Muszę przyznać, Kapitanpolak dał całkiem trudny i zarazem ciekawy temat do rozpatrzenia. Nie byłem do końca pewny czy dam radę porządnie to ogarnąć, ale cóż, spróbujmy.
Wspomnienia
Rok 2003, jako 4-letni dziecior dostaje od wujka własną konsolę, PlayStation 1. Sam wyposażył się w PS2, więc ze staruszkiem musiał coś zrobić i trafiło na mnie. Dostałem cały katalog pirackich gier i grałem w co tylko mi sie zachciało.
Pomimo swojego bardzo młodego wieku, byłem w stanie opanować większość platformówek, zdumiewając przy tym całą rodzinę jaki to ja kozak nie jestem i nie zasuwam elegancko w Crashu Bandicoocie (było kiedyś w domu nagranie, lecz niestety się zapodziało).
Rok 2007, wujek się wyprowadza (rozpoczyna kariere w wojsku) i zostawia mi swoją Ps2. Pozostawił mi dobre 10 katalogów spiraconych gier, kilka żyć by mi zajęło przejście wszystkiego. Need for Speedy, Jak & Daxter, Sly Cooper, Ratchet & Clank, Devil May Cry 3 i wiele, wiele więcej.
Rok 2009, dostaje na gwiazdkę PSP. Gier nie miałem za dużo (pudełkowe wersje swoje kosztowały) i musiałem sobie radzić grając w demowe wersje z PS Store. Potrafiłem katować jedno demo milion razy i wcale mi to nie przeszkadzało.
Do zestawu był dołączony Daxter. Jako 10-latek byłem oszołomiony, jak to przenośna konsolka może być tak potężna i udźwigać gry na poziomie PS2.
Rok 2010, pierwsze zerwanie ze szkoły, ponieważ kumpel dostał PS3 w COD Black Ops w zestawie. Paczka chipsów, 2l Mountain Dew i 6-godzinna sesja na fabularnym trybie. Od wejścia do domu ochrzan od matki, trochę krzyków ale zaraz spokój. Było warto.
Rok 2012, dostaje od dziadka na urodziny Xboxa 360 z Kinectem. Szał (PRZECIEŻ MOŻNA GRAĆ CIAŁEM PRZED KAMERĄ!!!). Gier miałem sporo, a to ze względu na wzajemne pożyczanie z kumplami. Wszelkie CODy, pierwsze Dark Souls, Rayman Origin, jakieś gierki na Kinecta i Forzy.
Rok 2013, otrzymuję od rodziców Ps Vitę (po dołożeniu własnych 800zł). Szał, zabawa dodatkowymi funkcjami (kamera, tylni panel dotykowy, żyroskop itd.). Zagrywanie się w Gravity Rush, mój pierwszy turniej w grze (Wipeout 2048, zająłem 3 miejsce na 16 :p) i wiele wiele innych. Niestety od dawna konsola zapomniana przez Sony, a szkoda (może kiedyś zrobię o tym osobny artykuł).
Rok 2017, mój młodszy brat dostaje na gwiazdkę PlayStation 4. Mimo tego, że "jestem już trochę za stary na gry", udaje mi się czasem wykradać bratu na weekend konsolę i po zrobionych obowiązkach walnąć wielogodzinną sesyjkę w np. Dark Souls 3 albo Serię Uncharted.
Czasu obecnie prawie nie mam, technikum mi zabiera odpowiednią ilość i inne obowiązki (no i czasem imprezowanie), ale gry wciąż są mocno zagnieżdżone w moim sercu i duszy i nigdzie się nie wybierają.
Rola gier w moim życiu
Jak widać na powyższej osi czasu, gry się przewijały przez cały okres mojego życia. Od małego szczyla, aż do teraz. Gry wykreowały mój charakter, one sprawiły, że jestem jaki jestem.
Byłem (i wciąż jestem) konsolowcem (zawsze w plecy o jakieś 3-4 lata, ale no trudno :p) i nigdy nie żałowałem ani jednej minuty spędzonej przed ekranem. Nigdy nie zrozumiem ludzi, co mówią "gry to strata czasu", po czym siadają przed telewizorem z telefonem w ręku i godzinami potrafią tak marnować czas po szkole.
