Chleb pszenny na żytnim zakwasie

in #pl-kuchnia7 years ago (edited)

Dziś pora zaprezentować chleb na zakwasie. Zakwas żytni zaprowadziłam we wrześniu zeszłego roku. Nie jest to jakiś bardzo "dorosły" zakwas, ale jak na nastolatka całkiem skłonny do współpracy. Tym razem przez nieprzewidziane okoliczności został wyjęty z lodówki około 48 godzin przed pieczeniem i był dokarmiony dwukrotnie. Miał być zwyczajnie - jeden raz, ale sytuacja życiowa spowodowała odłożenie robienia ciasta o jedną dobę.
Tak czy owak - przed wzięciem się do roboty trzeba mieć w słoju pachnący i bąbelkujący zakwas - wesoły i ruchliwy.

IMG_5641.JPG

Zostałam tym razem poproszona o upieczenie podłużnego bochenka, zapewne pokażę też kiedyś okrągłe.

Przepis prosty - jak to zwykle z chlebem. Dodatki wygrzebane z szafki.
100 g zakwasu (dałam 5 łyżek bez czubatości), 55 dag mąki pszennej typ 650 (babuni), łyżka soli, 400 ml letniej wody, 2 łyżki siemienia lnianego, 2 łyżki sezamu łuskanego (to do ciasta) i trochę płatków owsianych i sezamu do posypania po wierzchu.

IMG_5610.JPG

Ciasto najpierw zamieszałam łyżką (widać na powyższym zdjęciu, a obok stoi pozostały zakwas), a potem wyrabiałam chwilę ręcznie. Ciasto jest bardzo miłe w dotyku i wyraźnie można wyczuć, kiedy uzyskuje potrzebną elastyczność i konsystencję.
Rozciągnęłam wyrobione ciasto do rynienki. Do takiej objętości ciasta przydałaby się jakaś pośredniej długości, bo z mojej krótkiej bochenki zanadto wyłażą górą, a z tej długiej z kolei są minimalnie za niskie.
Ponieważ lubię zostawiać ciasta do rośnięcia na noc (nie niecierpliwię się i nie zaglądam, tylko śpię), to i z tym chlebem tak zrobiłam. Zawinęłam rynienkę w folię spożywczą i stała sobie do rana w sąsiedztwie grzejnika lekko grzejącego (na jedynkę jest nastawiony). Rano ciasta było dość. Chleb na zakwasie już za wiele w piekarniku nie rośnie, więc po wyrastaniu powinien już mieć kształt z grubsza docelowy. Leciutko zwilżyłam powierzchnię i posypałam płatkami owsianymi i sezamem.

IMG_5615.JPG

Piekarnik nagrzany do 200 stopni z naczynkiem z wodą. Pierwsze 25 minut chleb był pieczony przykryty folią, kolejne 25 minut bez. Wystudzony na kratce i gotowy do krojenia.

IMG_5616.JPG

Zważony po upieczeniu - 865 g. 34 cm długości, 8 cm wysokości (za długa rynienka).Miąższ przyjemny, z miejscami sporymi oczkami, zapach mój ulubiony - "zakwasowy". Świeżość zachował przez minimum 4 dni, dalsze badania były niemożliwe z powodu zjedzenia obiektu.


Miłośnikom chlebów białych drożdżowych polecam przepis z wykorzystaniem naczynia żaroodpornego. Dzisiejszy poranny chlebek z tego przepisu (z dodatkiem szczypty tymianku) prezentuje się tak:

IMG_5643.JPG

To już druga malutka modyfikacja podstawowego przepisu. W tej wersji był również chleb cebulowy. Pomimo użycia naczynia żaroodpornego i przykrywania w pierwszej fazie pieczenia, rekomenduję umieszczanie w piekarniku naczynka z wodą - lepsze chleby wychodzą. :)


Pierwotnie opublikowano na Lectorium. Blog na Hive napędzany przez dBlog.

Sort:  

Trudno wyobrazić sobie naszą Polską kuchnie bez pysznego chleba, a Twoje wyglądają bardzo zachęcająco i co najważniejsze, wiesz co jesz. Fajny post, pozdrawiam.

Dziękuję! Taki domowy chleb jest bardziej sycący i dłużej zachowuje świeżość. Jest to dobra sprawa, gdy ktoś potrzebuje ograniczyć nieco ilość spożywanego pieczywa - jedna kromka jest dobrym zamiennikiem dwóch "nadmuchiwanych" bułek z marketu. :)

Ładne chlebki. Otwieraj piekarnię. ;)

Dzięki! Za ostra konkurencja na lokalnym rynku. :D

Nie ma to jak chlebek własnej roboty :)

Wygląda pysznie! Jadłabym go z zimnym grubo posmarowanym masłem :)

Z masłem smakuje wszystkim. :)

Polskie chleby zawsze będą najlepsze, zrozumiałem to gdy byłem w Holandii. Czy chleb jak gąbka czy mrożone bułki można nazwać chlebem, raczej nie, dobra robota. Swoje najlepsze, pozdrawiam

Masówka i mrożone wyroby dopiekane w marketach mają po prostu za długi skład.
I to prawda - polski chleb ma w sobie to "coś". :)

Swietny chleb! Tez bym zjadla:)

Od razu nabrałam ochoty. Tylko zakwasu brak...

Może wśród znajomych jest ktoś, kto prowadzi? To miła sprawa podzielić się zakwasem. Wiem, że u mnie w miasteczku można poprosić w piekarni i pan kierownik da do słoika. :)

A może to znak, żeby umieszać jeszcze dziś własny zakwas? ;)

Zatwierdzam ;)
Mam podobny przepis, tylko zazwyczaj daję do chleba sezam, len i słonecznik, a na wierzch mak.

Poza Polską, Niemcy i nasi wchodni sąsiedzi też mają się czym pochwalić w kwestii chleba. I oczywiście Francuzi, oni też mają dużo do zaprezentowania, przy czym głównie na pszenicy, bez żyta.

Dzięki za zatwierdzenie! To jest właśnie problem z przepisami z sieci, że są niepozatwierdzane i często nie wiadomo, czy jest sens próbować. :)

Owszem - jest wiele bardzo smacznych wypieków w kuchniach narodowych. Trzeba jednak pójść do piekarni, albo próbować domowych, bo w marketach są wyroby jakie są. Gdy tylko obadam co i jak, to na pewno upiekę pewien chleb z Białorusi.

To dlatego, że zbyt wielu amatorów pcha się do zabawy. Mam nadzieję że przejdzie ta nowelizacja ustawy i...
;)

Uwielbiam chlebek własnego wypieku, ale nigdy nie robiłem go na zakwasie.
Trochę za dużo zachodu. Tym bardziej, że piekarnik odpuściłem i piekę teraz w maszynce.
Chlebek z naczynia żaroodpornego, ciekawe, z tym się jeszcze nie spotkałem.

Jak się już ma zakwas, to właściwie nie jest to specjalnie pracochłonne. Na zakwasie musi sobie po prostu wyrosnąć przed pieczeniem.
Naczynie wytestowane, że dobrze wypieka, więc podaję metodę. Jakieś naczynie właściwie każdy ma w domu, a to całkiem dobre rozwiązanie do pieczenia chleba w najzwyklejszym piekarniku. :)