Dziennik #39/2025 - hejtuję wołowinę

in #polish13 days ago


Źródło: Pixabay


Dobry wieczór.

@poprzeczka przeskoczona. Dzisiaj naprawdę szalona ilość kroków. Mi się takie wybryki nie zdarzają, a tu proszę.

image.png

Obejrzałam wczoraj "Chłopca w pasiastej piżamie" i bardzo mnie ten firm poruszył. Nie rozpłakałam się, ale było blisko i czułam się strasznie wstrząśnięta, bo kompletnie nie spodziewałam się takiego zakończenia. Jeśli ktoś jeszcze tego filmu nie oglądał to naprawdę polecam. Film potrząsnął mną na tyle mocno, że śniła mi się wojna i inne tego typu przyjemności. Z radością powitałam budzik.

Spacer z psem, śniadanie i lenistwo. Sprzedałam HBD i poszłam na zakupy. Celowo poszłam, a nie pojechałam, żeby nabijać kroki. Zakupy dostarczyły mi dużo satysfakcji, ponieważ wydałam 110 zł, ale miałam cały plecak i całą reklamówkę jedzenia co uznaję za dobry wynik. Ceny jakoś spadać nie chcą, żyć jakoś trzeba. Dałam się namówić koledze na zakup wołowiny, ale do tego wątku przejdę później.

Wróciłam do domu i miałam w planach iść biegać, ale zadzwonił tata, że jadą z dzieciakami na salę zabaw i czy jadę z nimi. Kompletnie zapomniałam, że maluchy przyjeżdżają do rodziców na weekend. Oczywiście ubrałam się i pognałam. Byliśmy na sali zabaw, na której jeszcze nigdy nie byliśmy i oceniam ją słabo. Mało atrakcji, mało przestrzeni, żeby maluchy spokojnie biegały, no ogólnie nie byli zadowoleni. Na pocieszenie poszliśmy do Smyka i dostali po zabawce. Naprawdę fajnie spędzony czas. Odprowadziłam ich na tramwaj, a sama poszłam z buta do domu, żeby nabijać kroki.

Zjadłam drobny posiłek, posiedziałam niecałą godzinę przed komputerem i poszłam biegać. Miałam w planach zrobić dużą pętlę wokół osiedla. Plan się powiódł. Oczywiście wciąż moje bieganie to marszobiegi, ale mam z tego dużo frajdy i satysfakcji. Dzisiaj również udało się utrzymać średnie tempo poniżej 10min/km. Realnie wyszłoby z 4,5km, ale GPS nie chciał złapać po wyjściu z domu dość długo, więc sporo maszerowałam. Naprawdę to bieganie mi się bardzo podoba.

image.png

image.png

Chyba powinnam zwolnić, ale nie umiem już wolniej.

image.png

Po powrocie prysznic i wzięłam się za obiad. W sumie obiadokolację. No więc kupiłam wołowinę, ponieważ kolega tak bardzo zachwalał. Niemalże pieśni pochwalne pisał na temat tego mięsa. Więc stwierdziłam, że jak raz sobie pozwolę to świat się nie zawali. Kupiłam zatem wołowinę pierwszy i ostatni raz. Miałam w planach zrobić gulasz i zrobiłam, ale to mięso jest po prostu dla mnie niedobre. Nie dość, że gotowało się dziesięć godzin to jeszcze jest niedobre, a do tego kosztuje krocie. No przecież to żart. Hejtuję całym sercem i więcej tego wybryku nie powtórzę. Nigdy więcej, nigdy.

I tak dzień zleciał. Nie czuję się dzisiaj zbyt dobrze, ale dzieciaki + bieganie dało mi energię do przetrwania tego dnia. Nie było łatwo. Jedyne o czym teraz marzę to żeby położyć się do łóżka i zasnąć, bo jestem już naprawdę zmęczona. Dzień mi naprawdę szybko zleciał, ale też był dość mocno aktywny, więc mam prawo czuć już brak sił. Jutro robię dzień totalnego lenistwa. Strącę poprzeczkę, ale przynajmniej się zregeneruję przed nadchodzącym tygodniem pracy. Jeden z trzech ostatnich jako lider. To brzmi pięknie.

Do jutra.

Sort:  

Totalna zgoda z wołowiną 🖐️

W sensie, ta żywa na obrazku jest całkiem spoko 🐮