas jej świeżość i możliwość spożycia zostanie zachowana do 4 dni. Jak twierdzi pan M. magazynuje on spore zapasy wody brzozowej, zwyczajnie mrozi wodę ze względu na krótki "sezon" pozyskiwania. Woda po rozmrożeniu nie traci swoich właściwości i można ją spożywać znowu kolejne 2, 3 dni przechowując w lodówce.
Właściwości wody brzozowej.
Nie byłem zupełnie świadom jakim dobrodziejstwem jest woda brzozowa dopóki nie zacząłem jej pić nagminnie około 2 tygodni temu.
Otóż woda brzozowa przede wszystkim oczyszcza organizm z toksyn. Stosuje się ją głównie w tym celu. Wzmacnia również włosy, działa przyspieszająco na ich porost oraz poprawia stan skóry, w szczególności skóry głowy. Co ważne woda brzozowa znacznie obniża cholesterol. Jest równiez pomocna w niwelowaniu problemów z cerą (np w przypadku trądziku).
Co "siedzi" w wodzie brzozowej? Ano mnóstwo elementów potrzebnych organizmowi. Przede wszystkim pełny wachlarz witamin i składników mineralnych. Duże ilości witaminy C, witaminy z grupy B, do tego wapń (na moje stare kości), fosfor, potas, żelazo, magnez , miedź i tak można jeszcze wymieniać. Najważniejsza zawartość tej wody to garbniki, fitosterole i flawonoidy, doskonałe antyoksydanty. A poza nimi kwas salicylowy i botulina.
Dzięki tym wszystkim składnikom woda brzozowa spowalnia procesy starzenia się. Wpływa kojąco na układ nerwowy wspomagając jego działanie (zdecydowanie to odczuwam).
Ponadto działa przeciwzapalne, antybakteryjne oraz przeciwgrzybiczne.
Woda brzozowa może być stosowana jako napój (sok brzozy zmieszany z wodą, lub napar z liści, pączków lub kory brzozy) albo w postaci roztworu z dodatkiem alkoholu etylowego, który można spotkać w aptekach i innych sklepach zielarskich. Biorąc pod uwagę ceny wyrobów z "soku" brzozy (sprawdźcie iw sieci) samodzielne pozyskiwanie tego cuda wydaje się najbardziej racjonalną formą. Nic nie zastąpi najzdrowszej i pełnej witamin świeżej wody brzozowej prosto z pnia. Aby zauważyć dobrodziejstwo płynące z jej spożywania należy ją przyjmować regularnie od 3 do 4 tygodni a najlepiej jak najdłużej. Póki pogoda na to pozwala będę pił brzozówkę regularnie i obserwował efekty. Wam również polecam.
To co kochani, spotykamy się w lesie?
Follow!Vote!Resteem!Comment!
Szkoda że nie ma już miejsca na tag #pl-kuchnia ;) W każdym razie zapraszam :)
następnym razem się poprawię, obiecuję :)
Bardzo się cieszę :)
Jakbyś chciał to tagi można zmienić w edycji posta (oprócz pierwszego). Absolutnie nie kuszę, tylko podpowiadam ;)
Cześć!
Witaj na tagu #pl-emocjonalnie. Cieszę się, że dołączasz do emocjonalnej strony Steema. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej.
Autorzy postów na naszym emocjonalnym tagu są nagradzani głosem noisy, mmmmkkkk311, diosbot oraz planter.
@nieidealna.mama
!tipuvote 0.3
This post is supported by $0.17 @tipU upvote funded by @grecki-bazar-ewy :)
@tipU voting service instant upvotes | For investors.
💎Congratulations! By using @tipU service today you have won 2 @steembasicincome shares from @tipU :) From now on @steembasicincome (or one of its accounts) will upvote your posts and comments :)
Wczoraj dowiedziałam się, że ciocia przywiezie mi wodę brzozową. Fajnie się składa, że akurat o tym pisałeś. Już wiem, że mogę przyjąć ten prezent od cioci ;)
Twój post został podbity głosem @sp-group-up Kurator @julietlucy.
Sam byłem sceptykiem na początku. Biłem się z myślami czy coś takiego można pić? Ale to tylko zwykły lęk przed nieznanym.Znaczy nam nieznanym bo w przeszłości ludzie korzystali z dobrodziejstw natury na co dzień. My dzisiaj na co dzień korzystamy z chemii wielkich koncernów.
Woda brzozowa to jedno z licznych dobrodziejstw natury o których zapomnieliśmy przez przemysł i propagandę "nowoczesności" która na każdym kroku wmawia nam że tego typu produkty to przeżytek średniowiecza i wieśniactwa. Na szczęście póki co, wolny internet pozwala nam odkopać tą wiedzę.
Trochę mi się to kojarzy z podcinaniem cudzych żył. A że jestem świadom, iż ten sok pełni rolę krwi dla drzewa, i że cierpi z powodu jego ubytku i okaleczenia, trochę im współczuję. Jako dzieciak zbierałem taki sok i jestem świadom, że ma moc uzdrawiania. Ale gdybyśmy okiełznali trochę nasze zmysły smaku i spożywali to co potrzebują nasze ciała a nie co nam smakuje, nie musielibyśmy kaleczyć tych drzew kaleczyć. Chodzi mi o samą postawę, orientującą się na symbiozę ze środowiskiem. a nie doraźny zysk tylko jednej ze stron. Ot, taki szacunek do środowiska, będącym czymś dużo więcej niż choinką czy paprotką.