Na samym początku chce powiedzieć ze jestem 90% surojadem. Nie jestem 100% po pierwsze dlatego,że jestem na tym żywieniu 5 mięsięcy i nie od razu kraków zbudowano :) Po drugie zyję w UK i nie mam dostępu do dobrej jakości ekologicznych warzyw i owoców bo coś na czym jest napisane organic nic tu nie znaczy. Po trzecie zostawiam sobie wolność umysłu i wyboru do niczego się nie zmuszam i nie wywieram na sobie presji, nie karam się!!! Jedną bardzo ważną zasadą diety jest robienie tego z miłości do siebie.
Porozmawiajmy o braku początku
Powiedzmy,że właśnie wczoraj kolejny raz podjąłeś decyzję,że bedziesz odżywiać się lepiej. Zdeterminowany - podekscytowany ledwo usnąłeś człowieku.. Budzisz się rano wchodzisz do kuchni a tu mąż/zona właśnie serwuje Ci jajka na boczku do tego pomidorek i grachamka z masełkiem. Walczysz dzielnie ok 3,5 minuty po czym rzucasz się na talerz i nie zostawiasz ani okruszka. Jesteś najedzony i wściekły. Owszem najpierw byłeś szcześliwy bo sprytnie w umyśle przełożyłeś plany na jutro ale zaraz po zjedzeniu czujesz złość, że nie dotrzymałeś słowa. Owa złość kreuje następną sytuacje - skoro już dziś się nie biorę za siebie to mogę się jeszcze najeść a jutro znów zacznę.Na jajkach się zatem nie kończy- zaczynasz ruchy zuchwy na wszytskie strony dopóki siła umysłu się nie skończy albo dopoki nie padniesz na podloge z przejedzenia i jecząc nie bedziesz szukać ratunku w jakiś tabletkach lub co gorsze ale prawdopodobne w prowokacji wymiotów. Znacie taki scenariusz?Powielający się miesiacami i przeplatany z dniami kiedy nic nas nie obchodzi i bez zadnych postanowien jemy i jemy na co mamy ochotę? Uczty w samotności kończące się poczuciem winy i wstrętem do siebie samego. Kopiesz ten dół tylko dla siebie i tylko Ty w niego wpadasz. Stajesz przed lustrem i pytasz : NA CO JA CZEKAM?
Jak chomik w kołowrotku
Krecenie się w kółko i taki stan umysłu będzię się utrzymywał dopóki Ty bedziesz tego chcieć. Będą działy się z Toba złe rzeczy dopóki Ty nie postanowisz, że to już koniec. Kiedy stojąc przed tym lustrem po raz 12568945 nie zrozumiesz wkońcu,że jedyną osobą, która może Ci pomóc jesteś TY!! Jedyną osobą która ma wpływ na Twoje zdrowie fizyczne i psychiczne jesteś TY!! Może potrzeba Ci tylko lekkiego kopa? Może potrzebujesz stoczyć się jeszcze niżej? A może wystarzy gdzieś się zaszyć na 2 dni samemu ze sobą i porozmawiać ze sobą z miłością. W moim przypadku doprowadzenie sie do wagi 106kg oraz spotkanie odpowiednich ludzi zadecydowało o wyjściu z kołowrotka. Jednak nie tylko było jeszcze coś co bardzo mi pomogło
Świadomość jest wszytskim
Wiedza! Edukacja i pragnienie pozostania świadomą tego co chce zrobić i jak chce zrobić. Zejście na ziemie!! Głębokie uświadomienie sobie,że tak bedzie cieżko ale ja tu mam kontrole! JA te słowa wykrzyczałam w domu 20razy!!! Krzyczałam i płakałam!! Spakowanie lęków do worka na śmieci!!! Spojrzenie na siebie z miłością i porzucenie perfekcjonizmu!! Pozwalanie sobie na błędy i nie karanie się!! to jest to co pozwoliło mi zacząć walkę. Ktoś zaraz może powiedzieć,że łatwo powiedzieć bla bla bla - jasne - ale jak troche mnie znasz i obserwujesz to powinienies wiedzieć, że ja własnie jestem przykładem osoby której wcalej łatwo nie było - było mi cieżko i byłam wwielu martwych punktach po drodze która nadal trwa. Z czystym sumienie jednak moge powiedzieć jedno - po 4 tyg 90% surowej diety umiałam powiedzieć sobie stop i nie objadać się. Mogłam zostawić nieskończony posiłek na talerzu jak poczułam się syta. Zamieniłam mechaniczne ruszanie łyżką na swiadome wkładanie do ust tylko tego i tylko tyle ile mi potrzeba.
Nie ważne za ile będzie meta - ważny jest start
Załóżmy, że udało Ci się pokonać pierwsze trudności, ale po 2 tyg nastał kryzys i musisz ale to musisz zjeść tego pączka - zjadłeś i własnie jesteś u progu kołowrotka - chomik serdecznie i szyderczo zaprasza na pokład. Jedyną rozsądną decyzją w tej chwili jest to,żebyś uświadomił sobie,że upadek na drodze nie dyskwalifikuje Cię. Masz już na swoim koncie kilka osiągnieć - 2 tyg za Toba może przetrwałeś 1sze kryzysy ozdrowieńcze? może już straciłeś wagę? Może kogoś tez zmotywowałeś i robi to z Tobą. To nie jest porażka to sa normalne rekacje organizmu i Ty nie bedziesz siebie za to karać - wrecz przeciwnie idziesz dalej i znów z pełną świadomością tego,że moze za jakiś czas znów się poślizgniesz , upadniesz ale nie połamiesz. Wyznaczanie sobie celów na starcie jest istotnym aspetkem. Realizacja celu w 60% jest wielką wygraną - realizacja nawet 30% jest nadal wielką wygraną - bo idziesz dalej! To sie liczy. Jeżeli podejdziesz do tego swiadomie i z miłością do siebie to masz sukces w kieszeni. A działa to na tyle pieknie , że im bardziej oczyszczać będziesz swój organizm i ciało z toksyn tym bardziej bedzie oczyszczać się Twoj umysł i głowa a kontrola będzie łatwiejsza, Zaufaj Sobie - Pokochaj Siebie
Congratulations @naila7894! You have completed the following achievement on Steemit and have been rewarded with new badge(s) :
Award for the total payout received
Click on the badge to view your Board of Honor.
If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word
STOP
Do not miss the last post from @steemitboard:
SteemitBoard World Cup Contest - The results, the winners and the prizes
@naila7894 you were flagged by a worthless gang of trolls, so, I gave you an upvote to counteract it! Enjoy!!
kochana, ten artykuł jest tak mądry i w sedno, ze warto do niego wracać kilkukrotnie.
(musiałam dać sobie czas, by go przeczytać z uwaga).
mega trafnie opisujesz mechanizm kołowrotka i te pokusę rzucenia wszystkiego, przy pierwszym lepszym (gorszym) potknięciu.
pisz dalej, bo czuć, ze doskonale wiesz, o czym mówisz,
taki przykład własny jest najmocniejszy!
cudownie, ze umiałaś sie z tego wyrwać!
Dziekuję kochana :) Niestety ten problem dotyka wiele osób w większym lub mniejszym stopniu - zaburzenia odżywiania mają podłoże psychologiczne i często kończą się fatalnie... Warto uświadomić sobie,że ma się problem najpierw a potem stawić mu czoła.