Dziennik #84/2025 - długi dzień

in #polish16 days ago


Źródło: Pixabay


Dobry wieczór.

No nie mogę się podnieść o tej czwartej rano. Kiedyś lubiłam pierwsze zmiany, bo szybko zrobić swoje i iść do domu, a od jakiegoś czasu to wstawanie, a raczej próby wstawania są totalną katorgą. Dzisiaj znowu było przestawianie budzika i negocjacje sama ze sobą, żeby jeszcze trochę pospać. Oczywiście wstałam za późno co odbiło się na moim psie, bo musiałam skrócić spacer.

Pojechałam do pracy mocno zmęczona i trochę zniechęcona, bo pracy jak na lekarstwo. Nienawidzę takich dni, naprawdę. Niemniej jednak próbowałam chociaż ja być produktywna i zrobiłam sobie zestawienie osób, które jutro wezmę na rozmowę, ponieważ są niewydajne. Na razie celuję w dwa najsłabsze ogniwa i będzie krótka piłka: miesiąc na poprawę wyniku albo będziemy się żegnać. Ich brak wydajności = brak mojej premii, a na to pozwolić sobie nie mogę. Wiele miesięcy te osoby się ślizgały, bo dostawałam premię uznaniową zawsze, a teraz dobre czasy się skończyły, więc pora wziąć się do roboty. O 12 pobiegłam na szkolenie z HR. Muszę powiedzieć, że bardzo mi się podobało. Szkolenie dotyczyło sposobów komunikowania się i robiliśmy testy na to kto z nas jak się komunikuje. Będziemy takie warsztaty mieli cyklicznie, aby być jak najlepszymi liderami. Podobało mi się, naprawdę i nie mam w ogóle poczucia zmarnowanego czasu. Cieszę się, że w końcu coś ciekawego się dzieje. Ciekawego i przydatnego.

Po pracy pojechałam do taty. Poprosił mnie o pomoc z telefonem. Na szczęście usterka była prosta do usunięcia i zajęło mi to dosłownie minutę. Cieszę się, że mogłam mu pomóc. W zamian za to dostałam obiad. Pyszny gulasz z kaszą, której nigdy wcześniej nie spotkałam czyli kuskusem perłowym. PRZE PY SZNE. Nie wiem gdzie to można kupić, ale dostałam od taty paczkę i na pewno jak się gdzieś natknę w sklepie to sobie kupię, bo jest to moje objawienie totalne. Nigdy wcześniej nie jadłam tej kaszy i nie pamiętam, żeby mi ostatnio coś tak bardzo smakowało.

Wpadłam do domu, wyprowadziłam na szybko psa i poleciałam do miasta. Byłam umówiona z moją byłą kierowniczką. Miałam wpaść do salonu mojej przyjaciółki i zrobić jej niespodziankę. Tak więc uczyniłam. Przyjaciółka bardzo się ucieszyła. Miło spędziłyśmy czas podczas farbowania włosów [nie moich], a potem ja z byłą kierowniczką poszłyśmy na kawę, niestety same, bo przyjaciółka musiała wracać do chorej mamy. Spędziłam naprawdę fantastycznie czas. Wspaniała rozmowa przy kubku kawy naprawdę zrobiła mi dzień. Dużo było śmieszkowania, ale też i poważnych tematów i jak sobie pomyślę, że kiedyś tak panicznie się bałam tej osoby to aż mnie ogarnia śmiech. Jak wróciłam ze zwolnienia lekarskiego, gdy poszłam na terapię to byłam pewna, że ona mnie zwolni, nie da mi szansy i w ogóle jestem już pogrzebana, a tymczasem to właśnie ona dała mi szansę na rozwój i stanięcie na nogi, bo prawda jest taka, że gdybym świeżo po terapii [pół roku L4] straciła jeszcze pracę to nie wiem co by ze mnie zostało. Potrzebowałam budować swoje życie na nowo i ta kobieta mi to umożliwiła za co zawsze będę jej wdzięczna chociaż ona nie chce o tym słyszeć. Dobrze jest mieć dookoła siebie dobrych ludzi, zdecydowanie. Kiedyś tego nie tylko nie doceniałam, ale nawet nie chciałam, bo wolałam się otaczać zapijaczoną patologią.

Potem szybka apteka, bo w końcu mogłam odebrać lek, wpadłam jeszcze na chwilę do sklepu po pieczywo i wróciłam do domu po 19. Wyszłam z domu o 5, a wróciłam o 19. Czaicie? Cały dzień poza domem, cały dzień z ludźmi. Dla mnie to za dużo i wróciłam naprawdę bardzo, ale to bardzo zmęczona. Rundka z psem i jak wlazłam pod gorący prysznic to myślałam, że nie opuszczę kabiny do starości. Każda kropla wody zmywała ze mnie trudy dzisiejszego dnia i choć poczułam się trochę lepiej po kąpieli to i tak bardzo, ale to bardzo potrzebowałam pobyć sama. Miałam ambitny plan, żeby sobie posiedzieć i nacieszyć się ciszą i samotnością, ale szczerze mówiąc to jestem tak zmęczona, że idę spać. Jutro budzik będzie nieubłagany, ale pociesza mnie myśl, że mam wolny piątek. W sumie wyszło z przypadku, ale to nawet dobrze, bo ogarnę sobie temat wymiany opon, a przynajmniej taką mam nadzieję.

Dobranoc, do jutra!