Źródło: Pixabay
Dobry wieczór.
Poprzeczka przeskoczona. Kroków na pewno będzie znacznie więcej, ale z powodów, które wyjawię w części dziennikowej wrzucam mój raport już. Myślę, że tak z 3k kroków spokojnie jeszcze wpadnie. Ogólnie jest tak, że nabijanie kroków sprawiało mi dzisiaj wielką trudność. Chcę jednak się utrzymać w @poprzeczka jak najdłużej dam radę, więc wzięłam się w garść i trochę potuptałam. Zadowolenie jest umiarkowane.
Wstałam jakaś taka podmęczona. Źle spałam. W nocy w ogóle obudziłam się z tak wilczym głodem, że.. zjadłam śniadanie. Dlatego jak wstałam to tylko napiłam się ciepłej kawki, ogarnęłam siebie i psa i pojechałam do pracy.
W pracy katastrofalnie mało pracy. Ciężko zarządzać ludźmi kiedy jest tak mało roboty. I jasne, na magazynie zawsze jest coś do roboty, ale kiedy ma się określony budżet na określone prace i trzeba go ściśle przestrzegać to robi się trochę wyzwanie. Dla przykładu, żebyście wiedzieli o czym mówię to np. mamy określoną pulę godzin, którą dziennie możemy wykorzystać na sprzątanie. I tak zamiast robić porządki, bo na magazynie zawsze jest coś do sprzątania to się gimnastykujemy z innymi czynnościami. Mogłabym tak opowiadać jeszcze kolejną godzinę, ale tak tylko skrótowo nakreślę, że jest kaszana. Z wielką radością przywitałam koniec pracy i niemal jak na skrzydłach z niej wyleciałam tym bardziej, że jutro mam wolne, więc radość ma była podwójna.
Po powrocie do domu ogarnęłam psa, siebie trochę też i pojechałam do kumpeli na kawę. Tzn. najpierw odebrałyśmy jej córkę z przedszkola. Mała jest świetna. Mówi do mnie per ciocia i buzia jej się nie zamyka. Naprawdę fajny dzieciak. Z kumpelą było mi bardzo miło pogadać. Znamy się z terapii, więc nasze rozmowy bardzo często dotyczą trzeźwienia i dobrze mi z tym, że mam z kim o tym porozmawiać. Nikt nie zrozumie uzależnionego tak jak drugi uzależniony. No i tu właśnie chciałabym nawiązać do tytułu tego wpisu. Kto czytał wpis wczorajszy to będzie kojarzyć fragment "Marzy mi się jakaś frytkownica beztłuszczowa albo mikrofalówka, żeby móc szybko podgrzewać sobie obiady, bo aktualnie robię to w piekarniku. Niestety nie stać mnie na takie szaleństwa i jeszcze długo stać mnie nie będzie, więc muszę sobie jakoś radzić. Przy luźnej rozmowie mówię do kumpeli, że czaję się na jakąś mikrofalę może na OLX coś upoluję czy coś, bo naprawdę ciężko mi się bez niej żyje odkąd gotuję sobie obiady na więcej niż jeden dzień. I wiecie co się stało? Kumpela dała mi mikrofalę, bo powiedziała, że i tak tylko jej zawadza. WOW. WOW. WOW. Nie wiem czy jestem w stanie opisać moją wdzięczność i radość. Chodzę tym faktem nakręcona jak potrzaskana, naprawdę. Mikrofala jest trochę leciwa, ale jest i to mnie bardzo uszczęśliwia. Już ją wypucowałam, jeszcze tylko talerz doczyszczę, bo wymagał trochę namoczenia [no może nie wymagał, ale ja jestem leniem i nie chciało mi się go szorować] i mam w pełni sprawną, wspaniałą, cudowną, bajeczną mikrofalówkę. Czy to karma w jakiś sposób zadziałała? Jestem ostatnio dobrym człowiekiem, więc spotyka mnie dobro? Nie wiem, ale cokolwiek to sprawiło, los, siła kosmiczna, efekt motyla, cokolwiek to jestem wdzięczna.
