O ile zgodzę się że poziom edukacji w Polsce (a może i nie tylko) pozostawia wiele do życzenia. To większość ludzi którzy narzekają na edukacje, zazwyczaj zna tylko świat w którym wszyscy mają podstawowe wykształcenie - kiedy ostatnio spotkaliście kogoś kto nie umie czytać i pisać? albo Kiedy musieliście z kimś takim załatwić jakąś sprawę? Po takim spotkaniu trochę zmienia się punkt widzenia. To tak jak ruchy antyszczepionkowe - kwitną, bo dawno nie mieliśmy żadnej poważnej epidemii i ludzie nie znają świata bez szczepionek.
Jeśli gdzieś szkoła nie spełnia swojej funkcji lub coś wypacza. Powinno się głośno to artykułować i naprawiać - pośrednio reformując szkołę, a nie wprowadzać rewolucję. Bo rewolucje na żywym organizmie zawsze przynoszą więcej szkody niż pożytku. Pewnie "program edukacji" miał być receptą na takie wypaczenia, ale problem był gdzie indziej i teraz mamy dalej patologie - ale "zgodnie z kluczem"...
Chociaż z drugiej strony wielokrotnie zastanawiałem się nad potrzebą uczenia wielu "niepotrzebnych rzeczy" w szkole (jak mi się wtedy wydawało), aż pojawił się internet i zobaczyłem że prawa fizyki to kwestia opinii...