Dziennik #111/2025 - rozmowa

in #polish6 days ago


Źródło: Pixabay


Dobry wieczór.

No nie wyspałam się. Dzieje się ostatnio coś takiego, że wstaję zmęczona. Nie wiem z czego to wynika, bo był już moment, że spałam bardzo dobrze i świetnie się czułam. Wiem co mnie niepokoi i ostatnio te lęki trochę narosły, ale przecież muszę jakoś żyć. Od tego, że będę niewyspana nagle nie przybędzie mi pieniędzy, a to byłoby rozwiązanie moich problemów. No nic.

Wstałam, zjadłam banana, wypiłam Monstera i poszłam z kudłaczem na spacer. W ramach porannego rozruchu przed bieganiem zrobiliśmy naprawdę długi spacer. Takie dwa w jednym: ja się rozruszałam, a kudłacz się wylatał. I to tak się wylatał, że po spacerze padł spać. A ja odpaliłam podcast i uszykowałam się do biegania. Dzisiaj plan treningowy zakładał 1 min marszu + 7 minut biegu x 3 + 2 min schłodzenia. Już mnie to 7 minut biegu nie przeraża. Wiem, że jestem w stanie to zrobić. Tempo nie jest powalające, ale biegnę i się nie zatrzymuję. Ogólnie biegło się dość przyjemnie, ale trochę bolały mnie nogi. Mimo wszystko wiele z siebie dałam. Udało mi się tak oszacować trasę, że skończyłam bieg niemalże pod blokiem. Byłam z siebie zadowolona. Za każdym razem, gdy udaje mi się osiągnąć średnie tempo poniżej 10 min / km jestem bardzo zadowolona, bo uważam to za wyraźny progres. Chciałabym już biegać więcej i szybciej, ale stopuję swoje ambitne zapędy. Dopiero zaczynam + mam dużą nadwagę, więc nie ma co szaleć. Przyjdzie czas na szybkość. Na razie skupiam się na tym, żeby biegać regularnie i realizować plan treningowy i póki co udaje się to w 100%. Wróciłam do domu tak spocona jakby mnie ktoś oblał wiadrem wody.

image.png

image.png

image.png

image.png

Po bieganiu nawodnienie i posiłek. Trochę sobie posiedziałam i wzięłam się za robienie obiadu, ponieważ planowałam dzisiaj gulasz z żołądków, a on się trochę długo robi. Ogarnęłam mięso, trochę pozmywałam i mogłam się bezkarnie obijać. Kiedy gulasz się pyrkał ja miałam wielką ochotę, aby odwołać spotkanie z przyjaciółką. Nie chciało mi się wychodzić z domu, ale zapaliła mi się czerwona lampka, że trochę się ostatnio izoluję od ludzi, więc zmusiłam się, aby tego spotkania nie odwoływać. I bardzo dobrze. Zjadłam obiad, wypiłam kawę i pojechałam.

Bardzo miło spędziłam czas. Jej koty, a ma ich cztery zwariowały na moim punkcie. Właziły na mnie, podgryzały mnie, przytulały się, ocierały. Szok. Uwielbiam jej koty, są najpiękniejsze jakie widziałam chociaż dla mnie każde zwierzę jest najpiękniejsze [z wyjątkiem kilku gatunków]. Dawno nie miałyśmy okazji tak po prostu posiedzieć i porozmawiać, bo ostatnie miesiące były pod znakiem umierania jej mamy, a teraz po prostu mogłyśmy pobyć razem i otwarcie rozmawiać o wszystkim. Bardzo mi tego brakowało. Traktuję ją jak mamę chociaż z własną nigdy nie miałam takiej więzi. Nie chciało mi się jechać, jak już pojechałam to sobie obiecałam, że wypiję szybką kawę i wrócę do domu, a tak się rozgadałyśmy, że przyjechałam do niej o 17, a wróciłam do domu przed 23. Było fantastycznie.

Wróciłam do domu zmęczona, ale zadowolona. Wyszłam z psem, zalałam sobie płatki owsiane do owsianki, bo nie chce mi się jej gotować i stukam te słowa. Mam poczucie, że wyjściem dzisiaj do przyjaciółki zrobiłam duży krok, żeby wygrzebać się z tego świątecznego izolowania się i marazmu. Na jutro też umówiłam się z kolegą na kawkę. Dosyć tej samotności, smutku, lęków. Jestem wdzięczna za ludzi dookoła i trzeba być na nich otwartym, a nie tylko się chować w czterech ścianach.

Posiłki:

  • kanapki z twarogiem i pstrągiem
  • gulasz z żołądków z kus kusem perłowym i ogórkiem kiszonym
  • mleko czekoladowe
  • owsianka z bananem i serkiem wiejskim

Białko: 102g
Tłuszcze: 48g
Węgle: 216g

Do jutra.

Sort:  

Manually curated by the @qurator Team. Keep up the good work!

Like what we do? Consider voting for us as a Hive witness.


Curated by ewkaw