Dziennik #80/2025 - poległam

in #polish7 days ago


Źródło: Pixabay


Dobry wieczór.

Spałam dzisiaj jak dziecko. To wszystko sprawiło, że rano jak zadzwonił mi budzik to myślałam, że się uduszę przez zatkany nos. Poszłam pospacerować z psiakiem i choć świeciło słońce mi było chłodno. Nie wiem dlaczego, bo zawsze mi ciepło, ale odkąd jestem przeziębiona to się zrobiłam jakaś zmarznięta.

Pojechałam do psychiatry. Nastawiłam się na długie czekanie, bo na ogół jest spora obsuwa, ale ku mojemu zaskoczeniu weszłam do gabinetu jeszcze przed 10. Wizyta w sumie była szybka. Pani doktor dobrze oceniła mój stan i ja się generalnie z nią zgadzam, bo oprócz lęków i jakiś chwilowych wachnięć to nic mi nie jest. Na lęki mam lekarstwa i powinnam chodzić na terapię, ale ją porzuciłam, więc muszę sobie jakoś radzić sama. A sobie poradzę, mam taką nadzieję. Z racji tego, że mój stan wydaje się ustabilizowany już od jakiegoś czasu to do maja mam wizytę raz w miesiącu, a potem co półtora miesiąca. Leki wypisane, pozostało jedynie receptę wykupić, ale tym się nie martwię, bo akurat na ten lek mam pełną refundację, więc wyjdzie raptem kilka złotych.

Po powrocie do domu byłam tak zamulona, że poszłam jeszcze chwilę pospać przed pracą. Dobrze mi to zrobiło chociaż przykry aspekt był taki, że tylko się bardziej rozleniwiłam. W pracy irytująco, bo mało pracy. Mimo wszystko starałam się jak mogłam wymyślać ludziom zajęcia wszelakie i udało mi się utrzymać magazyn otwarty do 20. Byłam cała spięta, bo na koniec zmiany musiałam przekazać pracownikom złą wiadomość i wiedziałam, że się na mnie rzucą. Nie myliłam się. I tu jako lider zupełnie poległam, bo osobę, która rzuciła się na mnie najbardziej zrugałam przy wszystkich. Nie powinnam tak robić, wiem o tym, ale po prostu puściły mi już nerwy, bo ludzie nie rozumieją, że ja jedynie przekazuję polecenia z góry i tak jak oni mam gówno do gadania. Mimo wszystko uważam, że zachowałam się totalnie nieprofesjonalnie i nie powinno to mieć miejsca. Ciekawa jestem czy to się skończy skargą i poniosę tego konsekwencje. Zobaczymy. Do domu wracałam zła jak osa.

Po powrocie do domu od razu bez słowa ubrałam słuchawki, odpaliłam ulubioną muzykę i zabrałam psa na spacer. Chciałam rozładować złość i napięcie, ale nie udało mi się to. Może bieganie by pomogło, ale wciąż jestem na to za ciężka. Nie żałuję powrotu do bycia liderem, ale ten dzień skopał mi tyłek zupełnie. I dopiero teraz, gdy to piszę uświadomiłam sobie, że mój zły nastrój nie zaczął się od rozmowy z pracownikami tylko znacznie wcześniej, a podczas tej rozmowy nastąpił wybuch. Kilka godzin wcześniej rozmawiałam z przyjaciółką przez telefon i rozmawiałyśmy o jej mamie. Jakiś czas temu zdiagnozowali jej raka trzustki i już jest bardzo źle. Raczej śmierć nastąpi w kilka dni, a nie tygodni czy miesięcy. I to mnie tak bardzo poruszyło. Ta bezradność, smutek, troska. Będąc w pracy nie zdawałam sobie sprawy z tego, że tak bardzo mnie to poruszyło. Myślałam, że jestem niewzruszona jak kamień, a tu gówno prawda. Szkoda tylko, że podwładni nie rozumieją, że przełożeni też mają uczucia, a nie są to worki treningowe, w które można walić bez opamiętania.

Mój tata ma dzisiaj urodziny i cieszę się, że ma je akurat w pierwszy dzień wiosny, bo z moją ułomną pamięcią do dat łatwiej mi zapamiętać kiedy zadzwonić z życzeniami. Zadzwoniłam z pracy. W niedzielę idę do nich na kawę. Niestety nie mam prezentu, bo jestem totalnie spłukana z kasy, ale mam do zaoferowania swój wolny czas i mam nadzieję, że to również ma jakieś znaczenie dla nich, że jestem, a nie umieram na kaca zamknięta w czterech ścianach.

Jutro sobota i obiecałam sobie, że jutro odgruzuję mieszkanie, bo żyję w takim syfie, że to strach. Nawet jeszcze torby z delegacji nie rozpakowałam. Mam ostatnio straszny problem z mobilizowaniem się do obowiązków domowych. Zawsze byłam leniwa i to się raczej nigdy nie zmieni, ale ostatnio to już przeginam pałę. Muszę wziąć się w garść, bo zarośniemy z psem brudem totalnie. A co do psa to na sam koniec wpisu przedstawiam mojego małego śpioszka, który właśnie mi chrapie za plecami:

20250321_221032.jpg
Źródło: fotografia własna

Muszę wstać, a najgorsze jest to, że jak wstanę = odsunę krzesło to on się obudzi i już nie będę miała tak słodkiego widoku. Ciężko jest być dobrą psią mamą, ale się staram.

Do jutra.

Sort:  

Manually curated by the @qurator Team. Keep up the good work!

Like what we do? Consider voting for us as a Hive witness.


Curated by ewkaw

Faktycznie - słodziak, taki dzidziuś 😊

Congratulations @ataraksja! You have completed the following achievement on the Hive blockchain And have been rewarded with New badge(s)

You made more than 800 comments.
Your next target is to reach 900 comments.

You can view your badges on your board and compare yourself to others in the Ranking
If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word STOP