Źródło: Pixabay
Dobry wieczór.
Tracę zmysły. W nocy mam jakieś psychotyczne stany. Wstaję, robię rzeczy, które potem pamiętam jak przez mgłę i nawet nie jestem pewna czy faktycznie miały miejsce. A miały miejsce, bo widzę np. poprzestawiane rzeczy. Czuję się jak pijana. Moje ciało jest kompletnie poza moją kontrolą. Ja chcę robić coś innego, mój umysł tego chce, a jednak ciało wykonuje zupełnie inne czynności. Nie rozumiem tego, co się dzieje. I chyba trochę się boję. Na własną rękę dzisiaj zmniejszyłam sobie dawkę pregabaliny, bo to po niej ponoć takie jaja potrafią występować i zobaczymy. Wstałam zmęczona i przestraszona.. Nie umiem opisać mojego stanu w taki sposób, żebyście mnie nie uznali za świra, ale dzieją się naprawdę paskudne rzeczy.
Wstałam tak potwornie zniszczona i zmęczona, że z psem zrobiłam naprawdę tylko kilkuminutowy spacer, bo za późno podniosłam się z łóżka. Wsiadłam do auta i dalej się niepokoję czy faktycznie strzeliła mi uszczelka pod głowicą czy to jednak od temperatur i ich zmian.. Nie wiem już na co się nastawiać. Jestem biedna jak mysz kościelna, więc każda jedna awaria auta wpędzi mnie do grobu.
W pracy jak to w pracy. Irytowałam się dzisiaj. A nie powinnam. Zauważyłam prostą prawidłowość, że im bardziej jestem zmęczona tym trudniej mi zachować spokój i opanowanie w pracy. No niby to dość oczywiste, ale dla mnie jest w tym jakiś pierwiastek eureki. Dłużyło mi się dzisiaj potwornie. Nie miałam kompletnie ochoty na pracę, rozmowy, nic. Chciałam tylko wrócić do domu i zakopać się w pościeli, żeby spać.
Wróciłam do domu potwornie zniszczona i chciałam się położyć spać, ale na szczęście rozsądek wziął górę. Słusznie uznałam, że jak się położę spać w dzień to nie będę spała w nocy. Postanowiłam się przemęczyć. Włączyłam za to zebranie w pracy, na którym założyciel firmy omawiał miniony kwartał i określał cele na kolejny. Cóż.. Jeśli mam być szczera to całe to spotkanie wywołało we mnie wiele niepokoju i to do tego stopnia, że zaczęłam rozmyślać nad moją przyszłością w firmie tj. czy nie dostanę wypowiedzenia, bo ja z własnej woli odchodzić nie zamierzam. Czuję, że szykuje się redukcja etatów i martwi mnie to o tyle, że to ze mnie firma ma prawo być najmniej zadowolona, bo byłam prawie pół roku na zwolnieniu lekarskim. Bardzo się nakręcam i emocje mam w strzępkach.
Wieczorem spotkałam się z przyjacielem z dzieciństwa. Tzn. teraz się nie przyjaźnimy, to po prostu kumpelstwo, ale kiedyś był moim najlepszym przyjacielem. Dziwne to było dla mnie spotkanie. On wciąż odwala te rzeczy, które nas śmieszyły 20 lat temu, a mnie teraz nie bawi darcie papy w sklepie czy zaczepianie ludzi. Czułam dużą męczarnie tym spotkaniem. W pewnym momencie poprosiłam go czy może się tak nie zachowywać w miejscu publicznym, bo mi to przeszkadza no to przestał, ale widziałam, że był mocno niezadowolony. Może nie powinnam, ale naprawdę krępowało mnie to, że chodził ze mną po sklepie i darł ryja. Dziwne jak bardzo można się rozminąć z człowiekiem, który kiedyś był mi najbliższy. No i też zachowałam się bardzo źle w mojej ocenie, bo pozwoliłam mu pić przy mnie alkohol. Zabrakło mi asertywności i stanowczości, żeby jasno i wyraźnie wyrazić swoją prośbę, aby tego nie robił. Udałam wielki luz, a przecież wcale tak nie jest, szkodzi mi to. I pewnie będę miała głody alkoholowe, 100%.
Szybko się wymiksowałam ze spotkania i wróciłam do domu. Do mojego bezpiecznego domu. Wzięłam się za robienie obiadu na jutro i sobotę, a potem zrobię sobie na kolację płatki ryżowe. Będę je jeść po raz pierwszy w życiu i nie wiem czy mi posmakują czy nie. Zobaczymy. W każdym razie cieszę się, że jestem w mojej bezpiecznej enklawie, gdzie nikt nie krzyczy, nie pije alkoholu, nie pali papierosów i nie zachowuje się w sposób wywołujący mój dyskomfort. Bardzo lubię mojego kumpla, zawsze będzie miał szczególne miejsce w moim sercu, ale chyba formuła naszej relacji się wyczerpała. Ja też nie chcę się spotykać z kimś czyja żona ma problem o te spotkania. Nie czuję się z tym w porządku po prostu. No tak mam i tyle.
Za dużo bodźców dzisiaj. Za dużo. Jestem wyczerpana i totalnie przebodźcowana.
Śniadanie: jajka z serkiem wiejskim
Obiad: gulasz z ryżem i fasolką szparagową
Przekąska: jajka
Kolacja: płatki ryżowe z białkiem
Woda: 3,4l
Kroki: 12k
Zjem i idę spać.
Do jutra.
PS. Nie umiem ładnie podawać jedzenia, ale pierwszy raz w życiu podobają mi się boxy, które wykonałam, serio.
Źródło: fotografia własna
Congratulations @ataraksja! You have completed the following achievement on the Hive blockchain And have been rewarded with New badge(s)
Your next target is to reach 80000 upvotes.
You can view your badges on your board and compare yourself to others in the Ranking
If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word
STOP