Powrót do domu był ciężki, ponieważ mikrofala jest ciężka. Ciężka i bardzo nieporęczna dla takiego małego karakana jak ja, ale dałam radę. Jestem niesiona falą takiego szczęścia, że nawet jakby ta mikrofalówka ważyła pięć kg więcej to i tak bym dała radę. Po wejściu do domu pies oczywiście był pierwszy do jej obwąchania, wiadomo. I mnie niuchał bardzo mocno i dokładnie, a to najpewniej za sprawą tego, że koleżanka ma dwa koty, które bardzo się do mnie łasiły. Wymyłam mikrofalę, ustawiłam ją w kuchni i wygląda to bardzo kulawo, ale mi to nie przeszkadza, ja i tak do domu nikogo nie zapraszam, a to mi ma pasować.
Dziennik publikuję tak wcześnie, ponieważ niedługo idę gdzieś z przyjaciółką. Nie możemy się spotkać jutro czyli w bardzo ważnym dniu, więc postanowiłyśmy spotkać się dzisiaj. Najpewniej wrócę do domu przed północą, ponieważ nie jesteśmy już w wieku do nocnych eskapad, ale nie chcę się w trakcie spotkania stresować myślą czy zdążę czy nie zdążę opublikować dziennik. Głupio byłoby się wyłożyć w wyzwaniu rocznym w listopadzie.
Widziałam swój kwitek z wypłaty choć samej wypłaty jeszcze nie dostałam. Jest dobrze. Nie jest może aż tak dobrze jak miałam nadzieję, że będzie, ale jednak kilka stówek więcej zarobiłam za nadgodziny. Szkoda, że już od tego okresu rozliczeniowego nie będą nam płacić za nadgodziny tylko musimy je odbierać jako wolne. Wiem, że bardzo podratowałoby mój budżet, ponieważ jestem pracowita i mogłabym chociaż trochę tych godzin robić. Bardzo trudno mi znaleźć pracę dodatkową. W tygodniu nie mogę sobie na to pozwolić na ten moment, bo po prostu fizycznie tego nie uciągnę, a prace weekendowe.. ja wiem, że zabrzmię teraz jak rozkapryszony francuski piesek, ale te prace, gdzie w ogóle dostawałam odzew to nie chcę ich podejmować, ponieważ nie chcę pracować bez umowy. Może być zleceniówka, ale chcę jakąkolwiek umowę. A kilka takich propozycji bez umowy miałam. Nie chcę, ponieważ nie chcę się potem wykłócać o moje pieniądze. Nie ufam obcym ludziom i nie chcę ryzykować, że się narobię i nikt się ze mną potem nie rozliczy. Rozumiem jeśli będziecie mieli o mnie negatywne zdanie po tym co właśnie przeczytaliście, ale ja już raz miałam problem z odzyskaniem zarobionych pieniędzy i nie chcę tego powtarzać. Po prostu.
Jestem dzisiaj bardzo szczęśliwa. Jestem szczęśliwa, ponieważ jutro jest mój wielki dzień i aż mnie skręca, że nie mogę Wam nic dzisiaj zdradzić. Tzn. mogę, ale nie chcę. No i mikrofalówka mnie uszczęśliwiła ponad miarę, naprawdę. Wiem, że to śmieszne tak się cieszyć z byle mikrofalówki, ale haj mam niesamowity.
Lecę buszować w kuchni i napawać me oczęta mikrofalówką. Jutro będą dwa wpisy i tam to się dopiero rozgadam. Dzisiaj też wyszedł mi całkiem imponujący słowotok.
Śniadanie: mocarz z serkiem wiejskim [zjedzony w nocy]
Obiad: kura + ryż + fasolka szparagowa + kleks keczupu
Kolacja: serek wiejski z jajkami
Woda: 1,6l [wzrośnie]
Kroki: 9k [wzrośnie]
Do juterka.
Jutro 8 listopada. :) ❤️💛💙
Dokładnie tak :)
No proszę... Mówisz i masz! :D
Szybko się spełniło :D