Dziennik #50/2022 - 1,5 miesiąca abstynencji

in #polish3 years ago (edited)

a
Źródło: Pixabay


Ale poszło, co? Już półtora miesiąca. Jak i kiedy? Nie wiem.

Wczoraj mój dzień wyglądał bardzo zabawnie. Pojechałam na terapię rowerem, na terapii byłam niesamowicie zmulona po lekach, wróciłam z terapii rowerem, przed godziną 16 po obiedzie zrobiłam sobie drzemkę do 17, po drzemce zjadłam kolację i poszłam spać dalej i spałam do rana [z przerwami na problemy gastryczne od leków]. Stąd też brak wpisu. Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek tyle spała, ale po prostu stwierdziłam, że nie będę walczyć z zamuleniem po lekach.

Dzisiaj.

Od mniej więcej trzeciej budziłam się przez żołądek. Efekt uboczny tych leków, ale nie było aż tak strasznie jak się obawiałam. Jak o 6 zadzwonił mi budzik to nie wiedziałam na jakiej planecie jestem. Ledwo zwlekłam się z łóżka i totalnie nieprzytomna robiłam śniadanie i ogarniałam się. Pojechałam autem na terapię, bo pogoda nie taka. Na terapii w sumie spoko, koło 12 udało mi się trochę odmulić. Było ogólnie strasznie śmiesznie, fajny kontakt łapię z kilkoma osobami.

W trakcie terapii piszę z szefem z Bolta, że chciałabym wrócić do niego do pracy na przełomie czerwca / lipca i czy znajdzie dla mnie miejsce tak, żebym mogła kręcić sporo godzin. Ku mojemu zaskoczeniu boss bardzo się ucieszył, że chcę do niego wrócić i będzie mi ogarniał auto, żebym mogła kręcić tyle godzin ile potrzebuję. Bardzo się ucieszyłam, bo daje mi to poczucie bezpieczeństwa, że spokojnie wrócę sobie do pracy. Porozmawiałam też z terapeutką i ona również uważa, że czerwiec jest realnym terminem mojego powrotu do normalnego funkcjonowania. Chcę jeszcze tylko sobie rozplanować czy od razu iść na pogłębioną terapię i jak to ewentualnie pogodzić z pracą zawodową. Ale kamyczek z serducha zdjęty dość spory. Jest dla mnie bardzo istotne zarabianie pieniędzy, bo chcę się wykopać z długów, ale też już jestem o tyle mądrzejsza, że nie przełożę pracy nad terapię, bo wiem jak to się skończy.

Po terapii pojechałam odebrać książkę Leczenie uzależnionej osobowości. Bardzo polecana nie tylko dla osób uzależnionych i to mój prezent. Jak skończę czytać obecną książkę to się za nią zabiorę.

Jestem mega przymulona po lekach, ale myśli samobójcze zaczynają być wyhamowane. Huśtawki nastroju i energii również. Bardzo mnie to cieszy, bo utrudniało mi to funkcjonowanie, wyciągało ze mnie bardzo dużo energii okiełznanie tego. Za kilka dni to przymulenie powinno minąć, więc jakby w jakiś dzień nie było wpisu to najpewniej robię to samo co wczoraj: chrapię.

Popołudniu napisała do mnie przyjaciółka z zaproszeniem na grilla i trochę się zastanawiałam co mam zrobić. Iść, odmówić i skłamać, odmówić i powiedzieć prawdę? Zdecydowałam się powiedzieć prawdę i przeprosiłam, ale takie rzeczy są dla mnie bardzo silnym wyzwalaczem i nie czuję się bezpiecznie w takich okolicznościach, bo nawet jeśli nie napiję się od razu na grillu to mogę się odpalić choćby po kilku dniach do tego będę się męczyć z głodami. A tego nie chcę. Ważna jest dla mnie trzeźwość i to nie jest jeszcze dla mnie czas na tego typu spotkania. Bardzo się bałam po napisaniu tej wiadomości, ale dostałam w odpowiedzi bardzo dużo ciepła i zrozumienia. Mówienie prawdy nie zabija i jest to dla mnie coś nowego, bo wiecznie byłam mistrzynią wykrętów i wymówek, a tu proszę. Super sprawa.

Wieczorem jadę do mamuśki wręczyć jej prezent urodzinowy. Długo szukałam książki, która sprawi jej radość i mam nadzieję, że trafiłam z wyborem. Dlatego wpis wrzucam już teraz, bo zapewne jak wrócę to padnę pyskiem na łóżko i tyle ze mnie będzie.

Jestem dzisiaj jeszcze trochę zombie, ale bardzo szczęśliwe, bo nie byłam tak długo trzeźwa od ponad 15 lat i szczerze? Nie sądziłam, że to możliwe. Zawsze myślałam, że jak ludzie mówią o dłuższej abstynencji to lecą w chuja. A tu proszę, da się.

Z ciekawostek powiem jeszcze, że dzisiaj zupełnym przypadkiem dowiedziałam się, że w moim mieście również jest organizowany Park Run. To taka impreza cykliczna co sobotę, gdzie jest do przebiegnięcia albo przejścia 5 km w parku. Bardzo mi się ta inicjatywa podobała już gdy czytałam o niej pierwszy raz kilka lat temu [to akcja ogólnopolska] i podjęłam dorosłą decyzję, że w maju wystartuję. Jeszcze nie wiem w którą sobotę maja, ale na pewno w maju chcę zaliczyć swój debiut dlatego najpóźniej w weekend idę biegać i czas trenować! Potrzebowałam celu do biegania i proszę bardzo, przyszedł sam. Dopóki jednak to zamulenie od leków mi nie przejdzie to chcę się wstrzymać, bo to są takie śpiączki, że zdarzają się plątać nogi, totalnie mnie odcina. Ale myślę, że skoro dzisiaj już jako tako [w porównaniu do wczoraj] funkcjonuję to w weekend powinno być ok.

No dobra, miało być jak zwykle krótko, a jak zwykle zawyżam średnią długość postów na Hive.

Miłego wieczoru!

Do skarbonki wpadło dziś 10 zł.