Jest takie angielskie słowo "rewarding", które najczęściej tłumaczy się jako "satysfakcjonujący". W tłumaczeniu tym brakuje jednak konotacji z "reward", czyli "nagroda"- coś, co otrzymujemy w zamian za osiągnięcia lub trudy.
Sos boloński jest jednym z tych dań, które należy określić mianem "rewarding".
Przygotowanie sosu bolońskiego wymaga dobrych składników i cierpliwości - jeśli chcesz wtrącić coś na szybko to nie jest to opcja dla Ciebie.
Jest oczywiście sporo intepretacji tego dania. Przepis, z którego korzystałem daje danie wyjątkowo sycjące, esencjonalne, lekko pikantne i bardzo pełne. Sos robimy w garnku. Zaczynamy od zeszklenia cebuli na oliwie na dnie garnka, następnia dorzucamy pokrojone w kostkę marchewkę, seler i boczek. Nie spieszymy się. Składniki przesuwamy na bok, dorzucamy partiami mięso mielone, czekamy aż zbrązowieje i mieszkamy z warzywami.
Dolewamy białe wino (jedna szklanka na pół kilo wołowiny), rozprowadzamy koncentrat w gorącym bulionie i po trochu dolewamy. Jak się zagotuje dodajemy puszkę passaty. Można doprawić, jeśli ktoś czuje potrzebę - ale wydaje mi się, że obejdzie się bez soli, pieprzy czy oregano. Jak się zagotuje zmniejszamy ogień na mały, przykrywamy i... dajemy postać na ogniu 2 godziny od czas do czasu mieszając :)
Danie powinno się podawać z tartym parmezanem, a po wrzuceniu wołowiny można dodać mleko, żeby załagodzić intensywność.
W Grecji sos Bolonese robi się całkiem inaczej, pozwolę sobie dodać link do mojego starego wpisu: https://hive.blog/polish/@grecki-bazar-ewy/makaron-z-miesem-mielonym-w-greckim-sosie-pomidorowym.
Jeśli chodzi o wino, to do ciemnych sosów używam czerwonego, podkręca smak i wzbogaca kolor. Z kolei do potraw jasnych w kolorze używam białych trunków.
Pozdrawiam :)
Dzięki!
Próbowałem i czerwonego, i białego do tego sosu - jednak bardziej mi podchodzi białe wytrawne.