Wow! Cały Twój tekst przeczytałem z bananem na twarzy :) Wyobrażałem sobie te Wasze zabawy w odgrywanie scen z filmu. Sam również trylogię "Władca Pierścieni" uwielbiam i również często wracam do niej.
"Hobbit" mimo, że gorszy i na siłę dokładano powiązania z "Władcą Pierścieni" to też obejrzałem z pewną przyjemnością.
Książek Tolkiena wszystkich nie przeczytałem. Najlepiej znam "Hobbita", bo chyba z 4 razy czytałem. Trylogię przeczytałem chyba 3 razy. Oprócz tego znam "Dzieci Hurina" oraz "Niedokończone opowieści". Trochę jednak przede mną. Pamiętam, że bodajże pod koniec podstawówki zabrałem się za "Sillmariliona", ale po kilku stronach się poddałem. Wtedy zbyt ciężkie to było dla mnie. Ale kiedyś do niego wrócę.
dziękuję :)
"Hobbit" bardzo mnie zawiódł i wręcz "złamał mi serce" przez wprowadzenie różnic między książką a filmem (szczególnie w "BitwiePięciu Armii").. co prawda też mogę to oglądać w nieskończoność, ma wiele atutów, jednak jest też sporo do krytykowania i nigdy nie dorówna "WP" :)
sądzę że wiek 12 lat to trochę za wcześnie na "Sillmarilion" :D ja czytałam to jakoś koło 17..
Książka "Hobbit, czyli tam i z powrotem" jest przecież krótsza niż pojedyncze części trylogii "WP", a ekranizację też rozbili na 3 części. Sporo dodali, sporo zmienili, a efekt niestety nie spełnił oczekiwań fanów...