Gry pomagały mi się odstresowywać, zapomnieć o codziennych problemach i znacząco poprawić humor.
Dla mnie granie było jak podstawowa fukcja życiowa, nie wyobrażałem sobie dnia bez chociażby 1-godzinnej partyjki w cokolwiek.
Dzięki grom mam całą masę nostalgicznych wspomnień (może dlatego tak chętnie wracam do gier z przeszłości, po prostu mi się bardzo miło kojarzą). Czy żałuję, że tak dużo grałem? Chyba nie, wydaje mi się, że i tak nie było jakiejś lepszej alternatywy dla mnie.
Dzięki nim jestem w stanie docenić naprawdę dobrą produkcję (dzięki takiemu doświadczeniu) i wiem na jakie czynniki składa się dobra gra. Gry do tego wpoiły mi dużo prawd życiowych, poglądów na wiele spraw w życiu i uniwersalne umiejętności motoryczno-fizyczne (jestem w stanie dobrze zagrać w obojętnie jaką gierkę :p).
Zakończenie
Nazwałbym się takim Jokerem gier komputerowych. Grałem w każdy gatunek gier na każdej platformie nie starszej niż 2000 rok. Jestem w stanie zagrać we wszystko na wszystkim i się wypowiedzieć na temat niemalże 90% gier.
Jak dla mnie jest to dobra podstawa do zatrudnienia się w jakiejś redakcji (TV Gry albo PSX Extreme :p), jeśli bym miał odpowiedni poziom edukacji ukończony. Bo przecież najważniejsze w tym wszystkim to pasja i zamiłowanie do tego co sie robi, co nie?
Nie mogę wymyśleć jakiejś super puenty na zakończenie, więc powiem coś klasycznego. Nieważne co kochacie robić, jeśli chcecie być szczęśliwi, nie zważajcie na nic i to róbcie, a nie pożałujecie, rozwijajcie się w swoich zainteresowaniach!
To tyle ode mnie, zachęcam do głosowania na mój post (albo nie, sami obiektywnie zdecydujcie o głosie :p) i no ten, do zobaczenia!
Bardzo dobra praca. Właśnie miałem napisać coś podobnego, tylko że ja zaczynałem w 1989 roku od "Ruskich Jajek" :)
Drugą część pracy mógłbym po chamsku "zerżnąć", jak to się brzydko mówi, bo bym napisał w większości to samo.
Uwierz mi, na gry nigdy nie jest się za starym , ale w wieku 30 lat nie ma się tyle czasu :) Np. jest na YouTube 80 letnia babcia, która wrzuca let's play'e ze Skyrima (wersja remaster z 2016) - Shirley... nie pamiętam nazwiska :)
Jak na tę chwilę masz mój głos i upvote 100%, całe 3 steem centy :)
Dziękuje za komplement i głos, wiele to dla mnie znaczy :D
ciekawi mnie to czy jeśli przegrałeś w tyle typów gier to nie masz coś takiego, że któryś typ gier cię przekonał bardziej niż inny? A tak od siebie polecam kiedyś się zagalopować w lata starsze niż 2000 rok. Gry z tego okresu są specyficzne ale potrafią cholernie wciągnąć.
Robiąc ranking gatunków w głowie, zdałem sobie sprawę, że łatwiej mi wymienić których typów lubię najmniej. Są to bijatyki (nie lubiłem się uczyć kombinacji, a mashowanie przycisków to dla mnie nieczysta gra :P), strategiczne (domena komputerów, a ja konsolowiec, więc nie miałem za dużo okazji do grania w takie rzeczy) i symulatorowe (po prostu nie znosiłem takiego realizmu np. w symulatorach samolotów albo uznawałem to za nudne). Resztę gatunków kocham tak samo. RPG, wyścigowe, strzelanki, platformery, skradanki i wszystko inne <3
Ja "karierę konsolowca" zakończyłem na Play Station 1. Ale w wiele tytułów na niej grałem. Potem były już tylko kompy :)
No, te PSP to było zajebiste... dopóki się nie miało komputera. :P Pamiętam jak grałem w Need For Speed i to całe Little Big Planet, które się zacinało co chwilę i krashowało. Pamiętam wtedy, że trzy razy tą grę wymieniałem.