Dobry wieczór.
@poprzeczka przeskoczona. Kicnęłam jak łania.
Miałam w planach wstać trochę wcześniej, ale ostatecznie wstałam po siódmej. Nie było tak źle, bo i tak wiedziałam, że zdążę odbyć trening biegowy. Moje założenia treningowe są wciąż takie same póki co: ruszać się 30 - 40 minut. Na razie nie narzucam sobie nic więcej, ponieważ jestem na samym początku drogi z bieganiem i nawet jakbym chciała to nie umiem kontrolować swojego tempa i tętna. Dzisiaj zrobiłam takie trochę przymiarki do kontroli tętna i jak zauważyłam, że wzrosło za mocno to przechodziłam do marszu nawet jeśli miałam siłę biec dalej. Dobrze się bawiłam. Przewietrzyłam głowę z czarnych myśli i czułam się naprawdę super po bieganiu. Jeszcze bardziej super się poczułam, gdy zobaczyłam, że drugi raz udało się zejść ze średnim tempem poniżej 10 minut / km. Uszczęśliwiło mnie to na cały dzień, naprawdę. Obiektywnie trzeba rzec: robię postępy nawet wtedy, gdy twierdzę, że jest inaczej. Super.
Takie widoczki z rana:
Źródło: fotografia własna
Po bieganiu prysznic, posiłek i nim się obejrzałam to trzeba było jechać do pracy. Nie jestem zadowolona aktualnie z tego co się dzieje. Jest mało pracy takiej, za którą ja jestem odpowiedzialna, więc muszę się gimnastykować co wymyślić dla ludzi, bo też nie chcę ich wysyłać do domu po czterech godzinach pracy. Nie lubię tego. Poza tym już bardzo chciałabym iść na nowe stanowisko. Naprawdę. Już nie chcę być liderem. Może być tak, że pożałuję tych słów i swojej decyzji o zmianie, ale na ten moment mam naprawdę dosyć. Ogólnie dużo dzisiaj zrobiłam z takich dodatkowych czynności plus trochę porządków, ale i tak była stypa totalna. O 20:30 zrobiłam wymarsz z pracy. Aktualnie przez to, że nie ma pracy będzie mi brakować godzin do wyrobienia etatu, więc będę musiała zrezygnować z jakiegoś dnia wolnego lub wypisać wtedy urlop. Jeszcze nie podjęłam decyzji na co się ostatecznie zdecyduję. Dobrą wiadomością natomiast jest to, że ja już w weekend do pracy nie muszę iść. Czekała mnie pracująca niedziela ostatnia w lutym, ale skoro nadchodząca niedziela pracująca została odwołana to kolejka się przesuwa i już mnie nie będzie dotyczyć. To mnie bardzo ucieszyło.
Po powrocie do domu zajęłam się trochę psem. Chyba się bardzo stęsknił, bo tulił się jak szalony. Ja za nim też zawsze tęsknię. Sto razy bardziej wolałabym siedzieć z nim niż w pracy. Ogarnęłam kuchnię trochę, zamarynowałam mięso na jutro do obiadu i siadłam do komputera. Miałam w sobie myśl, żeby iść do sklepu po czekoladę lub kebaba, ale wygrałam z tymi myślami. Wytłumaczyłam samej sobie, że skoro zajarałam się bieganiem i chcę na tym polu czynić postępy to nie mogę się tak skandalicznie odżywiać. Moje żywienie musi być zdrowe i zbilansowane, bo po pierwsze bez tego nigdy nie zrzucę nadwagi, a z tyloma kilogramami biega się ciężko, a po drugie nigdy nie będę się czuć zdrowo i komfortowo. Postawiłam bieganie wyżej w hierarchii wartości. To zaskakujące, ponieważ jeszcze kilka dni temu na pewno czekolada albo kebab by wleciały. Argument finansowy jakoś zawsze zbijałam wymówkami, ale ten sportowy.. No zadziałał i dzięki temu to mój drugi dzień czystej michy. Ja wiem, że to śmieszne tak się podniecać takimi pierdołami, ale mnie cieszy każda wygrana bitwa, bo tylko w ten sposób mogę wygrać całą wojnę. Plan jest taki, że za miesiąc mam urodziny i wtedy sobie zrobię wyżerkę, a póki co ma być zdrowo. Chociaż nie będę wybiegać aż tak bardzo w przyszłość, bo to na ogół źle się kończy.
Idę zrobić kolację, poczytam jeszcze #polish i zmykam spać. Jutro nie biegam i nie idę na terapię, więc będę mogła dłużej pospać. O niepójściu na terapię napiszę jutro.
Do juterka.
No i brawo! :>
Ja np, dla zdrowia, staram się przestać podjadać słodycze w pracy. Ale nie idzie mi zupełnie..., i to nawet nie jakaś myśl jest, tylko już nawyk. Leżą jakieś słodycze to z automatu co jakiś czas ręka sama sięga i pyk i jem ;)
@tipu curate 8
Upvoted 👌 (Mana: 0/75) Liquid rewards.
Ja podjadam zdecydowanie za dużo :(